Prawnicy prześcigają się w podawaniu przykładów, w jaki sposób internauci, publikując zdjęcia i inne informacje, ściągnęli na siebie uwagę fiskusa.

Justyna Pasieczyńska rzecznik prasowy szefa Krajowej Administracji Skarbowej przyznaje, że KAS sprawdza informacje o podatnikach zarówno na portalach zajmujących się sprzedażą przez Internet, jak też w mediach społecznościowych, wykorzystując narzędzia analityczne. - Celem jest identyfikacja osób, które nie wywiązują się z obowiązków podatkowych – mówi Justyna Pasieczyńska.

Sprawdź w LEX: Dowody w postępowaniu podatkowym - ZESTAWIENIE >>

Fiskus pyta klientów o paragon

Kim interesuje się  skarbówka? Dorota Kosacka, doradca podatkowy, członek zarządu DBO Polska, podaje przykład przedsiębiorcy świadczącego usługi związane z samochodami. Mężczyzna chwalił się wynikami swojej pracy, publikując zdjęcia na Facebooku. Zdjęcia były na tyle dokładne, że można było ustalić właścicieli samochodów.

Organ podatkowy wzywał wszystkich klientów do złożenia szczegółowych wyjaśnień: na czym polegała usługa, jaką kwotę zapłacili i czy otrzymali paragon. Celem było ustalenie, czy przedsiębiorca prawidłowo ewidencjonuje przychody i czy nie unika opodatkowania.  – mówi Dorota Kosacka. - Nie jest zaskoczeniem, że organy podatkowe szukają informacji o podatnikach w mediach społecznościowych. Zaskakująca może być jednak skala tego zjawiska oraz negatywne dla podatników skutki – zaznacza.

Czytaj w LEX: Dowody w postępowaniach w sprawie nieujawnionych źródeł przychodów >>

Wakacje zamiast podróży służbowej

Zaskoczony podobnymi działaniami nie jest również dr Jacek Matarewicz, adwokat, doradca podatkowy, partner w Kancelarii Ożóg Tomczykowski. - Szukanie informacji o podatniku w mediach społecznościowych to już powszechna praktyka nie tylko skarbówki, ale także innych służb, np. prokuratury. To jeden z elementów postępującej cyfryzacji. Podatnicy nie zawsze zdają sobie sprawę, że publikowanie prywatnych zdjęć i informacji może mieć dla nich negatywne skutki.– komentuje.

On z kolei podaje przykład podatnika prowadzącego indywidualną działalność gospodarczą, który chciał zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów wydatki na podróż służbową do Tajlandii. Twierdził, że celem wyjazdu było nawiązywanie relacji biznesowych. Organ podatkowy zakwestionował jednak prawo do odliczenia. Sprawdził bowiem, że w czasie rzekomego wyjazdu służbowego przedsiębiorca publikował na Instagramie liczne relacje z plaży i popularnych atrakcji turystycznych.

WZORY DOKUMENTÓW:

 

Niezarejestrowana działalność

W mediach społecznościowych bardzo często reklamują się osoby świadczące usługi, m.in. fryzjerskie, kosmetyczne czy tatuażu, zamieszczając zdjęcia swoich prac. -To nie tylko informacja dla klientów, ale także dla skarbówki, która sprawdza, czy fryzjer lub kosmetyczka zarejestrowali działalność gospodarczą. – mówi Jarosław Ziobrowski, adwokat, partner w kancelarii Ziobrowski Tax&Law.

Wyjaśnia, że zgodnie z art. 180 par. 1 i art. 181 ordynacji podatkowej dowodami może być wszystko, co przyczyni się do wyjaśnienia sprawy, a nie jest sprzeczne z prawem. - W aktach sprawy mogą więc znaleźć się także wydruki zdjęć z mediów społecznościowych, o ile można powiązać konto w mediach społecznościowych z danym podatnikiem. – mówi mec. Ziobrowski.

Czytaj też: Postępowanie w przedmiocie dochodów nieujawnionych - krok po kroku >>

Kolej na influencerów

Krzysztof Burzyński, doradca podatkowy, partner w BTTP, spodziewa się, że nowym trendem mogą być już niedługo kontrole influencerów, czyli twórców internetowych, zarabiających dzięki aktywności w mediach społecznościowych. Chodzi o dokumentowanie wydatków odliczanych przez nich jako koszty uzyskania przychodu.

Wyjaśnia, że przedsiębiorcy nie mogą co do zasady odliczyć wydatków na zakup np. garniturów, innych markowych ubrań, zegarków czy butów. Dyrektor KIS twierdzi w interpretacjach, że takie zakupy mają charakter osobisty i służą zaspokojeniu osobistych potrzeb wizerunkowych. Zgadza się jednak, że te same wydatki mogą być kosztem uzyskania przychodu dla influencera prowadzącego działalność gospodarczą, który wykorzystuje je np. w publikowanej na Instagramie sesji zdjęciowej.

- Działalność twórców internetowych to bardzo specyficzna dziedzina. Można odnieść wrażenie, że organy podatkowe dopiero kształtują praktykę w tym zakresie. Na pewno wkrótce bardziej się nią zainteresują, chociażby ze względu na wysokość przychodów influencerów i wysokość odliczanych przez nich kosztów. – mówi Krzysztof Burzyński.

 

Monika Brzostowska, Patrycja Kubiesa

Sprawdź  
POLECAMY

Czytaj też: Ocena legalności materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie karnej na potrzeby postępowania podatkowego >>

Handel internetowy pod lupą

Wiele czynności sprawdzających czy też kontroli dotyczy obecnie sprzedaży przez internet. - Organ podatkowy może dość łatwo zweryfikować, czy sprzedawca uczciwie deklaruje przychody – mówi Agata Malicka, współwłaścicielka biura rachunkowego.

Jak wyjaśnia Justyna Pasieczyńska, KAS sprawdza w szczególności te osoby, które handlują na dużą skalę przez internet, ale nie zarejestrowały działalności gospodarczej, mimo iż wymiar prowadzonych przez nich działań przekracza standardową sprzedaż rzeczy należących do majątku prywatnego.

Czytaj też: Wykorzystanie dowodów z innych postępowań w postępowaniu podatkowym, czyli co wolno organowi podatkowemu. Uwagi na tle wyroku C-189/18, Glencore >>

Dotyczy to również osób, które mają zarejestrowaną działalność gospodarczą, ale sprzedając towar przez internet, próbują ukryć swoją działalność lub jej rozmiar, unikając płacenia podatków w ogóle albo w należnej wysokości. - Za przedsiębiorcę nie zostanie uznana osoba sporadycznie sprzedająca np. ubranka, z których wyrosły jej dzieci. Inaczej będzie jednak w przypadku, gdy ktoś sprzedaje takie ubranka w dużych ilościach, powtarzalnych wzorach, wskazujących na hurtowy obrót, z dużą częstotliwością. Taka osoba może zostać wezwana do złożenia wyjaśnień w zakresie prowadzenia niezarejestrowanej działalności gospodarczej i unikania opodatkowania. – wyjaśnia Justyna Pasieczyńska.

Czytaj też:

Przypomnijmy, że sprzedaż rzeczy jest wolna od opodatkowaniu po upływie 6 miesięcy od ich nabycia, o ile nie następuje w wykonaniu działalności gospodarczej. Stanowi tak art. 10 ust. 1 pkt 8 lit. d ustawy o PIT. By uniknąć PIT od sprzedaży np. samochodu, laptopa czy innych należących do podatnika rzeczy, wystarczy więc poczekać pół roku od nabycia. Podatnika będzie jednak uznany za przedsiębiorcę, jeśli spełnia definicję działalności gospodarczej, o której mowa w art. 5a pkt 6 ustawy o PIT, czyli prowadzi działalność zarobkową we własnym imieniu bez względu na jej rezultat, w sposób zorganizowany i ciągły.

Nieuczciwych sprzedawców będzie niedługo jeszcze łatwiej namierzyć. Rząd pracuje bowiem nad projektem nowelizacji ustawy o wymianie informacji podatkowych z innymi państwami, wdrażającym unijną dyrektywę DAC-7. Projekt zakłada m.in., że platformy handlowe będą musiały prowadzić i przekazywać szefowi KAS raporty na temat sprzedawców.

Czytaj też: Istota domniemania faktycznego w postępowaniu podatkowym >>

Fiskus wygrywa przed sądami

Coraz więcej spraw dotyczących zaniżania przychodów lub niezarejestrowanej działalności gospodarczej trafia też przed sądy, które przyznają rację fiskusowi. Przykładem może być prawomocny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi z 15 grudnia 2022 r. (sygn. I SA/Łd 663/22). Sprawa dotyczyła kobiety, która prowadziła działalność gospodarczą w zakresie usług kosmetycznych, a w zeznaniu za 2019 r. wykazała 47 tys. zł straty. Skarbówka skontrolowała jej działalność i zarzuciła zaniżanie przychodów. Dowodem w sprawie była akcja reklamowa – kobieta reklamowała na Facebooku szereg akcji o przeprowadzanych zabiegach kosmetycznych, które nie znalazły potwierdzenia w zaewidencjonowanych przychodach ze świadczonych usług. Zamieszczała też zdjęcia klientek z logo swojej firmy, z wykonanym makijażem permanentnym brwi. Sąd zgodził się z argumentami skarbówki i oddalił skargę podatniczki.

Czytaj też: Dowody sprzeczne z prawem w postępowaniu podatkowym >>

Fiskus wygrał również przed WSA w Gorzowie Wielkopolskim w prawomocnym wyroku z 13 stycznia 2022 r. (sygn. I SA/Go 387/21). Chodziło o przedsiębiorcę prowadzącego trzy sklepy stacjonarne, który zaniżał wartość sprzedaży w tych sklepach oraz nie wykazywał handlu prowadzonego za pośrednictwem Facebooka. WSA zgodził się z organami podatkowymi, że przedsiębiorca musi dopłacić blisko 160 tys. zł VAT, łącznie z odsetkami.

Sprawdź też: Zabezpieczenie w okresie kontroli podatkowej i postępowania podatkowego >>