Na niewiele zdały się grafiki z płonącymi opakowaniami kolportowane w mediach społecznościowych, wyrażające niezgodę na kierunek proponowanych przez rząd przepisów o opakowaniach i odpadach opakowaniowych. Tych, którzy wprowadzają na polski rynek towary w opakowaniach, czeka rewolucyjna zmiana. Zamiast rozliczać się z jedną z działających na rynku organizacji odzysku, będą wnosić opłaty do marszałka województwa, nie mając praktycznie wpływu na określone rozporządzeniem stawki. Taką propozycję przedstawiło już oficjalnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska, publikując w wykazie prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów założenia do ustawy o opakowaniach i odpadach opakowaniowych w zakresie rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP).
Przedsiębiorcy niezadowoleni
Dzisiaj przedsiębiorcy rozliczają się za wprowadzone opakowania z organizacjami odzysku opakowań. Te, za wniesioną opłatą, pomagają zebrać podmiotom wprowadzającym produkty na rynek odpowiednią ilość odpadów opakowaniowych, a z drugiej – wspierają recyklerów i prowadzą kampanie edukacyjne. Ich rolę miałby przejąć Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).
W porównaniu z wcześniej prezentowanymi koncepcjami resortu klimatu i środowiska, w praktyce nic się nie zmienia. - Głos producentów nie został wzięty pod uwagę. Niedobrze, że zaprezentowanie założeń do takiej ustaw - przełomowej, jeśli chodzi o system gospodarki odpadami -powiązano z kwestiami politycznymi i opublikowano dzień po wyborach prezydenckich – mówi Piotr Mazurek, ekspert Konfederacji Lewiatan ds. gospodarki obiegu zamkniętego. - Nadal ma to być operator państwowy i scentralizowany system parapodatkowy, ustalanie opłat rozporządzeniem, a nie przez faktyczne zapotrzebowanie rynku i zmiany, które na nim często występują. Jak pokazują dobre praktyki z innych krajów, efektywny ROP to taki, w którym to producenci mają realny wpływ na sposób realizacji obowiązków środowiskowych – zauważa przedstawiciel przedsiębiorców.
Jak tłumaczy Piotr Mazurek, przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że muszą płacić więcej, ale jednocześnie chcą mieć wpływ na ten system. To zresztą wynika z art. 8a dyrektywy odpadowej. Ekspert dodaje, że przepisy nie powinny służyć ani samorządom, ani przedsiębiorcom, a środowisku - czyli realnie zmniejszyć ilość odpadów opakowaniowych poprzez wzrost poziomów selektywnej zbiórki i recyklingu.
Czytaj także: Zmiany w ROP: likwidacja DPR-ów, nowy system opłat za recykling
Przez marszałka do NFOŚiGW
Zgodnie z informacjami z wykazu prac rządowych, opłata opakowaniowa ma być naliczana za każdy kilogram opakowania: nie tylko tego sprzedawanego wraz z towarem, ale i tego, które nie trafi do użytkownika końcowego, ale z którego został rozpakowany produkt sprowadzony do kraju.
Przedsiębiorcy, tak jak to robią z innymi opłatami środowiskowymi, mieliby wnosić opłaty opakowaniowe do marszałków województw. Ci zaś byliby odpowiedzialni za kontrolę poprawności ich naliczania i uiszczania oraz redystrybucję wpływów.
Z kolei rolę organizacji odzysku (zwanej w założeniach organizacją odpowiedzialności producenta) miałby przejąć NFOŚiGW, który w imieniu producentów będzie realizował obowiązki wynikające z ROP, w ramach zamkniętego obiegu finansowego.
Pytanie, czy taka organizacja podoła obowiązkom, czy też - jak np. na Węgrzech - spowoduje to, że system będzie kosztowny i mało efektywny. Zdaniem Piotra Mazurka zarządzanie przez państwową jednostkę, która nie ma doświadczeń w takiej współpracy i nie jest w stanie reagować tak szybko jak prywatne podmioty, określając zarówno stawki pobierane od producentów, jak i przekazywane recyklerom, nie będzie tak dynamiczne. A tu zmiennych jest bardzo dużo i potrzeba elastyczności w działaniu. Dlatego te założenia przedsiębiorcy zrzeszeni w Lewiatanie oceniają negatywnie.
Nadzór nad ROP ma pełnić minister klimatu i środowiska, a Instytut Ochrony Środowiska miałby analizować i badać system ROP. To akurat wątpliwości nie budzi.
Cena promocyjna: 89.5 zł
|Cena regularna: 179 zł
|Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 125.31 zł
Organizacjom odzysku dziękujemy
Strona rządowa zakłada, że na skutek wprowadzenia nowego modelu ROP, organizacje odzysku opakowań zakończą swoją działalność od 2028 roku. Od tego samego roku MKiŚ zapowiada zniesienie obowiązku osiągania określonych poziomów recyklingu przez producentów wprowadzających produkty w opakowaniach. Tym samym dokumenty potwierdzające recykling (DPR) oraz te, które potwierdzają odpowiednio eksport odpadów opakowaniowych albo wewnątrzwspólnotową dostawę odpadów opakowaniowych w celu poddania ich recyklingowi (EDPR) mają zostać zastąpione przez nowe instrumenty sprawozdawcze. A opłata produktowa zmieni się w opakowaniową.
Podobnie jak dotychczas, producenci będą mogli samodzielnie realizować obowiązki wynikające z ROP. Jednak w tym celu będą musieli uzyskać stosowne zezwolenie, które wyda minister klimatu i środowiska. Również od 2028 roku do zmian ma zostać dostosowana Baza Danych o Odpadach (BDO).
- Nie jesteśmy zadowoleni z odejścia od systemu, w którym pośredniczą organizacje odzysku. Współpracują one i z producentami i z recyklerami, mają w tym już ponad dwudziestoletnie doświadczenie (pierwsze powstawały w 2002 r). Mogłyby w sposób naturalny ustalać opłaty i bilansować koszty, tak by system był maksymalnie efektywny - mówi ekspert Konfederacji Lewiatan.
Trzeba też pamiętać, że obecne organizacje odzysku zajmują się nie tylko recyklingiem, ale i edukacją ekologiczną czy kwestiami eksperckimi, szkoleniami dla firm, uczeniem segregacji. W założeniach projektu nie przewidziano żadnego rozwiązania, które zastąpiłoby te działania.
Odpady komunalne nadal w gminie
Zdaniem strony rządowej system prawny, jaki mamy obecnie, nie motywuje producentów. Kłopoty z tym związane spadają na mieszkańców i gminy, które mają poważne trudności z realizacją celów recyklingu. W rezultacie mieszkańcy płacą zbyt dużo za opakowania, m.in. wnosząc im opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi oraz niekiedy ponosząc dodatkowe koszty związane z karami nakładanymi na samorządy za niezrealizowane cele w zakresie przygotowania do ponownego użytku i recyklingu.
Jednak tego, jak mają być dzielone wpływy z opłat opakowaniowych w założeniach nie znajdziemy.
- Na razie nic nie wiemy na temat tego, jak pieniądze, które trafią do NFOŚiGW będą dystrybuowane do gmin, instalacji komunalnych czy recyklerów. Wiemy jedynie, że do tych miejsc mają trafić. Powinno to następować zgodnie z art. 8a dyrektywy 2008/98/WE w sprawie odpadów. Ale także w sposób motywujący dla gmin i instalacji komunalnych – gminy płacą bowiem nie tylko za zbieranie, ale i za przetwarzanie odpadów. Odpowiednie zapisy dotyczące ROP powinny się znaleźć w warunkach przetargu czy np. umowie in-house. Z kolei instalacja, ponosząc koszty nierzadko nieefektywnego ekonomicznie przetwarzania odpadów, powinna móc pokryć je z pieniędzy, które na ten cel otrzyma z systemu ROP. Musi być racjonalne pokrycie kosztów sortowania tych strumieni odpadów, co do których ROP będzie obowiązywał - mówi Piotr Szewczyk, prezes Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych i zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw. Ekspert uważa też, że początkowo problemem będzie ustalenie kryteriów podziału środków, tak aby pokrywały poniesione koszty, motywując do efektywnej segregacji i rozwoju.
Zdaniem Piotra Szewczyka instalacje komunalne powinny otrzymywać z ROP zwrot środków nie tylko na bieżące zagospodarowanie i przetwarzanie, ale i na inwestycje, które w związku z wprowadzeniem ROP będą konieczne do realizacji. Możliwe jest ewentualne pomniejszenie tego o przychody ze sprzedaży przetworzonych odpadów, jeśli takie będą.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.












