Tu warto też przypomnieć, że na podpis prezydenta czeka kolejna nowelizacja Kodeksu karnego. W obszernej regulacji, która jest mocno krytykowana przez środowisko karnistów znalazły się też przepisy zaostrzające kary za m.in. gwałty. Uwzględniono choćby utrwalanie obrazu lub dźwięku z przebiegu takiego czynu oraz posługiwanie się przez sprawcę np. bronią palną czy nożem. W przypadku śmierci osoby zgwałconej, grozić ma dożywocie. Co więcej, wyłączone ma być przedawnienie w najdrastyczniejszych sprawach. I tu zbliżamy się do clou sprawy. Niezależnie bowiem jak oceniamy te zmiany, problemem nadal pozostaje to, że wiele osób pokrzywdzonych nie zgłasza tego typu przestępstwa, a droga do ukarania sprawcy bywa drogą przez mękę. Tymczasem podstawą powinna być nieuchronność kary. 

Czytaj: #tylko Tak #oznacza Zgodę - już wkrótce ruszy kampania edukacyjna dotycząca zmiany definicji gwałtu>>

Kolejną kwestią - i stąd kampania - jest to, że jak podkreślają jej pomysłodawczynie, obecnie artykuł 197 Kodeksu karnego uzależnia stwierdzenie czy doszło do zgwałcenia, czy nie od tego czy pokrzywdzona się broniła i jak skutecznie. Stąd w ich ocenie konieczna jest zmiana definicji by gwałtem miał być kontakt seksualny bez uzyskanej świadomej i dobrowolnej zgody. To zresztą przewiduje Konwencja stambulska i - co warto - podkreślić w tym kierunku idą kolejne europejskie kraje. Latem m.in. Hiszpania, co jak podkreślają moi hiszpańscy znajomi, wcale łatwe nie było. Bo nagle okazało się, że to co jednym wydawało się "flirtowaniem",  "grą wstępną" i "dobrą zabawą", dla drugiej strony było przekroczeniem granic i gwałtem. 

Przydałby się kubeł zimnej wody

To, co krytycy takiego rozwiązania podnoszą, to m.in. obawa o pomówienia i wykorzystywanie przepisów np. przez skonfliktowanych partnerów. Tyle że, jak pokazują doświadczenia z innych krajów - choć oczywiście i takie przypadki się zdarzają - można im zapobiegać. Temu mają służyć procedury, działanie organów śledczych i sąd. Począwszy od zapewnienia osobie pokrzywdzonej - co ważne - pomocy psychologicznej, lekarskiej, empatii, godnych warunków do tego by mogła złożyć zawiadomienie, poprzez zbieranie i zabezpieczanie dowodów po rozstrzygnięcie sprawy. Nie wystarczy więc sama zmiana przepisów, definicji przestępstwa czy zaostrzanie kar. Cały system, każdy etap, musi zadziałać. 

A w Polsce - co pokazują choćby relacje tenisistek - nadal mamy podstawowy problem i to duży z samą mentalność społeczną. Wszechobecne "retro" dowcipasy, "końskie zaloty" i przyzwolenia na przekraczanie granic jest akceptowalną normą. Sprawy bagatelizują nawet ci, którzy z racji swoich obowiązków powinni wspierać osoby pokrzywdzone. I dlatego - podsumowując - zmiana definicji gwałtu mogłaby być dobrym początkiem i zadziałać jak kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy.  

Czytaj także: Skandal w związku tenisowym - nadzór ministra czy wdrożenie procedur ochrony dzieci?>>