W środę w Polsat News wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki na pytanie dlaczego projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej  nie wchodzi pod obrady i co się z nim dzieje,  odpowiedział,  że taka jest decyzja Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, która zwróciła ją do Ministerstwa Sprawiedliwości o dodatkowe analizy. Jak dodał, szanuje tę decyzję, szanuje hierarchię w państwie.

Dopytywany, czy projekt ustawy trzeba poprawić, Jaki oświadczył: jestem otwarty na kierunki, które wyznaczy kancelaria premiera. Jak pan premier wyznaczy jakieś kierunki, albo dynamikę prac nad tym projektem, ja się do tego dostosuję. Jestem gotowy tylko do tego, żeby przedstawiać nasze argumenty w tej sprawie - podkreślił. Obecnie więc projekt wrócił do opiniowania.  Więcej: Radykalne rozwiązania w projekcie ustawy reprywatyzacyjnej >>

 



Interwencja amerykańskich senatorów

W poniedziałek 26 marca projekt skrytykowała grupa  59. amerykańskich senatorów. W liście wystosowanym do premiera Mateusza Morawieckiego zaapelowała o przyjęcie ustawy reprywatyzacyjnej,  które pozwoli ofiarom Holocaustu i ich rodzinom zabezpieczyć się. rekompensaty lub zwrotu mienia bezprawnie przejętego przez nazistów, a następnie znacjonalizowanego przez komunistów. I podkreślili, że projekt aktu prawnego, opublikowany 20 października, wyeliminowałby możliwość zwrotu faktycznego mienia, zapewniłby jedynie ograniczone odszkodowanie, uniemożliwiłby odszkodowanie za własność zniszczonych firm, a także roszczenia o odszkodowanie od zagranicznych obywateli, którzy nie skorzystali z kwalifikujących się powojennych traktatów , w tym między Polską a Stanami Zjednoczonymi."

Zaapelowali też o realizację postanowień Deklaracji Terezinskej z 30 czerwca 2009 r., którą podpisało 46 państw, w tym Polska. Jej sygnatariusze wzywają m.in. do podjęcia wszelkich starań na rzecz restytucji byłego żydowskiego wspólnotowego i religijnego majątku w drodze albo restytucji in rem albo rekompensaty, tak jak to będzie właściwe;, w sposób sprawiedliwy, wszechstronny i niedyskryminacyjny, zgodny z prawem krajowym i  odpowiednimi regulacjami, jak również umowami międzynarodowymi. Proces taki powinien być szybki, prosty, dostępny, transparentny i ani uciążliwy ani kosztowny dla osoby występującej z roszczeniem. Deklaracja jako tzw. soft law w prawie międzynarodowym nie  jest aktem wiążącym.

Kongresmeni nie byli pierwsi

Najważniejsze rozwiązania projektu ustawy reprywatyzacyjnej już na jesieni ubiegłego roku spotkały się z zastrzeżeniami wpływowych organizacji żydowskich. W październiku, zaraz po prezentacji założeń, zgłosił je Światowy Kongres Żydów i Światowa Organizacja ds. Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO).  Pisano w nich o  głębokim rozczarowanie projektem dotyczącym zwrotu skonfiskowanej własności. W listopadzie poważanymi obawami, jakie powziął rząd USA po zapoznaniu się z opublikowanym już projektem z ministrem sprawiedliwości podzielił się ambasador USA w Polsce.

21. próba uchwalenia ustawy

Kwestię gruntów przejętych na podstawie różnych tytułów miały zamknąć zawarte  w latach 1948–1971 tzw. układy indemizacyjne. Tak się nie stało, choć Polska przekazała 14 państwom, w których znaleźli się po wojnie właściciele przedwojennych majątków, odszkodowania o wartości ponad 250 mln dol. 

 


 
Pierwsze prace nad zwrotem mienia przejętego na własność państwa na podstawie różnych tytułów podjęto w 1990 r. Przewidywano rekompensaty w formie bonów kapitałowych na okaziciela o dziesięcioletnim okresie ważności. Projekt natrafił na sprzeciw ministrów finansów oraz przekształceń własnościowych, podobnie jak kolejne. Uchwalona, dotychczas jako jedyna, ustawa z 2001 r. przewidywała zwrot nieruchomości w naturze i 50 proc. rekompensaty w bonach reprywatyzacyjnych. Zawetował ją prezydent Aleksander Kwaśniewski, bo wymagała znacznych środków. Kolejny nie uchwalony projekt przygotowany przez rząd Marka Belki w 2005 r. przewidywał wyłącznie rekompensaty za mienie przejęte bez odszkodowania na podstawie aktów nacjonalizacyjnych z lat 1944–1962. Nie obejmował gruntów warszawskich, rekompensaty miały wynosić 15 proc. wartości przejętego mienia, a skalę roszczeń obliczano na ok. 60 mld zł. Za rządów PO przerwano prace nad projektem ustawy reprywatyzacyjnej, przygotowanym w 2008 r. w Ministerstwie Skarbu Państwa. Zakładał on ograniczone świadczenie pieniężne, ale nie obejmował roszczeń za grunty warszawskie. Z dalszych prac wycofano też kolejną wersję ustawy, przygotowaną w 2011 r. i przewidującą 30 proc. rekompensaty.

Małą ustawę ma tylko Warszawa

Rosnąca w Warszawie liczba zwrotów w nieruchomości w naturze, kamienic z lokatorami, i coraz wyższe kwoty odszkodowań doprowadziły w 2016 r. do uchwalenia tzw. małej ustawy reprywatyzacyjnej. Dzięki niej warszawski ratusz odmawia zwrotu budynków ze szkołami i przedszkolami. Jest także przepis umożliwiający przejęcie przez miasto nieruchomości. Warszawa poszukuje rzeczywistych właścicieli „śpiochów" i ich następców prawnych. Jeżeli nie zgłoszą się w ciągu sześciu miesięcy od publikacji ogłoszenia w mediach, nieruchomość przechodzi na własność miasta lub Skarbu Państwa. Od lutego 2017 r. opublikowano ogłoszenia dotyczące ponad 100 adresów. Przepisy wprowadziły także regulacje dotyczące handlu roszczeniami do nieruchomości dekretowych. Można je sprzedawać tylko notarialnie, a ratuszowi przysługuje prawo pierwszeństwa.