1 czerwca przypada Międzynarodowy Dzień Dziecka. Sejm w połowie maja przyjął nowelizację Kodeksu karnego, które m.in.  podnosi wiek szczególnej prawnokarnej ochrony małoletniego przed wykorzystaniem seksualnym do 16 lat (tzw. wiek przyzwolenia), zaostrza górną granicę kary pozbawienia wolności za zgwałcenie dziecka poniżej wieku przyzwolenia do 30 lat, podnosi dolne granice w sytuacji gdy sprawcą jest opiekun dziecka. Prof. Monika Całkiewicz mówi wprost: rozwiązaniem problemu krzywdzenia dzieci nie będzie penalizowanie coraz bardziej kazuistycznie opisywanych zachowań. - Rozwiązanie to skuteczne ściganie sprawców i szybko wymierzana kara - dodaje. 
 

Patrycja Rojek-Socha: Polskie przepisy dobrze chronią dzieci?

Monika Całkiewicz: W polskim Kodeksie karnym ustawodawca przewidział kilka przestępstw, których ofiarą może być tylko dziecko. To głównie przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Na przykład obcowanie płciowe z małoletnim poniżej 15 roku życia, bez względu na jego zgodę, jest karalne. Są też takie czyny, które stanowią tzw. typ kwalifikowany w stosunku do przestępstwa zwykłego, jeśli są popełnione na szkodę dziecka, a zatem ustawodawca przewiduje surowszą karę dla sprawcy, jeśli ofiarą nie jest dorosły, tylko dziecko. Na przykład zgwałcenie co do zasady jest w tej chwili zagrożone karą pozbawienia wolności od lat 2 do 12, ale jeśli zostanie popełnione na szkodę osoby, która jeszcze 15 lat nie ma, kara nie może być niższa niż 3 lata, a górna granica zostaje podniesiona do 15. Pamiętajmy jednak, że dziecko może stać się ofiarą niemal każdego przestępstwa, może zostać pobite, okradzione, znieważone – tak samo, jak dorosły.

 


W ocenie ministerstwa kary są jednak chyba zbyt łagodne, skoro je zaostrza...

Moim zdaniem rozwiązaniem problemu krzywdzenia dzieci nie będzie penalizowanie coraz bardziej kazuistycznie opisywanych zachowań, wynikłe z nagłaśnianych medialnie przypadków, które bulwersują opinię publiczną. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest skuteczne ściganie sprawców i szybko wymierzana kara. Tylko to może zniechęcić przyszłych sprawców i tylko w taki sposób państwo może zapewnić maksymalną ochronę ofiar. 

Czytaj: Dziecko może być wykorzystane także w cyberprzestrzeni - w polskich przepisach luka>>
 

Problemem są procedury?

Istnieją przepisy proceduralne, które chronią pokrzywdzone dziecko, w tym zezwalają nawet małoletnim na udział w całym postępowaniu karnym, z tym że do czasu uzyskania przez nich pełnoletności prawa pokrzywdzonych realizują zasadniczo rodzice albo ustanowiony w tym celu kurator. Można także skorzystać z pomocy pełnomocnika będącego radcą prawnym czy adwokatem, przy czym pełnomocnik taki może zostać przydzielony z urzędu. Dla mniej zamożnych istnieje możliwość uzyskania nieodpłatnej pomocy prawnej, na przykład w działającym przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie Radcowskim Ośrodku Pomocy Pro Bono. 

Czyli - mówiąc kolokwialnie - gdzie system niedomaga?

Jeśli mamy mówić o jakichś niedomaganiach, to w pierwszej kolejności wskazałabym nieskuteczność organów ścigania, ale nie ze względu na ograniczenia prawne, tylko z uwagi na ograniczone środki finansowe. W tym zakresie państwo powinno zrobić coś więcej. Policjantów jest zbyt mało, zaplecze techniczne, jakim dysponują nie imponuje, co jest pochodną niewystarczających środków pieniężnych. Są jednak także inne przeszkody. Niemal każdy z nas zetknął się z sytuacją, kiedy stara się zgłosić przestępstwo, a policjant go do tego na różne sposoby zniechęca. 

Z czego to może wynikać? 

W mojej ocenie, tak będzie się działo, jeśli podstawą oceny skuteczności policji będzie wyłącznie statystyka. Policjant, prognozując małe szanse na znalezienie sprawcy albo znaczną pracochłonność i kosztowność procesu wykrywczego, nierzadko stara się pozbyć interesanta.

Znajduje w internecie zdjęcie pobitej przez koleżanki dziewczynki,  zgłaszam to na policję... Taka sprawa powinna być potraktowana priorytetowo?

Tak. Nie mam wątpliwości, że niektóre przestępstwa popełniane na szkodę najmłodszych – pobicia, pedofilia, znęcanie się i wiele innych – charakteryzują się bardzo wysokim stopniem społecznej szkodliwości. Powinny być ścigane skrupulatnie, bo dotyczą najbardziej bezbronnych członków społeczeństwa. Kolejna kwestia. Wróćmy choćby do sprawy przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci w Kościele. Problemem nie był brak odpowiednich przepisów, przewidujących karalność za wykorzystanie seksualne małoletnich, ale brak reakcji ze strony osób, które o przestępstwie wiedziały, ale go nie zgłosiły organom ścigania.

Czytaj: Nawet 30 lat za pedofilię, wyższe kary dla pedofilów-opiekunów dziecka>>
 

W przypadku przemocy w rodzinie, przemocy wobec dzieci, jest podobnie? 

Tak - tu także - moim zdaniem zawodzą mechanizmy kontroli społecznej. Czy to w dużych miastach, czy w małych wioskach – niechętnie wtrącamy się w sprawy innych, nie chcemy być uważani za donosicieli. A jeśli nie ma reakcji na krzywdę dziecka ze strony sąsiadów czy dalszej rodziny, to często organy ścigania nie mogą mieć informacji, że dzieje się źle. Nie reagują też np. nauczyciele – chociaż widzą, że dziecko jest apatyczne, przychodzi do szkoły brudne, zaniedbane, jest smutne. Mamy deficyty w zakresie świadomości prawnej i odpowiedzialności moralnej. Powinniśmy rozumieć, że nie zawiadamiając o przestępstwie popełnionym na szkodę bezbronnego dziecka, robimy mu wielką krzywdę.

Czytaj: Od klapsów do... terroryzmu - badania potwierdzają>>
 

Klapsy? 

Są zabronione, bo nie można stosować takich metod wychowawczych, które naruszają nietykalność cielesną dziecka. Są zresztą badania psychologiczne, które wskazują na nieskuteczność takich metod – dziecko uczy się głównie, że sposobem na rozwiązanie konfliktu jest przemoc, a w konsekwencji w dorosłym życiu może w ten sam sposób rozwiązywać problemy. Przemoc rodzi przemoc. 

Ale rodzice czują się bezkarni. 

Tyle, że w świetle prawa nie są.  Mechanizmy ochrony dziecka przewidziane są w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, ale i prawo karne ma w takich przypadkach zastosowanie – danie nawet „zwykłego” klapsa wypełnia znamiona przestępstwa z art. 217 § 1 kodeksu karnego, który mówi o naruszeniu nietykalności cielesnej. To jest przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, czyli co do zasady to pokrzywdzony powinien wnieść i popierać akt oskarżenia, ale prokurator może objąć taki czyn ściganiem z urzędu gdy wymaga tego interes społeczny. Wtedy to on jest oskarżycielem. Akurat w takich przypadkach, jak nieporadność ofiary, interes społeczny jednoznacznie przemawia za celowością wkroczenia do akcji prokuratora. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że zwłaszcza powtarzające się zachowania, polegające na fizycznym karceniu dziecka, takiej reakcji mogą wymagać.