Powoli milkną echa nowelizacji kodeksu postępowania administracyjnego z 16 września 2021 r. Zgodnie z nową regulacją k.p.a. nie jest już możliwe stwierdzenie nieważności decyzji, jeżeli od jej doręczenia lub ogłoszenia minęło więcej niż 30 lat.

Nowelizacja nakazuje także przymusowe umorzenie postępowań, które – choć wszczęto je przed wejściem nowych przepisów w życie – dotyczą decyzji starszych niż 30 lat. Można powiedzieć, że taka zmiana przepisów – niezależnie do jej jawnej niekonstytucyjności i niezgodności z europejskimi standardami demokratycznymi – stanowi zwycięstwo Skarbu Państwa na głównym froncie walki z reprywatyzacją. Wojna ta ma jednak wiele pól bitewnych, a część z nich umyka szerszej uwadze. Wypowiedź ta ma dotyczyć jednego z nich tj. reprywatyzacji związanej z reaktywacją spółek przedwojennych.

Czytaj też: Nowelizacja kpa obowiązuje - tysiące starych decyzji administracyjnych nie do podważenia>>

Zagadnienie to gości bowiem na łamach gazet tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z próbą nadużyć. Znane są bowiem sprawy spółki Giesche SA oraz najnowszy głośny przykład spółki Zakłady Ogrodnicze C. Ulrich. Są to jednak przypadki, w których roszczenia w imieniu spółek zgłaszały podmioty prywatne, które – w różnych okolicznościach – znalazły się w posiadaniu dokumentów akcji. Tymczasem większość spraw związanych ze spółkami przedwojennymi prowadzą spadkobiercy ich akcjonariuszy. Nie jest również nagłaśniany fakt, że akcje spółek przedwojennych posiada też Skarb Państwa. Co więcej, chętnie czyni z nich użytek i stara się storpedować zgłaszane przez te spółki roszczenia. Zmiana k.p.a. ograniczyła tę walkę do spółek, które już uzyskały decyzje stwierdzające dokonanie nacjonalizacji ich majątku z naruszeniem prawa. To nie doprowadziło jednak do wygaszenia cichego frontu reprywatyzacji. Na froncie tym  – przeciwko spadkobiercom udziałowców przedwojennych spółek – stawił się bowiem cały aparat państwa.

 

Próba delegalizacji reaktywowanych spółek

Na wspomnianym froncie stają naprzeciw siebie spółki przedwojenne, którym udało się przejść proces przeniesienia z dawnego rejestru handlowego do Krajowego Rejestru Sądowego oraz przede wszystkim prokuratura oraz Prokuratoria Generalna Rzeczypospolitej Polskiej. Pierwszym starciem w takim przypadku jest zazwyczaj próba podważenia skuteczności powołania organów tych spółek. Postępowanie takie najczęściej inicjowane jest przez prokuratora działającego pod pozorem dbałości o praworządność.

Prokurator stara się bowiem wykorzystywać przyznane mu art. 7 Kodeksu postępowania cywilnego uprawnienie do wytaczania wszelkich powództw cywilnych. Prokurator najczęściej występuje z powództwem o ustalenie nieistnienia uchwały koniecznej dla funkcjonowania spółki np. wyłaniającej jej organy. Często – bez żenady – w aktach sprawy znajduje się korespondencja pomiędzy prokuratorem a Prokuratorią Generalną. Z korespondencji tej wynika, że w związku z toczącym się postępowaniem odszkodowawczym z powództwa spółki konieczne jest sprawdzenie przez prokuratora czy spółka funkcjonuje zgodnie z prawem. Postępowanie o ustalenie nieistnienia uchwał wykorzystywane jest by wstrzymać bieg spraw odszkodowawczych. Prokuratoria – po wniesieniu powództwa przez prokuratora – występuje o ich zawieszenie w związku z rzekomymi wątpliwościami dotyczącymi prawidłowości powołania organów spółki.

Opisane działanie organów państwa – podejmowane wobec spadkobierców właścicieli przedwojennych spółek – są bulwersujące. Pomijając już dyskusyjną samą w sobie możliwość wystąpienia z powództwem o ustalenie nieistnienia uchwały spółki kapitałowej, trzeba zauważyć na dysproporcję sił i środków stron procesu odszkodowawczego.

Do walki z roszczeniem odszkodowawczym – oczywiście zasadnym bo potwierdzonym wcześniejszym stwierdzeniem nieważności decyzji nacjonalizacyjnej – zaangażowany jest cały aparat państwowy. Miejscem ostatecznej rozgrywki staje się zatem sąd. Tylko tam – licząc na niezawisłość sądu i niezależność sędziego – spółka (a raczej obywatele, którzy odziedziczyli akcje) mogą liczyć na ochronę wobec agresywnych i bezprawnych działań państwa. Bezprawnych, albowiem prokurator w postępowaniu cywilnym nie ma uprawnień polegających na ochronie fiskalnego interesu państwa. Podejmowanie działań w procesie cywilnym – i przede wszystkim wytaczanie powództw – powinno mieć miejsce tylko wtedy gdy wymaga tego ochrona praworządności i interesu publicznego. Próba eliminacji odpowiedzialności Skarbu Państwa za zagrabione mienie prywatne nie wpisuje się w przesłanki uprawniające prokuratora do aktywności w procesie cywilnym. Państwo polskie chętnie jednak korzysta z – będących reliktem poprzedniego ustroju – szerokich uprawnień prokuratora w postępowaniu cywilnym.

Koń trojański

Inspirowane przez prokuratorię działania prokuratora to nie jedyne wrogie akty jakich Skarb Państwa dopuszcza się przeciwko spółkom przedwojennym. Nie rzadko zdarza się bowiem tak, że Skarb Państwa dysponuje mniejszościowym pakietem akcji w spółkach przedwojennych. To zaś z kolei pozwala na stosowanie metod zbliżonych do szantażu korporacyjnego polegających na uporczywym zaskarżaniu podejmowanych przez akcjonariuszy uchwał. Wytaczanie powództw mających unicestwić uchwały spółki, ponownie nie stanowią dbałości o prawidłowe prowadzenie spraw spółki, lecz stanowią jedynie ochronę – sprzecznych z dobrem spółki – partykularnych interesów Skarbu Państwa.

Bezprawne nabycie akcji?

Najistotniejszą kwestią w tym zakresie jest zagadnienie wykonywania przez Skarb Państwa praw z akcji spółek przedwojennych. Skarb Państwa nie ujawnia okoliczności w jakich akcje trafiły w jego posiadanie. Wskazuje się, że zostały one pobrane z depozytu Narodowego Banku Polskiego. Dopiero w toku postępowań sądowych pojawia się próba tłumaczenia, że Skarb Państwa nabył własność akcji na podstawie dekretu z dnia 6 września 1951 r. o likwidacji złożonych przed dniem 9 maja 1945 r. depozytów i zastawów oraz przyjętych przed tym dniem do inkasa weksli, czeków i innych dokumentów. Chodzi tu o przepis dekretu, zgodnie z którym depozyty nie podjęte w ciągu sześciu miesięcy od dnia wejścia dekretu w życiu przechodzą na własność Skarbu Państwa.

Przepis ten jest – już na pierwszy rzut oka – jest niekonstytucyjny. Został nawet do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżony. Ten jednak uchylił się od jego oceny wskazując, że przepis już nie obowiązuje i pozostawał w mocy w okresie, kiedy Konstytucja jeszcze nie weszła w życie.

Tymczasem uwolnienie się od działań Skarbu Państwa mających na celu dezorganizację działań spółki wymaga wykazania, że temu – pomimo posiadania dokumentów akcji – nie przysługują prawa udziałowe.

Tutaj niestety reaktywowane spółki napotykają na opór ze strony sądów powszechnych. Te bowiem – zasłaniając się domniemaniem z art. 343 K.s.h. – nie chcą badać okoliczności w jakich akcje znalazły się w posiadaniu Skarbu Państwa. Nie zwraca się uwagi, czy okolicznościom takim mogło towarzyszyć nabycie praw z akcji. Jak na dłoni widać tu dysproporcję pomiędzy podmiotami prywatnymi (wobec których orzeka się, iż nabyły one akcje „kolekcjonersko”) a Skarbem Państwa, któremu z automatu przyznaje się status akcjonariusza. Bez badania czy akcje rzeczywiście zostały pozyskane z niepodjętych depozytów. W dotychczasowym skąpym orzecznictwie – np. w wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu I Aga 40/20 – przyjmuje się, że z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością należy uznać skuteczność nabycia akcji przez Skarb Państwa.

Czytaj też: Nowelizacja KPA sankcjonuje bezprawie z okresu PRL>>

Dotychczas nie podjęto jednak kwestii kluczowej, tj. analizy treści przepisów dekretu z 6 września 1951 r. i znalezienia odpowiedzi na pytanie czy na mocy tego przepisu możliwe było nabycie dokumentu akcji wraz z prawami udziałowymi w niej inkorporowanymi. Wykładnia tego przepisu powinna jednak prowadzić do przyjęcia, że jeżeli akcje faktycznie znajdowały się w depozycie to Skarb Państwa nabył jedynie dokumenty akcji. Sądy uchylają się też od oceny innych okoliczności takich jak np. fakt nacjonalizacji całego majątku spółki przed zapadnięciem terminu z dekretu. Pomija się także kwestię reformy bankowej i zwykłej fizycznej niemożności podjęcia akcji z depozytu przez prawowitych akcjonariuszy. Brak pełnego rozważenia tych okoliczności prowadzi do kolejnego już pogwałcenia praw przedwojennych właścicieli. Trzeba mieć nadzieję, że w wyniku jednego z toczących się postępowań dojdzie do pełnego zbadania legitymacji Skarbu Państwa i odwrócenia tendencji do naruszania praw spadkobierców przedwojennych akcjonariuszy. Tymczasem taktyka Skarbu Państwa polega na unikaniu jak ognia przedstawienia władzom spółek oryginałów rzekomo skutecznie nabytych akcji. Brakuje też zastanowienia się czy powoływanie się na nieobowiązujący już akt prawny – nie zachowujący choćby podstawowych zasad prawa uczciwego – nie stanowi nadużycia praw podmiotowych.

Szczególne uprawnienia Skarbu Państwa

Na dodatek w ostatnim czasie Skarb Państwa uzyskał kolejne uprawnienie znacznie ułatwiające mu destabilizację reaktywowanych spółek przedwojennych. Chodzi o dokonanie zmiany ustawy z dnia 30 września 2019 r. o zmianie ustawy Kodeks spółek handlowych oraz niektórych innych ustaw.

Czytaj: Stefan Jacyno: Niemcy odpowiadają za Holokaust, Polacy za niesprawiedliwą nacjonalizację>>

W ustawie tej – dotyczącej dematerializacji akcji i wprowadzenia rejestru akcjonariuszy – dodano art. 21a. Zgodnie z nową regulacją przy wpisie do rejestru akcjonariuszy nie jest konieczne złożenie w spółce dokumentów akcji posiadanych przez Skarb Państwa. Wystarczy jedynie zaświadczenie wydane przez prezesa Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa. Regulacja ta pozwoli na uniknięcie konieczności okazania spółkom przedwojennym dokumentów akcji. Te zaś często znajdują się w stanie niepozwalającym na stwierdzenie, czy zachowały ważność. Akcje spółek przedwojennych – aby uznać je za ważne – musiałby bowiem przejść w okresie powojennym proces rejestracji. Polegał on na umieszczeniu na akcji stempla przez uprawnioną instytucję lub ewentualnym oświadczeniu, że akcje były złożone do depozytu, który został utracony w czasie działań wojennych. Bez rejestracji akcje stawały się nieważne. Nowa regulacja dotycząca dematerializacji akcji pozwoli Skarbowi Państwa na uniknięcie badania wątpliwości związanych z ważnością posiadanych akcji.

Autor: Michał Skrzypek, adwokat, Senior Associate w  Kancelaria Ożóg Tomczykowski