Krzysztof Koślicki: Ministerstwo Finansów, reformując prawo podatkowe, tłumaczy, że wszystkie zmiany mają na celu realizację zasady 3xP. Podatki mają być proste, przyjazne i przejrzyste. Czy udaje się to osiągnąć w zakresie cen transferowych?

Ewelina Stamblewska-Urbaniak: Od stycznia tego roku obowiązują nowe przepisy dotyczące cen transferowych. Trudno je jednak jednoznacznie ocenić. Mają zarówno pozytywne aspekty, jak i negatywne.

Jakie są zatem plusy?

Na plus oceniłabym zdecydowanie intencje Ministerstwa Finansów zmierzające do uporządkowania przepisów i dążenie do tego, aby były jak najbardziej jednoznaczne. Trzeba również zwrócić uwagę na fakt, że polskie regulacje stają się też coraz bardziej spójne z wytycznymi OECD. Niezależnie należy również docenić inicjatywę Ministerstwa Finansów polegającą na utworzeniu Forum Cen Transferowych, które ma służyć opracowaniu wyjaśnień w zakresie cen transferowych.

 

A minusy?

Ciągłe zmiany – zdecydowanie. To też trzeba zauważyć. Odnoszę wrażenie, że podatnicy są już tym zmęczeni. Przecież w 2017 roku – przypomnę – też przepisy o cenach transferowych były gruntownie zmieniane. Minęły dwa lata i podatnicy zdążyli się już w nich odnaleźć, aby od początku 2019 r. znowu przyzwyczajać się do innego brzmienia wszystkich regulacji. Zwłaszcza, że część nowych przepisów można stosować do transakcji zawartych jeszcze w 2018 r. Podatnicy już się w tym wszystkim gubią. Jednym z przykładów może być chociażby formularz TP-R, który zastąpił obowiązujący wcześniej CIT-TP. Z tymi drukami było sporo zamieszania. Gdy podatnicy składali CIT-TP po raz pierwszy było wiadomo, że za chwilę i tak będzie on zmieniony. Powodowało to wiele zamieszania. Te druki wymagają podania bardzo wielu szczegółowych informacji. Specjalnie do tego celu firmy musiały dostosowywać swoje systemy informatyczne. Dużą niepewność powoduje też informowanie podatników o zmianach niemal w ostatniej chwili. Tak samo jest z objaśnieniami podatkowymi. Bardzo dobrze, że Ministerstwo Finansów próbuje wyjaśniać wprowadzane przepisy. Powinno to jednak robić wcześniej lub też zmienić kolejność i najpierw szeroko konsultować proponowane zmiany, a potem uchwalać przepisy. Powiedziałabym też, że ostatnie zmiany mogły dać też podatnikom pewnego rodzaju złudne poczucie bezpieczeństwa.

Przeczytaj: Nowe zasady dokonywania korekt cen transferowych >

Co pani ma na myśli?

Chodzi o to, że ustawodawca wprowadzając uproszczenia w dokumentowaniu transakcji krajowych, mógł dać do zrozumienia podatnikom, że takie rozliczenia nie będą kontrolowane. Że tak naprawdę fiskus swoją uwagę skupi na dużych, transakcjach międzynarodowych. Tak jednak nie jest. Mimo, że w niektórych sytuacjach pewnych transakcji nie trzeba dokumentować, warunki rynkowe trzeba stosować cały czas. Nie można stosować dowolnych cen, także w rozliczeniach krajowych. One zawsze muszą być rynkowe. Muszą być takie, jakie ustaliłyby niepowiązane ze sobą firmy. O tym trzeba pamiętać. Co więcej, organy podatkowe w każdej chwili mogą także poprosić o sporządzenie dokumentacji na żądanie.

 


Czyli ceny rynkowe pozostają cały czas priorytetem.

Tak. Zdecydowanie. Transakcje muszą być rynkowe. 2019 rok rozpoczął się w tym zakresie dużą rewolucją. Mamy przecież istotną nowość w przepisach. Za stosowanie cen nierynkowych organy podatkowe mogą teraz nakładać sankcje w wysokości od 10 proc. do 30 proc. sumy nienależnie wykazanej lub zawyżonej straty podatkowej i niewykazanego w całości lub części dochodu do opodatkowania.  Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów te sankcje maja być powszechnie stosowane w praktyce (w przeciwieństwie do 50-proc., starej sankcji, która została zastosowana tylko w wyjątkowych i nielicznych sytuacjach).Zwiększono też znacząco sankcje wynikające z kodeksu karnego skarbowego. Maksymalne kary finansowe z kks mogą teraz wynieść nawet do 21,6 mln zł.

Zobacz również: Skarbówka stosuje przepis, którego nie było >>

Czy organy podatkowe są w stanie rzetelnie ocenić, czy dana transakcja jest rynkowa?

Muszę powiedzieć, że tak. Kontrolujący są coraz lepiej przygotowani do weryfikacji rynkowości transakcji. Ministerstwo Finansów zatrudnia teraz wielu wykwalifikowanych ekspertów w dziedzinie cen transferowych. Dodatkowo, wielu pracowników skarbówki skończyło specjalne studia podyplomowe w tym zakresie. W resorcie został nawet utworzony specjalny departament dedykowany tylko cenom transferowym i podmiotom powiązanym.

Przeczytaj: Nowe zasady szacowania cen transferowych od 2019 r. >

Zaraz zaczną się pewnie kontrole.

Już się zaczęły. Widzimy, że od maja organy podatkowe wykazują bardzo duże zainteresowanie cenami transferowymi. W pierwszej kolejności przeprowadzają czynności sprawdzające, które bardzo często są tylko punktem wyjścia do „tradycyjnego postępowania kontrolnego”.

Dlaczego akurat teraz rozpoczynają się te kontrole?

Można to uzasadniać tym, że organy podatkowe uporały się z pierwszą analizą formularzy CIT-TP, które podatnicy złożyli w zeszłym roku. Zwłaszcza, że czynności sprawdzające, które są właśnie teraz prowadzone, dotyczą głównie 2017 r. Za ten rok organy podatkowe będą też mieć dużo informacji do weryfikacji, jak chociażby analizy porównawcze co niewątpliwie ułatwi im badanie transakcji. Moim zdaniem, to właśnie na cenach transferowych będą się skupiać organy podatkowe w najbliższym czasie.

Jak w takim razie podatnicy mogą bronić swoich racji?

Niestety powszechnie zakłada się, że pojęcie cen transferowych łączy się automatycznie z optymalizacją. Tak jednak nie jest. Te transakcje to jednak normalne, biznesowe transakcje, tyle tylko że zawierane w grupie, przez podmioty powiązane. Na ich wycenę wpływa wiele czynników. Nie chodzi w nich zawsze o unikanie podatków. Podmioty powiązane miały, mają i jednak zawsze będą miały trudniej, niż podmioty niezależne.

Przeczytaj komentarz praktyczny: Recharakteryzacja i pominięcie transakcji dla celów cen transferowych – nowe instrumenty ostatniej szansy >

Możemy podać jakiś przykład?

Idealnym przykładem są nowe regulacje, które umożliwiają recharakteryzację transakcji zawartej między podmiotami powiązanymi lub jej całkowite pominięcie. Od początku tego roku organ podatkowy może przyjść i stwierdzić, że danej transakcji podmioty niepowiązane by nie zawarły. Skutkiem takiej decyzji jest obowiązek skorygowania rozliczeń i doprowadzenie ich do stanu takiego, jak gdyby danej transakcji w ogóle nie było. Jej skutki podatkowe przestają więc mieć znaczenie.

Przeczytaj komentarz praktyczny: Safe harbours, czyli uproszczone zasady rozliczeń cen transferowych >

Zdarzają się takie przypadki?

Ten przepis obowiązuje dopiero kilka miesięcy. Aczkolwiek organy podatkowe próbują stosować tę regulację do wcześniejszych okresów w szczególności do transakcji restukturyzacyjnych i finansowych. Mamy już pierwsze sygnały o takich próbach.

Prawo może zatem działać wstecz?

Organy podatkowe tłumaczą, że przekwalifikowanie transakcji i nieuznawanie jej skutków było możliwe także wcześniej. Dla mnie taki pogląd jest dyskusyjny, bo skoro przepisy umożliwiałyby takie działanie wcześniej, po co w takim razie ustawodawca wprowadził tę zasadę w styczniu tego roku? Jest tutaj także inny problem. Podejmując jakąś decyzję biznesową teraz, bardzo trudno ocenić jej późniejsze skutki finansowe. Prowadzenie biznesu wiąże się przecież nieodłącznie z podejmowaniem ryzyka. Tymczasem, organy podatkowe chciałyby po latach karać firmy za nietrafne biznesowo decyzje.

Na koniec przejdźmy jeszcze do tematu uprzednich porozumień cenowych. Podatnik ma prawo uzgodnić z fiskusem, że stosowane przez niego ceny są rynkowe. Warto korzystać z tego narzędzia? Czy daje rzeczywistą ochronę przed ewentualnym sporem?

Uważam, że tak. Moim zdaniem jest to jedyne narzędzie, które daje podatnikowi komfort. Mając zawarte uprzednie porozumienie cenowe, kontrole są już prowadzone w sposób bardzo ograniczony. Organy podatkowe nie muszą sprawdzać wszystkiego. Problemem jest jednak ich liczba. Porozumień ciągle zawiera się zbyt mało. Procedury w tym zakresie trwają bardzo długo. W warunkach biznesowych rzadko kiedy można pozwolić sobie czekać dwa - trzy lata na potwierdzenie, czy dana wycena jest rynkowa. Po części jest to skutek braków kadrowych w Ministerstwie Finansów. Ciągle jest tam zbyt mało pracowników zajmujących się cenami transferowymi, w tym rozpatrywaniem wniosków o zawarcie uprzednich porozumień cenowych.

Problemem chyba też jest cena.

Tak, w świetle projektowanych przepisów o tak zwanej uproszczonej procedurze APA za „uproszczone” porozumienie ma się płacić opłatę administracyjną w wysokości 20 tys. zł. Zgodnie natomiast z aktualnie obowiązującymi przepisami w przypadku istotnych materialnie, międzynarodowych transakcji, opłata może sięgnąć nawet 200 tys. zł.

Przeczytaj:

Nowe zasady sporządzania grupowej dokumentacji cen transferowych od 2019 r. >

Nowe zasady sporządzania lokalnej dokumentacji cen transferowych od 2019 r. >