Jolanta Ojczyk: Wnieśli państwo o wyłączenie jawności. Sędzia Kamil Gołaszewski odrzucił wniosek, ale nie zgodził się na utrwalenie wizerunku. Dlaczego Państwo domagali się utajnienia?

Agnieszka Plejewska: Państwo Dziubakowie są przerażeni roszczeniami banków i bali się dyskusji na sali rozpraw dotyczącej ich spraw finansowych. To jest sprawa majątkowa, która dotyczy konkretnych osób, które trochę przypadkiem stała się kluczowa za sprawą orzeczenia TSUE.

Chcesz wiedzieć więcej o sprawach frankowych? Pobierz bezpłatny e-book o konsekwencjach prawnych i ekonomicznych wyroku TSUE w sprawie Dziubak >>

Co takiego jest w piśmie banku, co przeraziło Justynę i Kamila Dziubaków?

Raiffeisen Bank poinformował kredytobiorców, że w przypadku unieważnienia umowy zażąda od nich 477 tys. zł za bezumowne korzystanie z kapitału przez 11 lat, 321 tys. zł odsetek z tego tytułu, a ponadto zagroził im pozbawieniem mieszkania na zasadzie surogacji. Pismo banku jest bulwersujące, a kwoty  robią naprawdę duże wrażenie. Dodatkowo brak należytego uzasadnienia prawnego tych roszczeń. Przypomnę, że umowa opiewa na 400 tys. złotych. Te względy stały się przyczyną przystąpienia do sprawy rzecznika praw obywatelskich, który będzie działał w interesie wszystkich zainteresowanych frankowiczów zaniepokojonych żądaniami wysuwanymi przez banki.

Rzecznik Praw Obywatelskich przyłączył się do sprawy, wcześniej Rzecznik Finansowy powiedział, że takie żądania banków będą bezpodstawne. I koniec końców nie przestraszyli się Państwo pisma, i dalej wnoszą o unieważnienie umowy?

Tak. Według mnie i państwa Dziubaków, ich umowa zawiera istotne klauzule niedozwolone (abuzywne) i nie może być utrzymana w mocy. Nie boimy się konsekwencji unieważnienia.

Pełnomocnik banku na sali sądowej przekonywał, że TSUE jest za utrzymaniem umowy i dopuszcza jej uzupełnienie. 

Po pierwsze, TSUE wskazał, że  to sąd krajowy bada czy umowa może nadal obowiązywać bez abuzywnych klauzul. Po drugie, pełnomocnik banku próbuje przekonać sąd, wbrew woli konsumentów, że unieważnienie jest niekorzystne. Moi klienci jednak, znając skutki nieważności, wnoszą o nią. W tej sytuacji – co TSUE wyraźnie wskazał - sąd nie ma możliwości uzupełnienia umowy bez zgody konsumenta. Ponadto umowa została zawarta w 2008 roku, czyli przed wejściem w życie przepisów dyspozytywnych.  Art. 358 par. 2 Kodeksu cywilnego, który stanowi, że wartość waluty obcej określa się według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z dnia wymagalności roszczenia, chyba że ustawa, orzeczenie sądowe lub czynność prawna zastrzega inaczej  - obowiązuje dopiero od 24 stycznia 2009 roku. Tylko wtedy,  gdy konsument boi się upadku umowy, sąd za zgodą stron poszukuje możliwości uzupełnienia umowy. Na taki wariant się jednak nie zgadzamy. Chcemy się rozliczyć z bankiem. Gdyby sąd uznał, że umowa może trwać nadal, to może, ale bez niedozwolonych klauzul.

TSUE zasugerował nieważność umowy, choć ma to rozstrzygnąć sąd krajowy. W przypadku unieważnienia, bank i konsument muszą się liczyć z koniecznością zwrotu wszystkich otrzymanych świadczeń pieniężnych.  Nie boją się Państwo, że sędzia Gołaszewski zastosuje teorię salda?

Wierzę, że sąd przychyli się do naszego stanowiska. Naszym zdaniem w takich sprawach należy zastosować teorię dwóch kondykcji. Teoria salda jest bowiem bardzo krzywdząca dla konsumenta, nie ma uzasadnienia w treści przepisów kodeksu cywilnego i nie jest akceptowana w doktrynie prawa cywilnego. Klient wynajął prawnika, a de facto jego powództwo jest oddalane, mimo abuzywnych klauzul, a co za tym idzie - mimo nieważności umowy przegrywa proces, traci odsetki, dlaczego? Sąd, mimo że bank nie podnosi żadnych roszczeń z tytułu nieważności umowy, próbuje rozliczyć ewentualne roszczenia banku, które powstaną tylko w razie uznania umowy za nieważną. Bank zresztą nie zgłosił tych roszczeń do dnia dzisiejszego. Kredytobiorcy, przy zastosowaniu teorii salda, mogą przegrywać proces, bo ich wzbogacenie jest ciągle mniejsze, niż saldo banku. Teoria dwóch kondykcji mówi zaś, że każde z roszczeń jest niezależne i musi być dochodzone na podstawie odrębnych żądań kredytobiorcy i banku. Muszą oni zgadzać się co do tego, że umowa jest nieważna. Tylko wtedy powstają bowiem wzajemne roszczenia z tytułu rozliczenia i mogą być potrącone w ramach zarzutu potrącenia.

Czytaj również: Unieważniona umowa to nie zawsze zwycięstwo >>

Czy bank wniósł jakieś zarzuty?

Nie. Bank nie wniósł ani zarzutów potrącenia, ani powództwa wzajemnego. A jak widać po poniedziałkowej rozprawie nawet uważa, że nie jest przesądzona abuzywność klauzul. Tymczasem sąd przyjął takie założenie, wysyłając pytania prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Sędzia Gołaszewski w innych wyrokach pokazał, że bliższa mu jest teoria salda.  Natomiast prof. Ewa Łętowska wypowiedziała się w kwestii charakteru wyroku sądu orzekającego o unieważnieniu umowy - uznała go za konstytutywny. Kwestionuje Pani jej poglądy?

Daleko mi do takiego autorytetu jakim jest prof. Ewa Łętowska, ale nie zgadzam się z prezentowanym przez nią podejściem w naszej sprawie. Pani profesor uważa, że wyrok może mieć charakter konstytutywny, czyli zmienia stosunek materialnoprawny, kształtuje go. Tak może być, gdy w pewnym momencie umowa była ważna, a potem upadła.  W naszej sprawie, i w wielu innych sprawach frankowych, tak nie jest. Jeśli sąd stwierdzi nieważność, to oznacza, że umowa od samego początku była nieważna, a sąd jedynie potwierdza ten stan. Dlatego naszym zdaniem wyrok jest deklaratoryjny. Mówiąc obrazowo tu nie dochodzi do orzeczenia rozwodu, a stwierdzenia, że nie było małżeństwa. Mówiąc językiem prawników: czynność (umowa) jest nieważna ex lege, erga omnes, ab initio. Z mocy prawa, wobec wszystkich, nieskuteczna od samego początku. A zatem strony muszą sobie zwrócić to, co uzyskały. Kredytobiorca kwotę wypłaconego kredytu, a bank sumę otrzymanych od kredytobiorcy spłat. Co do zasady roszczenie banku przedawnia się po trzech latach, a kredytobiorców po dziesięciu, ale to ta kwestia winna być przedmiotem rozstrzygania w innym procesie, konkretnie w tym, w którym bank zgłosi swoje roszczenia z tytułu nieważnej umowy. 

Chcesz wiedzieć więcej?
Pobierz opinię prawną mec. Marcina Szymańskiego na temat skutków prawnych nieważności umowy! Sprawdź, co może kredytobiorca, a co może bank >>