25 kwietnia przypada Dzień Świadomości Alienacji Rodzicielskiej. Temat w Polsce budzi ogromne emocje, czego dowodem jest to, że mimo prób penalizacji uporczywego utrudniania kontaktów z dzieckiem, planowanych przepisów dotąd nie wprowadzono. Tymczasem eksperci podkreślają, że najczęstszą przyczyną jest długotrwały konflikt między rodzicami.

- Obawy, które już były wyrażane w ubiegłym roku i podnoszone w przestrzeni publicznej, dotyczące tego, że w wyniku pandemii wzrośnie liczba przypadków utrudniania kontaktów, teraz się ziściły się. W mojej ocenie takich spraw jest zdecydowanie więcej - nawet o 50 proc. A sama sytuacja pandemiczna w sposób bardzo niekorzystny wpłynęła na więzi małoletnich z rodzicem drugoplanowym, czyli tym, z którym na co dzień nie przebywają. Nawet w sytuacjach, gdy te kontakty odbywały się w miarę stabilnych warunkach, nastąpiło zachwianie, a odbudowanie tego jest bardzo trudne - mówi adwokat Joanna Szewczyk-Stępień.

Wtóruje jej radca prawny Aleksandra Ejsmont przyznając, że koronawirus jest obecnie niezwykle "popularnym" pretekstem do tego, by kontaktów nie realizować. - Oczywiście, zdarzają się wyjątkowe sytuacje, ale niestety gros z nich to efekt konfliktów między rodzicami. A te dzieci wkrótce będą nastolatkami, a potem dorosłymi, którzy będą się zmagać z konsekwencjami izolowania od jednego z rodziców - mówi. 

Czytaj: Dzieci orężem w konfliktach rodziców, MS na razie nie pomoże>>
 

Kwarantanna? Rodzic bardziej drobiazgowy niż Sanepid

Ostatnie miesiące to napływ spraw dotyczących kontaktów do kancelarii prawniczych. Co ważne, nie chodzi jedynie o sytuacje, w których od początku były problemy z ustaleniem kontaktów, ale też o byłych partnerów, którzy w tym zakresie dość dobrze się dogadywali. - Nie było problemów do koronawirusa, dzieci widywały się z ojcem - bo najczęściej problem jest po stronie matek - a potem, po pierwszy lockdownie zaczęło się ograniczanie kontaktów - wskazują rozmówcy Prawo.pl.

Tłumaczenie tego jest zresztą różne. Rodzic opiekujący się dzieckiem zazwyczaj powołuje się na ryzyko zakażenia koronawirusem, wskazuje, że przykładowo mieszka ze starszymi rodzicami, którym może grozić niebezpieczeństwo, podnosi, że skoro wszędzie obowiązują obostrzenia to i spotkania z drugim rodzicem mogą być rzadsze. - Dochodzi do absurdalnych sytuacji, kiedy dziecko chodzi do przedszkola, albo żłobka, jeździ z rodzicem na zakupy i na weekendowe wypady, ale nie może się spotkać z drugim rodzicem, bo tamten pracuje i może je zarazić... covidem - mówi jedna ze stołecznych prawniczek.

Wskazuje na to również mecenas Szewczyk-Stępień. - Możemy zaobserwować takie nowe praktyki polegające na celowym prokurowaniu albo kwarantanny, albo nieprawdziwym powoływaniu na wystąpienie objawów zakażeniem covid i odwoływaniu kontaktów. To są też często powody odwoływania rozpraw, które są w takich sprawach wyznaczane, a które mogłyby doprowadzić do jakiegoś finalnego rozstrzygnięcia - mówi. 

 

Kolejne przykłady podaje mecenas Ejsmont. - Zdarzają się sytuacje, że rodzic przeszedł chorobę, jest zdrowy, a drugi rodzic i tak uważa, że jeszcze nie może zobaczyć się z dzieckiem, bo jest za duże ryzyko - mówi. Prawnicy podkreślają, że takie "niewidzenie się" z ojcem czy matką trwa już nie tygodniami, a miesiącami. - Sprawy przeciągają się w czasie i to co zaczynamy z wolna dostrzegać to fakt, że wkrótce absolutnie powszechnym pokłosiem pandemii będzie osłabienie, czy rozpad więzi między dzieckiem a drugim rodzicem, który nie sprawuje nad nim na co dzień opieki - podkreśla. 

Prawnicy zwracają uwagę, że sytuację pogorszył ubiegłoroczny lockdown, bo wówczas część kontaktów zostało wstrzymanych. Z kolei po takiej przerwie ich warunki, np. miejsce odbywania się, były zmieniane pod pretekstem, że dziecko nie chce ich poza swoim domem. 

Czytaj: Nie ten sam sąd a druga instancja - SN wskazuje, kto rozpatrzy zażalenia w sprawie kontaktów>>

Karę finansową i dziadkowie pokryją 

Rozmówcy Prawo.pl podkreślają, że przy tego typu sprawach, podobnie jak tych dotyczących dłużników alimentacyjnych, dużym problemem jest przyzwolenie społeczne. Utarło się też przekonanie, że ten, któremu ograniczane są kontakty "ma coś na sumieniu".
- Owszem zdarzają się przypadki, że chodzi o rodziny, w których dochodziło do przemocy, a przykładowo matki boją się potem o swoje dzieci. Są też sytuacje kiedy ojcowie wcale się nie palą do spotkań z dzieckiem. Niestety, jednak w wielu przypadkach chodzi po prostu o głęboki żal, konflikt pomiędzy byłymi partnerami, w tle bywa, że są niezałatwione sprawy majątkowe lub problemy z płaceniem albo wysokością płaconych alimentów - wskazuje jeden z kuratorów sądowych.       

Przypomnijmy, MS już na początku epidemii podnosiło, że brak realizacji kontaktów może prowadzić do wszczęcia odpowiedniego postępowania, a następnie nakazania zapłaty określonej sumy pieniężnej na podstawie przepisów art. 598[15] , art.598[16] i art. 598[22] Kodeksu postępowania cywilnego. O co chodzi? Jeżeli osoba, pod której pieczą dziecko pozostaje, nie wykonuje albo niewłaściwie wykonuje obowiązki wynikające z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem w przedmiocie kontaktów, sąd opiekuńczy, uwzględniając jej sytuację majątkową, może zagrozić jej nakazaniem zapłaty na rzecz osoby uprawnionej do kontaktu z dzieckiem. Chodzi o określoną kwotę za każdy kontakt. Gdy to nie pomoże, sąd ma możliwość nakazania zapłaty tej kwoty.

Problem jednak w tym, że nawet wysokie kwoty nie powstrzymują utrudniania kontaktów. Co więcej, takiego rodzica często w płaceniu "wspierają" całe rodziny. - Nadal nie możemy przełamać powszechnego przekonania, że te ewentualne sankcje finansowe, najczęściej dla matek, zagrażają egzystencji materialnej matki i dziecka. Zamysł ustawodawcy był taki, że zagrożenie nakazaniem zapłaty poprzez ten wymiar ekonomiczny miało działać mobilizująco. Oczywiście, kiedy kontakty się odbywają, ten obowiązek zapłaty nie powstaje, więc wystarczyłoby prawidłowe wykonywanie orzeczeń sądów - mówi Szewczyk-Stępień.

I podaje przykład. - Jeden z moich klientów od urodzenia nie widział swojego syna. Alimenty płaci, ma uregulowane kontakty - syn ma obecnie 4 lata, wydawane są kolejne postanowienia o zagrożeniu nakazaniem zapłaty, nawet o nakazaniu zapłaty, a dziecko nie ma szans spotkać się z ojcem. Sądy są zgodne, że ojciec nie stwarza jakiegokolwiek zagrożenia dla dziecka, a niewykonanie kontaktów jest uporczywe i długotrwałe. Co więcej, sąd pierwszej instancji nawet podwyższył kwotę zagrożenia nakazaniem zapłaty do sumy 400 zł za każde nieodbyte spotkanie, ale sąd odwoławczy kwotę obniżył, bo matka jest osobą zarabiającą najniższą krajową. Efekt - kontakty dalej są nierealizowane - mówi. 

Rzecznik : prace społeczne za utrudnianie dziecku kontaktów z drugim rodzicem

Z nową inicjatywą w tym zakresie wystąpił Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak, który w związku z  przypadającym w sobotę Dniem Świadomości Alienacji Rodzicielskiej apeluje do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o pilnie doprowadzenie do zmiany przepisów, by ukrócić proceder alienacji rodzicielskiej. - Jeśli nie wystarczą kary pieniężne, potrzebne są obowiązkowe prace społeczne - poinformowało Biuro RPD.

- Trudno jest zrozumieć sytuacje, w których kochający rodzice, troszczący się o jak najlepsze warunki rozwoju swoich potomków, w sposób wyrachowany doprowadzają do zaburzeń więzi dzieci z drugim rodzicem, a tym samym działają destrukcyjnie na jego psychikę. Taki sposób postępowania narusza prawa dziecka - powiedział Mikołaj Pawlak.

Czytaj: Więzienie za brak kontaktu z dzieckiem? Koronawirus może przyspieszyć zmiany>>

Czas na zdecydowane kroki? 

W ocenie prawników dużym problemem jest też to, że procedury trwają bardzo długo, a koronawirus dodatkowo wydłużył czas między kolejnymi rozprawami. Dodatkowo sądy niechętnie regulują kwestie kontaktów na posiedzeniach niejawnych, bo chcą wysłuchać strony, a do rozpraw online - które w ocenie prawników mogą pomóc - jeszcze się przyzwyczajają. 

- Na terminy stacjonarnych rozpraw trzeba aktualnie czekać, bywa, że pół roku lub dłużej, a i tak nie ma gwarancji, że się odbędą bo zawsze może się okazać, że pełnomocnik ma covid, w wydziale jest covid, strona jest na kwarantannie itp.- mówi mec. Ejsmont. W jej ocenie potrzebne są więc zdecydowane kroki. - Uważam, że dla dobra dzieci, powtarzam dla dobra dzieci, nie rodziców, niezbędne jest wprowadzenie przepisów penalizujących uporczywe utrudnianie kontaktów. Ustawodawca powinien się pochylić nad potrzebami dzieci, w zakresie kontaktów z obojgiem rodziców, bo mamy z tym gigantyczne trudności, które będą zaraz dużym problemem społecznym - wskazuje. 

Dodaje, że obie kategorie spraw - alimenty i kontakty - powinny być kategoriami, które mają w sądach absolutny priorytet. - Alimenty, co
oczywiste, bo musimy zabezpieczyć ekonomiczną sytuację dziecka, zapewnić mu odpowiednie warunki bytowe. Natomiast nie może umknąć z pola uwagi też to, że dzieci mają potrzeby emocjonalne i jedną z ich absolutnie podstawowych potrzeb, która powinna być zabezpieczona, jest kwestia kontaktów z obojgiem rodziców
- podsumowuje.