Fundacja Dajmy Dzieciom Siłę rekomenduje w petycji obowiązek wprowadzenia standardów ochrony dzieci przez wszystkie podmioty sportowe pracujące z małoletnimi. To już kolejne – po wystosowaniu apelu do Ministra Sportu i Turystyki – działanie Fundacji w odpowiedzi na niepokojące doniesienia dotyczące oskarżeń o wykorzystywanie seksualne małoletnich przez działacza związku tenisowego -  informuje Magdalena Okrzeja koordynatorka Fundacji. 

Czytaj też:  RPD wniósł o ukaranie organizacji, które nie sprawdziły pracowników w "rejestrze pedofilów">>

Standardy ochrony dzieci, opracowane w 2003 r. w gronie międzynarodowych organizacji, obejmują w wersji minimum:  

  1. weryfikację personelu pod kątem bezpieczeństwa dla dzieci;
  2. opracowanie zasad bezpiecznej relacji personel-dziecko;
  3. opracowanie ścieżek interwencji w przypadku podejrzenia krzywdzenia dzieci;
  4. przeszkolenie personelu z zakresu ochrony dzieci.  

Dobrą praktyką jest również kierowanie działań informacyjnych i edukacyjnych do rodziców i dzieci na temat przynależnych im praw, ochrony swoich granic i umiejętności rozpoznawania zachowań, które są krzywdzące. Za sprawą takich działań można zapobiegać sytuacjom, w których dziecko będzie się obawiało informować dorosłych o próbach lub zaistniałych sytuacjach krzywdzenia.  

W wielu krajach Europy Zachodniej, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Australii wprowadzono ustawowy obowiązek posiadania standardów ochrony dzieci dla wszystkich podmiotów pracujących z dziećmi. Do tej pory standardy wdrożyło ponad 4000 podmiotów w całym kraju (szkół, przedszkoli, żłobków, świetlic, organizacji pozarządowych, parafii, hoteli i in.)  

Dymisja  prezesa i zapowiedzi ministra

Prezes Polskiego Związku Tenisowego Skrzypczyński podał się do dymisji w związku z oskarżeniami o molestowanie zawodniczek. Zarząd PZT w czwartek zdecydował o powołaniu zewnętrznej, niezależnej od związku trzyosobowej komisji, której zadaniem będzie zbadanie wszelkich okoliczności dotyczących spraw związanych z Mirosławem Skrzypczyńskim, jakie były przedmiotem artykułów i doniesień medialnych. Komisję tworzyć będą kobiety, które na co dzień nie działają ani w strukturach PZT, ani związków wojewódzkich.

Natomiast minister sportu Kamil Botniczuk trzy dni temu oświadczył w mediach społecznościowych, że zamierza pilnie podjąć inicjatywę ustawodawczą, nadającą ministrowi właściwemu ds. kultury fizycznej realny nadzór nad działalnością związków sportowych i ich organów. - Wierzę, że politycy opozycji nie ograniczą się do bieżących populizmów i poprą te propozycje - dodał.

W piątek na Twitterze dodał, że wraz z propozycjami zmian w prawie, nadających MSiT możliwości podjęcia działań względem organów związków sportowych, zaproponuje też utworzenie systemu wsparcia psychologicznego i prawnego dla ofiar przemocy w sporcie. - Takie sprawy powinny kończyć się sądzie, nie w mediach - dodał minister.

Czy potrzebny jest zwiększony nadzór ministra sportu nad związkami sportowymi?

Pewien nadzór minister jednak sprawuje. Nadzorem nie są objęte wszystkie decyzje podejmowane przez polski związek sportowy. Z nadzoru Ministra Sportu i Turystyki wyłączone są decyzje dyscyplinarne i regulaminowe władz polskich związków sportowych związane z przebiegiem współzawodnictwa sportowego. Od większości ostatecznych decyzji dyscyplinarnych polskich związków sportowych przysługuje skarga do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim.

- Nadzór ministra nad związkami sportowymi raczej nie zapobiegnie działaniom niedozwolonym - komentuje propozycję dr Mikołaj Iwański z Katedry Prawa Karnego UJ. - Trzeba całkowicie zmienić kulturę zarządzania, ale to jest kwestia wielu lat. Minister sportu nie ma środków, aby kontrolować kluby sportowe wszystkich dyscyplin, których są tysiące. Uprawnienia nadzorcze ministra ograniczają się do kontrolowania finansów związków sportowych i wydawaniu przez nie środków publicznych - dodaje karnista.