Mamy przestać się zastanawiać czy jakaś część winy za zgwałcenie leży po stronie osoby pokrzywdzonej. Za gwałt odpowiada zawsze gwałciciel - mówiła w środę w Studiu PAP Anita Kucharska-Dziedzic, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy, partii, która wniosła do Sejmu projekt zmian w Kodeksie karnym (druk nr 209). - To jest naprawdę kluczowe, żebyśmy przestali stosować w naszym systemie prawnym coś, co nazywa się z angielska "victim blaming" czyli obwiniania osoby pokrzywdzonej - wskazała.

 

Sprawca przemocy seksualnej powinien być rzetelnie osądzony - postanowienie SN>>

Co z wypowiedzeniem Konwencji Stambulskiej?>>

 

Przepisy z pierwszej połowy ubiegłego wieku

Według art. 36 Konwencji Stambulskiej definicja gwałtu powinna opierać się na braku dobrowolnej zgody osoby pokrzywdzonej na jakąkolwiek czynność seksualną, a nie np. na konieczności przełamania oporu bądź użycia przemocy przez sprawcę. Na gruncie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przemoc wobec kobiet stanowi naruszenie prawa do życia (art. 2), wolności od tortur i nieludzkiego i poniżającego traktowania (art. 3), prawa do wolności i bezpieczeństwa (art. 5) oraz prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego (art. 8). Przemoc wobec kobiet jest pogwałceniem praw człowieka także na gruncie Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet konwencji (CEDAW) przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych 18 grudnia 1979 r. Tymczasem polskie przepisy karne wciąż mocno odbiegają od tego standardu. Według art. 197 k.k., karze podlega sprawca, który przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego.

- Definicja gwałtu, która jest w naszym ustawodawstwie, pochodzi z lat 30. XX wieku - wskazuje Danuta Wawrowska (Kancelaria Adwokacka Danuta Wawrowska). - To produkt myślenia o wolności seksualnej i prawach kobiet, sprzed prawie stu lat. Od tego czasu zmieniliśmy się jako społeczeństwo, ewoluowało prawo karne, a państwo polskie jest sygnatariuszem wielu międzynarodowych konwencji, od Rzymskiej po Stambulską. Chociażby to obliguje nas, żeby w końcu zmienić to, co jest archaiczne i co narusza konstytucyjną równość kobiet i mężczyzn, zapisaną w art. 33 Konstytucji RP. I musimy to zrobić. Po przystąpieniu UE do tej Konwencji, wiele krajów zaczęło pracować nad zmianą definicji zgwałcenia, tak aby była oparta na elemencie zgody - albo „tak znaczy tak”, albo „nie znaczy nie”. Jest już 16 krajów europejskich, w których definicja gwałtu została zmieniona właśnie w ten sposób – m.in. Malta, Chorwacja, Cypr, Grecja, Hiszpania, Słowenia, Dania, Łotwa, Luksemburg, Belgia Niemcy i Szwecja - podkreśla mec. Wawrowska, która była autorką projektu wdrażającego pełną treść art. 36 Konwencji Stambulskiej. Projekt za sprawą posłów Lewicy trafił trzy lata temu do parlamentu, ale utknął w sejmowej zamrażarce.

Opierał się na trzech istotnych elementach; po pierwsze - znosił domniemanie zgody, po drugie - wprowadzał świadomą i dobrowolną zgodę na seks, a po trzecie - zaostrzał karę. Jej dolną granicą miały być trzy lata pozbawienia wolności, co sprawiłoby, że gwałt stałby się zbrodnią, co wydłużyłoby terminy przedawnienia karalności, a także wpłynęłoby na kwestie: nadzwyczajnego złagodzenia kary, bądź zawieszenia.

Czytaj też w LEX: Cieślik Seweryn, Zgoda dysponenta dobra prawnego na wkroczenie w sferę wolności seksualnej (analiza prawnoporównawcza modelu przyjętego w polskim Kodeksie karnym oraz koncepcji Yes Means Yes) >

 


Kobiety nie czyhają, by fałszywie oskarżać mężczyzn

Obecnie - z powodu konstrukcji art. 197 k.k. - pokrzywdzeni często muszą wykazywać, że stawiali sprawcy opór. To prowadzi do wręcz kuriozalnych orzeczeń, jak to z 2020 r., gdy Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, że czternastolatka nie została zgwałcona przez swojego dwudziestosześcioletniego kuzyna, bo nie krzyczała. Wyrok trzech lat więzienia zamienił na rok w zawieszeniu.

- Wciąż ogromna część gwałtów nie jest w ogóle zgłaszana, bo mimo że od lat mówi się o konieczności zadbania o komfort pokrzywdzonej, praktyka bardzo mocno odbiega od ideału - wskazuje Agata Bzdyń, radczyni prawna współpracująca z Fundacją Feminoteka. - Choć powstaje coraz więcej przyjaznych pokojów, tworzone są procedury, funkcjonariusze jeżdżą na szkolenia, wciąż dużo skrupulatniej bada się postępowanie pokrzywdzonej lub pokrzywdzonego, niż skupia się na postępowaniu sprawcy. Wielokrotnie podważa się wersję pokrzywdzonej, przypisuje się jej reakcjom zupełnie inne, zaprzeczające jej wersji znaczenie - np. wskazuje się, że jeżeli po zdarzeniu odezwała się do sprawcy albo opuściła jego mieszkanie po godzinie, a nie natychmiast, to do gwałtu dojść nie mogło - podkreśla.

Zobacz linię orzeczniczą: Kwalifikacja prawna samej obecności przy zgwałceniu dokonywanym przez inną osobę >

 

Wynika to często z błędnego przekonania, że wiele kobiet chętnie korzysta z pretekstu, by fałszywie oskarżyć mężczyznę o przemoc seksualną. Tymczasem to rzadkość, a doświadczenia innych krajów pokazują, że liczba takich przypadków nie wzrasta po wdrożeniu art. 36 Konwencji stambulskiej.

- W krajach, w których obowiązuje definicja oparta na braku zgody, nie wzrosła liczba pomówień w tym zakresie. Należy podnieść, iż przestępstwo zgwałcenia nie jest zwykłym przestępstwem, albowiem naruszone zostają dwa dobra - fizyczność i psychika. I o ile z fizycznością osoba skrzywdzona może sobie poradzić, to z psychiką już nie jest to takie proste. Przykładem są chociażby przestępstwa pedofilii, o których pokrzywdzeni mówią po wielu, wielu latach. Do rzadkości należą sytuacje, żeby mówiły o tym od razu po gwałcie, co znamy powszechnie chociażby z przekazów medialnych. To wynika z tego, że ich psychika nie może sobie z tym poradzić. Osiemdziesiąt procent ofiar gwałtu cierpi na zespół stresu pourazowego (PTSD). Gwałt pozostawia trwały ślad w psychice ofiary często na wiele lat, może także wywoływać szereg zaburzeń psychiatrycznych, takich jak nawracające depresje, myśli samobójcze, nerwice natręctw oraz wywoływać bóle psychosomatyczne. Nie istnieje jedna recepta na całkowite wyleczenie, ale wielu osobom dzięki terapii i wsparciu otoczenia udało się odzyskać równowagę psychiczną. Osoby, które zostały zgwałcone, nie czują się w Polsce wystarczająco chronione, dlatego tak mało ich zgłasza do organów ścigania ten fakt - wskazuje mec. Wawrowska.

Zobacz linię orzeczniczą: Zbieg przepisów: zgwałcenie i seksualne wykorzystanie bezradności >

 

Potrzebna edukacja

Dodaje, że konieczna jest też zmiana podejście społecznego. - To musi wybrzmieć, że to nie jest wina pokrzywdzonych, żeby nie było pytań dlaczego tam poszłaś, dlaczego się tak ubrałaś, jak się zachowywałaś. Także prawnicy, sędziowie, prokuratorzy, policjanci powinni przedefiniować wszystkie stereotypy związane z przemocą seksualną. Bo od nich zależy, jaki będzie dalszy los i sprawcy przestępstwa, i osób, które padły jego ofiarą - wskazuje.

- Trzeba też pamiętać o tym, że ofiary przemocy seksualnej są zagrożone także ze strony osób bliskich, Bywa, że sprawcami są np. wujkowie, ktoś z rodziny, ale też i mąż. Badania pokazują, że z art. 197 gwałtu w 2022 r. skazano 112 osób, a za przemoc seksualną o charakterze dopuszczenia się innej czynności seksualnej - 10 osób - wskazuje. Z kolei z danych Niebieskiej Linii wynika, że rocznie ofiarami gwałtu pada ponad 30 tys. polskich kobiet. A może tych gwałtów być jeszcze więcej ale nie są ujawniane - zaznacza.

 

Ale to nie wszystko - w dyskusji na temat położenia nacisku na brak zgody pokrzywdzonych, a nie na zastosowanie przemocy, zawsze pojawiają się głosy, że "teraz to już trzeba będzie podpisywać akt notarialny" albo te o psuciu pytaniem atmosfery.

- To świadczy o tym, że nasze społeczeństwo wciąż jest mocno na bakier z edukacją seksualną - mówi mec. Bzdyń. - Nie wiem skąd to przekonanie, że upewnienie się, że partner wyraża zgodę na seks psuje atmosferę. Wydawałoby się raczej, że dużo gorszy jest brak pewności w tym zakresie. Oczywiście sam przepis karny nie załatwi sprawy, bo tu potrzebna jest edukacja, ale moim zdaniem fakt, że w kodeksie karnym znajdzie w końcu się jasny zapis, że "nie" znaczy "nie", pomoże pokrzywdzonym w dochodzeniu sprawiedliwości, a choć niektóre osoby, które "nie" są gotowe traktować jako "być może", skłoni do refleksji - wskazuje.

Czytaj w LEX: Głuchowski Michał, Zakres zgody na czynność seksualną przy przestępstwie zgwałcenia z użyciem podstępu >

 

UE zadba o wdrożenie Konwencji Stambulskiej?

Przez osiem ostatnich lat w Polsce dyskusja wokół Konwencji Stambulskiej sprowadzała się raczej do tego, czy ją wypowiedzieć, niż jakie jej przepisy rozszerzać - tym bardziej, że do największych przeciwników tego aktu należeli członkowie Suwerennej Polski, w tym minister i wiceministrowie sprawiedliwości (choć trzeba uczciwie przyznać, że mimo tego wprowadzili sporo zmian na korzyść pokrzywdzonych przemocą domową). Projekt rozszerzający definicję gwałtu, choć trafił do Sejmu, nie był procedowany. Teraz szansą jest zmiana władzy, ale nie tylko - bo, jak już wyżej wskazano, to wymóg unijny. Od 1 października 2023 r. Unia Europejska jest oficjalną stroną Konwencji Stambulskiej, tego najbardziej kompleksowego instrumentu do walki z przemocą wobec kobiet i przemocą domową. To z kolei oznacza, że za chwilę staniemy przed koniecznością zsynchronizowania tego prawa na poziomie całej UE.

Zobacz linię orzeczniczą: Pojęcie przemocy i gwałtu na osobie >