Chodzi o projekt ustawy o zmianie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych oraz niektórych innych ustaw. Jego autorem jest Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Jego pełna wersja dostępna jest na stronie Rządowego Centrum Legislacji.

Z dokumentu wynika, że z początkiem 2026 roku do kosztów uzyskania przychodu podatnicy zarówno podatku PIT, jak i CIT, będą mogli zaliczyć odpisy amortyzacyjne z tytułu zużycia samochodu osobowego tylko wtedy, gdy jego wartość nie przekracza 100 tys. zł. Oznacza to, że dotychczasowy limit wynoszący 150 tys. zł zostanie obniżony dla tzw. tradycyjnych samochodów osobowych z silnikami spalinowymi oraz samochodów z silnikami hybrydowymi.

Brak przepisów przejściowych wpłynie na amortyzację

- Niestety, w projekcie ustawy brak wzmianki o przepisach przejściowych. Pozostaje pytanie, co w przypadku, gdy odpisy amortyzacyjne samochodu oddanego do używania przed rokiem 2026 były zaliczane do kosztów, jednak od 1 stycznia 2026 roku wartość tego samochodu będzie przekraczała nowy limit 100 tys. zł? Czy jeśli taki samochód nie został zamortyzowany do końca 2025 roku, to nowy przepis należy interpretować w taki sposób, że na 2026 rok trzeba ustalić nową kwotę odpisów amortyzacyjnych, które będą stanowić koszt podatkowy? Konsekwencje dla podatników znajdujących się w takiej sytuacji mogą być różne, w zależności od interpretacji nowych przepisów, co prowadzi do braku pewności w zakresie wysokości kosztów podatkowych – zwraca uwagę Angelika Laskowska, konsultant podatkowy w kancelarii TLA.

 

Samochody ekologiczne mają być priorytetem

Z projektu wynika, że pojazdy niskospalinowe mają być traktowane w sposób preferencyjny w stosunku do pojazdów wyposażonych w silniki spalinowe czy też hybrydowe. - Już dziś limit amortyzowania samochodów osobowych będących pojazdami elektrycznymi jest znacznie wyższy i wynosi 225 000 zł – przypomina Angelika Laskowska.

Analogiczny limit projektodawca zamierza wprowadzić dla pojazdów zasilanych wodorem. W konsekwencji, zgodnie z projektem ustawy, właściciele samochodów, które stanowią pojazdy napędzane wodorem, będą mogli zaliczać do kosztów odpisy amortyzacyjne z tytułu zużycia tychże samochodów, jeżeli ich wartość nie będzie przekraczać kwoty 225 tys. zł już po 14 dniach od ogłoszenia projektowanej nowelizacji.

- Rząd chce zachęcić przedsiębiorców do kupowania samochodów ekologicznych poprzez zniechęcenie ich do kupowania samochodów spalinowych. Taki wniosek wysnuć można z nowelizacji przygotowanej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska – wskazuje Piotr Liss, doradca podatkowy, partner w kancelarii RSM Poland.

Ekspert zwraca jednak uwagę na konsekwencje braku przepisów przejściowych. Jakie z tego wynikną problemy? Główny to oczywiście zmiana limitu amortyzacji w trakcie jej trwania.

- Jeśli podatnik kupi samochód osobowy o wartości 120 tys. zł w 2023 roku i poprzez amortyzację zaliczy go w całości w koszty (gdyż nie przekroczył obecnego limitu 150 tys. zł), to 1 stycznia 2026 r. utraci prawo do zamortyzowania go w całości i będzie musiał zastosować proporcję do pozostałych odpisów amortyzacyjnych. Co więcej jeśli ten samochód będzie zbyty do 31 grudnia 2025 roku, to koszty z tytułu zbycia będą liczone od kwoty 150 tys. zł (pomniejszonej o odpisy amortyzacyjne zaliczone do kosztów). Jeśli jednak nastąpi to 2 stycznia 2026 r., to koszty będą już liczone od 100 tys. zł. – zwraca uwagę Piotr Liss.

Zobacz również: Od stycznia 2021 roku część pracujących za granicą zapłaci wyższy podatek >>

Warto też zwrócić uwagę, że resort klimatu nie planuje zmian w zakresie limitu ubezpieczeń ani leasingu, najmu czy dzierżawy pojazdów.

- Oczywiście wydaje się to być posunięciem nielogicznym (choć ze wszech miar korzystnym dla podatników) i wynikającym prawdopodobnie bardziej z nieuwagi, niż z celowego działania – zauważa Piotr Liss.

 


Projekt nowelizacji to bubel prawny

Na projekcie ustawy suchej nitki nie pozostawia Wojciech Jasiński, konsultant podatkowy w kancelarii ATA Finance. - Projekt w obecnym brzmieniu to bubel prawny. Przygotowany jest bardzo niestarannie. Proszę zwrócić uwagę chociażby na konstrukcję art. 3 i art. 4, które mają wprowadzić zmiany odpowiednio w ustawie o PIT i CIT. Konstrukcja tych przepisów jest identyczna, a mimo tego w art. 3 pojawia się lit. a i b, natomiast w art. 4 pkt 1 i 2. Brak tu logiki i konsekwencji – zauważa nasz rozmówca.

To jednak nie koniec. Z uzasadnienia dowiadujemy się, że celem nowelizacji jest m.in. wprowadzenie zmiennych w czasie stawek amortyzacji dla pojazdów napędzanych pojazdów hybrydowych [pisownia oryginalna] oraz pojazdów spalinowych. Na czym ma polegać owa „zmienność w czasie” poza drastycznym obniżeniem limitu amortyzacji? Nie wiadomo.

- Projektodawca twierdzi, że „zaproponowane rozwiązanie wprowadza zachętę dla przedsiębiorców do sukcesywnej wymiany flot pojazdów spalinowych na pojazdy niskoemisyjne”. Z tym że limit dla pojazdów elektrycznych pozostaje bez zmian, a niskoemisyjne samochody hybrydowe są traktowane na równi ze spalinowymi – zauważa Wojciech Jasiński. Jego zdaniem, trudno przewidzieć, jak rozwinie się rynek samochodów napędzanych wodorem. Biorąc też pod uwagę galopującą inflację, za pięć lat może być ciężko kupić jakiekolwiek nowe, średniej wielkości auto do 100 tys. zł.

- Należy zatem powiedzieć wprost, że rozwiązanie raczej dyskryminuje właścicieli samochodów spalinowych, niż promuje wybór pozostałych – podkreśla ekspert.

Poprzednia zmiana przepisów równie problematyczna

Na koniec warto przypomnieć, że nie dawniej jak w 2018 roku po wielu latach Ministerstwo Finansów podniosło limit amortyzacji samochodów osobowych (innych niż elektryczne) z 20 tys. euro do 150 tys. zł.

- Niestety o ile zmiana ta wydawała się jak najbardziej korzystna, to towarzyszące jej pozostałe obostrzenia spowodowały, że wielu podatników obudziło się 1 stycznia 2019 roku w bardzo nieciekawej sytuacji. Wynikała ona przede wszystkim z braku jakichkolwiek przepisów przejściowych. W szczególności problem dotyczył ograniczenia wysokości kosztów przy sprzedaży samochodu osobowego. Brak poprawnego uregulowania zasad rozliczania kosztów w przypadku sprzedaży samochodu zakupionego przed wejściem w życie nowych przepisów spowodował, że powinny one mieć zastosowanie do sprzedaży także samochodów nabytych przed nowelizacją, a to z kolei doprowadziło do braku możliwości zaliczenia do kosztów kwoty większej niż 150 tys. zł pomniejszonej o wartość amortyzacji podatkowej przy sprzedaży auta – zauważa Piotr Liss.

Jak się właśnie okazało, dziś tą samą, błędną, drogą idzie Ministerstwo Klimatu i Środowiska.