Chodzi o kolejną autopoprawkę do projektu, który wpłynął do Sejmu w kwietniu br. Ma on zasadniczo dostosować prawo do przepisów dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie terroryzmu. Rząd już kolejny raz go rozbudowuje.  Najpierw wprowadzając m.in. autopoprawkę, dzięki której lekarze skazani za błąd medyczny nie będą musieli iść do więzienia, by naprawić błąd w niedawnej dużej nowelizacji Kodeksu karnego.

Czytaj: Rząd zmienia przepis, by lekarze nie trafiali za błąd do więzienia>>

Obecnie zaproponowano kolejne uzupełnienie tego projektu o wyższe kary dla recydywistów i sprawców przestępstw seksualnych, którzy w ciągu pięciu lat ponownie popełnili przestępstwo. Dodatkowo MS chcemy wprowadzić zmiany w Kodeksie karnym wykonawczym, by - jak uzasadniono - doregulować kwestie kontroli i rozmów telefonicznych osadzonych. 

 


Rozmowy telefoniczne... co najmniej raz w tygodniu

W autopoprawce ministerstwo proponuje m.in. by rozmowy telefoniczne osadzonych z obrońcą, pełnomocnikiem będącym adwokatem lub radcą prawnym oraz przedstawicielem niebędącym adwokatem ani radcą prawnym mogły się odbywać co najmniej raz w tygodniu, w terminach określonych w porządku wewnętrznym obowiązującym w danym zakładzie karnym czy areszcie. Dyrektor ma mieć możliwość - w szczególnie uzasadnionych przypadkach - udzielenia zgody na przeprowadzenie takiej rozmowy poza tymi terminami. 

Określone zostało też jak technicznie ma wyglądać telefon do obrońcy. Połączenie będzie nawiązywał funkcjonariusz Służby Więziennej, ma upewnić się, czy rozmówca jest rzeczywiście wskazaną osobą - obrońcą lub pełnomocnikiem - i dopiero wtedy umożliwić jej przeprowadzenie. Jeśli osoba, do której zadzwoni odmówi takiego potwierdzenia, rozmowa nie będzie możliwa. 

Ministerstwo Sprawiedliwości uzasadnia, że te propozycje to efekt doświadczeń funkcjonariuszy Służby Więziennej z jednostek penitencjarnych z całej Polski. - Rozmowy telefoniczne, podobnie jak korzystanie z innych praw przez osadzonych, powinno następować w sposób nienaruszający praw innych osób pozbawionych wolności oraz nie powinno zakłócać ustalonego w zakładzie karnym porządku - podkreśla. 

I dodaje, że częste są sytuacje, w których administracja jednostek penitencjarnych wprowadzana jest w błąd, a prawo osadzonego do obrony, czyli w tym przypadku kontaktu z obrońcą, wykorzystywane jest do kontaktu z kimś innym.  

Będzie jak z kąpielą?   

Rozmówcy Prawo.pl podkreślają, że z jednej strony są w stanie zrozumieć to, że SW chce mieć kontrolę nad tym z kim osadzeni rozmawiają, z drugiej jednak - dodają - takie obostrzenia mogą rodzić niepotrzebne napięcia i prowadzić do ograniczania prawa do obrony.

Zaznaczają, że w tym kontekście także słowo "co najmniej" może prowadzić do nadużyć. - Taki zapis oczywiście nie wyklucza, że rozmowy te mogą być realizowane częściej. Obawiamy się jednak, że będzie dochodzić do ograniczenia prawa do obrony. Można tutaj przywołać przepis z zupełnie innej sfery życia więziennego, ale stanowiący, że skazany ma prawo do co najmniej jednej ciepłej kąpieli w tygodniu. Przez lata - mimo takiego zapisu - była tylko jedna kąpiel w tygodniu. M.in. liczne interwencje Rzecznika doprowadziły do sytuacji, że obecnie więzień może korzystać z dwóch kąpieli - mówi Jolanta Nowakowska, zastępca dyrektora Zespołu ds. Wykonywania Kar w BRPO.

Przypomina, że obecnie tymczasowo aresztowany, który ma zgodę na korzystanie z samoinkasujących aparatów telefonicznych, może z nich korzystać jeden raz w ciągu dnia. Co więcej - jeśli zgłasza - potrzebę porozumienia się z obrońcą lub pełnomocnikiem będącym adwokatem lub radcą prawnym, zapewnia mu się dostęp do aparatu w pierwszej kolejności.

 

Podobnego zdania jest dr Piotr Kładoczny, członek zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.  - W mojej ocenie, jeżeli proponowane sformułowanie brzmi: „co najmniej”, to tak właśnie powinno być interpretowane. Trudno zakładać z góry złą wolę i chęć ograniczania kontaktów aresztowanego z obrońcą. Jednak pojawia się wątpliwość, czy służba więzienna z przyczyn czysto pragmatycznych nie zechce tego "raz w tygodniu" przyjąć za normę, zwłaszcza jeśli drugie zdanie proponowanego przepisu mówi o umożliwieniu częstszego kontaktu "w szczególnie uzasadnionych wypadkach" - mówi. I dodaje, że nawet jeśli taka próba regulacji wynika z potrzeby zachowania porządku w jednostce penitencjarnej, prawo do obrony wymaga szczególnej ostrożności. 

Kontrola - niecałkowicie nago, ale ... znowu manualnie 

W autopoprawce MS proponuje dodanie całego nowego rozdziału regulującego m.in. kontrolowanie osób skazanych i tymczasowo aresztowanych. Zdefiniowana została kontrola pobieżna, generalna i osobista. Zapisano, że podczas kontroli osobistej, sprawdzana osoba powinna być częściowo ubrana - czyli kontrola ma być przeprowadzana etapowo, bez konieczności rozbierania się do naga (to już obowiązywało, ale poprzez uregulowanie w rozporządzeniu). 

Resort chce też zapisać - co jest chwalone - że osobie kontrolowanej przysługuje środek zaskarżenia w postaci zażalenia do właściwego sędziego penitencjarnego, w terminie 7 dni od dokonania kontroli osobistej, w celu zbadania zasadności, legalności oraz jej prawidłowości. O to od dawna postulował i Rzecznik Praw Obywatelskich i Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur przy RPO. 

Jak mówią - eksperci - istotne są jednak szczegóły zapisów. I mają zastrzeżenia m.in. do tych określających procedury przeprowadzania kontroli, w tym kontroli osobistej. - Choćby do przepisu, który stanowi, że w niektórych uzasadnionych przypadkach, kiedy kontrola osobista musi być przeprowadzona niezwłocznie, mogą ją przeprowadzić osoby odmiennej płci. Z proponowanych przepisów wynika także, że kontrola osobista może być przeprowadzana w nagłej sytuacji w miejscu dostępnym dla osób postronnych, a podczas tej kontroli może być obecny inny pracownik Służby Więziennej (czyli nie funkcjonariusz). Na to nie może być zgody - mówi Nowakowska. 

I przypomina, że kontrola osobista dotyka sfer chronionych konstytucyjnie, tj. prawa do nietykalności osobistej i wolności osobistej (art. 41 ust. 1 Konstytucji RP) oraz prawa do prywatności (art. 47 Konstytucji RP).  - Rzecznik długo walczył o to, by zmienić sposób przeprowadzania kontroli osobistej i wydawało się, że zbliżamy się do coraz bardziej satysfakcjonujących rozwiązań. W 2016 r. wprowadzono bowiem postulowane przez Rzecznika zmiany, zgodnie z którymi kontrola jest przeprowadzona etapowo – kontrolowany rozbiera się stopniowo, nie stoi nago i co istotne funkcjonariusz podczas przeprowadzenia kontroli osobistej nie dotyka osoby kontrolowanej. Teraz wprowadza się zapis o kontroli manualnej, czyli dotykaniu - mówi zastępca dyrektora. 

Eksperci wskazują, że trudno sobie wyobrazić, jak miałaby wyglądać taka kontrola miejsc intymnych dokonana manualnie, a "w uzasadnionych przypadkach" przez osobę odmiennej płci. - Kontrola osobista jest środkiem bardzo inwazyjnym i potencjalnie poniżającym. Z tego też powodu przeprowadzanie takiej kontroli powinno być oparte na indywidualnej ocenie ryzyka i być poddane rygorystycznym kryteriom oraz nadzorowi, by możliwie najmniej naruszała dobra osobiste osoby kontrolowanej – dodaje Jolanta Nowakowska. 

Cywilizowany kraj musi trzymać standardy

Wątpliwości w tym zakresie nie ma też dr Kładoczny. - Do przeprowadzania kontroli, moim zdaniem, zakład karny czy areszt śledczy powinien być przygotowany również pod kątem dysponowania osobami tej samej płci do jej przeprowadzenia. Chyba na tyle jesteśmy państwem cywilizowanym, że jeżeli mamy kontrolować, a jest to w niektórych sytuacjach niezbędne, to tego standardu powinniśmy bezwzględnie przestrzegać. Także w nagłych sytuacjach. Nie przekracza to, w mojej ocenie, możliwości zakładu karnego, czy aresztu śledczego - mówi. I dodaje, że inaczej może dojść do naruszenia godności osób przeszukiwanych i art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. 

W ocenie rozmówców Prawo.pl wątpliwości mogą budzić też inne propozycje MS. Np. wprowadzenie limitu zajęć kulturalno-oświatowych poza zakładem. Zgodnie z autopoprawką, skazani mogą brać udział w organizowanych przez administrację poza terenem zakładu karnego grupowych zajęciach kulturalno-oświatowych lub sportowych w obecności funkcjonariusza lub pracownika Służby Więziennej, ale łączna liczba zezwoleń na udział w takich zajęciach nie może przekraczać - na skazanego - 28 w ciągu roku w przypadku zakładów półotwartych oraz 56 w przypadku zakładów otwartych. –  To ograniczenie i nie ma uzasadnienia i nie będzie sprzyjać readaptacji więźniów w społeczeństwie - dodają.