W Ministerstwie Sprawiedliwości mają właśnie ruszyć prace nad nowelizacją Prawa restrukturyzacyjnego dopasowującą polską legislację do wymogów tzw. dyrektywy restrukturyzacyjnej. Z uwagi m.in. na COVID19 Polska, tak jak i niektóre inne państwa UE, przesunęła termin jej implementacji..

Czytaj też: KUKE: We wrześniu upadłość ogłosiło o 25,6 proc. mniej firm niż rok temu>>
 

Uproszczona restrukturyzacja jest dobra, ale...

Doświadczenia dwóch ostatnich lat pokazują, że najbardziej popularną procedurą restrukturyzacyjną w Polsce stała się tzw. restrukturyzacja „covidowa” (uproszczone postępowanie restrukturyzacyjne o zatwierdzenie układu). Procedura ta jest zgodna z duchem czasu i potrzebami nowoczesnego biznesu.  Nie jest ociężałą procedurą sądową, w której tygodniami czy miesiącami trzeba czekać na otwarcie postępowania przez sąd. Przeciwnie jest niezwykle szybka. Otwiera się ją z dnia na dzień. Dla jej wszczęcia nie potrzeba wcześniej przygotować kilku ryz dokumentów i załączników, w których trzeba poprawiać usterki (np. podanie pełnych imion wierzycieli) na żądanie skrupulatnego sądu, często przy umierającej płynności. Nie ma niepewności w otwarciu tej procedury. Wraz z jej startem dłużnik otrzymuje ochronę przeciwegzekucyjną  i zostaje objęty moratorium na wykonywanie zobowiązań. 30 listopada br. zostanie ona „zastąpiona” nową/starą procedurą o zatwierdzenie układu (znowelizowane postępowanie o zatwierdzenie układu będzie wyposażone w atrybuty parasola ochronnego dla dłużnika).

Sądowe zatwierdzanie układów trwa zbyt długo 

Błyskotliwy sukces tego postępowania leży w jego szybkości, prostocie, skuteczności. To ważna lekcja dla legislacji. Love story kończy się gdy sprawa trafia do sądu restrukturyzacyjnego. Tu już jest „po staremu”. O ile układ powinien zostać zawarty w terminie czterech miesięcy, o tyle sądom zatwierdzanie układów zajmuje wielokrotność tego czasu. Dłużnicy są szczęśliwi bo dalej mają wakacje płatnicze ale wierzyciele są wściekli bo muszą obejść się smakiem.

Prosty wniosek jest taki, że jest jeszcze praca legislacyjna do wykonania. Uproszczona restrukturyzacja zrobiła tylko pół kroku do przodu. Co prawda na odpalenie czeka Krajowy Rejestr Zadłużonych. Zabierze on sprawy dotyczące niewypłacalności w XXI wiek. Niestety tylko te nowe. Dotychczasowe będą się wlekły na starej (marnej) prędkości. KRZ to jednak nadal ciągle za mało aby realnie usprawnić procedurę.

 

Dyrektywa restrukturyzacyjna stawia na sztuczną inteligencję

Dyrektywa restrukturyzacyjna swym duchem otwarta jest ku nowoczesności. Dużo uwagi poświęca m.in. systemom wczesnego ostrzegania o niewypłacalności. Jak się bowiem okazuje zdolności profetyczne co do kondycji finansowej dłużnika mają algorytmy nakarmione odpowiednią papką danych. Tak. Dyrektywa restrukturyzacyjna wyraźnie wskazuje palcem na sztuczną inteligencję (AI) i potrzebę jej praktycznego wykorzystania. AI może mieć jednak bardziej szerokie zastosowanie niż alert niewypłacalności.

Czytaj też: Pozasądowa restrukturyzacja wcale nie taka dobra i skuteczna>>

Wydaje się, że ustawodawca – przy okazji prac nowelizacyjnych nad Prawem restrukturyzacyjnym - powinien stworzyć pilotażową procedurę internetowego sądu restrukturyzacyjnego. Sądu internetowego którego erę zapowiada Richard Susskind, czy który z powodzeniem działa już w niektórych sprawach w Chinach. Na początku sztuczna inteligencja (AI) mogłaby zatwierdzać układ zawarty poza sądem. Na AI przysługiwałaby skarga do sądu obsadzonego przez homo sapiens wnoszona przez wierzyciela, który poczułby się pokrzywdzony, a ewentualnie wnoszona byłaby przez dłużnika gdyby układ nie został zatwierdzony przez AI.

Zbędny byłby także „ludzki” nadzorca wykonania układu. Monitorowaniem wykonania układu (o ile nawet nie pośrednictwem w jego wykonaniu), jego uchylaniem mogłaby się też zająć AI. W menu sądu internetowego powinna być możliwość  wstrzymania wykonania układu gdyby dłużnik albo wierzyciel widział potrzebę jego zmiany. Są same zalety takie rozwiązania. Sąd internetowy działałby 24 godziny na dobę. Byłby czynny – i to bez udawania czegokolwiek - nawet w niedzielę. Innymi słowy, także na etapie zatwierdzania układu procedura restrukturyzacyjna utrzymywałaby swój impet. Wyeliminowana zostałaby możliwość korupcji czy kumoterstwa bo AI przecież nie można wręczyć łapówki. Co więcej, sąd internetowy wolny byłby od sporu o praworządność (czy dopuszczenie AI do zatwierdzania układu wymaga zmiany Konstytucji? Nie, bo byłoby to tylko narzędzie nad którym czuwałby sędzia homo sapiens). Z racji przejęcia drobnych spraw AI mogłaby „poudawać” sędziego pokoju.

A zatem czy załatwimy restrukturyzację przez smartfona?.

Rafał Adamus – doktor habilitowany nauk prawnych, profesor Uniwersytetu Opolskiego; radca prawny, arbiter w sądownictwie polubownym; autor wielu komentarzy, monografii i i artykułów poświęconych zagadnieniom prawa handlowego i cywilnego.

 

Kinga Flaga-Gieruszyńska, Jacek Gołaczyński

Sprawdź