Aż 80 proc. przedsiębiorców w Polsce wybiera działalność jednoosobową, wpisaną do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, z tego 36 proc. to firmy rodzinne. Część rodzin rozwija swój biznes w formie spółki - ta forma jest bowiem bezpieczniejsza, gdy firma się rozrasta. Gdy jednak dochodzi do kryzysu w małżeństwie, budowana latami firma trafia w szpony skonfliktowanych wspólników.

Rozwód to też rozpad firmy

Głośne w mediach spory stron, które łączyły lub łącza więzy małżeńskie, pokazują jak w soczewce problemy, na które warto się przygotować. W razie rozpadu małżeństwa, spór między małżonkami sprowadza się bowiem nie tylko do podziału zgromadzonego majątku, ale i ‒ a może przede wszystkim ‒ rozstrzygnięć, co do dalszych losów spółki. Podobnie jest w przypadku konfliktów partnerów biznesowych. Decyzje są tym trudniejsze, im bardziej skonfliktowane są obie strony, a prawo i sposób funkcjonowania Krajowego Rejestru Sądowego nie ułatwiają znalezienia dobrego rozwiązania. W efekcie cierpi nie tylko firma, ale też często jej kontrahenci. 

 

Skonfliktowani wspólnicy wyprowadzają majątek 

Zdaniem dr Anne-Marie Weber-Elżanowskiej z Uniwersytetu Warszawskiego, współpracownika kancelarii NGL Legal, konflikty korporacyjne nie pojawiają się, dopóki stosunki małżeńskie układają się dobrze. Zwykle nie ma praktycznych wątpliwości co do tego, który z małżonków może wykonywać prawa związane z udziałem lub akcją w spółce kapitałowej. - Zapowiadający się rozwód, a w istocie ‒ podziału majątku,  sprawia, że zwykle obydwoje małżonkowie dążą do utrzymania lub przejęcia kontroli nad spółką - mówi dr Weber-Elżanowska.

Według Krzysztofa Brysiewicza, radcy prawnego, partnera zarządzającego w kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, w najgorszej sytuacji są skonfliktowani małżonkowie prowadzący działalność gospodarczą w formie spółek kapitałowych, które wchodzą do ich majątku wspólnego, zwłaszcza, gdy tylko jeden z małżonków posiada status udziałowca czy akcjonariusza.

Adwokat Marcin Hołówka dodaje, że problemy pojawiają się przy każdym rozejściu, także partnerów biznesowych niezwiązanych małżeństwem. Jakie?

‒ Częstym sposobem stosowanym przez rozwodzących się małżonków jest zakładanie spółek na osoby zaufane, podstawione i wyprowadzanie do nich majątku z przejmowanej firmy. Wykorzystywane są też wszelkie pomysły „optymalizacyjne” prowadzące do drenowania finansów przejmowanej firmy, przykładowo zawierane są umowy licencyjne i wszelkiego typu umowy na wartości niematerialne i prawne albo też otwierane są spółki zagraniczne, także w tzw. rajach podatkowych, do których są transferowane aktywa przejmowanej firmy. Czasem rozchodzący się wspólnicy prowadzą skomplikowane kampanie oszczercze w mediach społecznościowych, prowadzące do wykruszania się klientów przejmowanej firmy ‒ mówi mec.  Hołówka. Według niego, powszechnie wykorzystywane są także zapisy umowy spółki czy przejmowanej firmy do maksymalnego wykorzystania wszystkich uprawnień zarządu i zgromadzenia wspólników, do prowadzenia drobiazgowej kontroli nad działalnością wspólnego przedsięwzięcia, co w znacznej części przypadków prowadzi do paraliżu prowadzonej działalności wspólnie prowadzonej firmy.

 

Prawo nie ułatwia dbania o majątek spółki

Dodatkowe utrudnienie stanowią niejasne przepisy Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, które nie przystają do obecnej rzeczywistości gospodarczej. Przykład? ‒ Z przepisów kodeksu wynika, że sprzedaż przez jednego z małżonków nieruchomości wartej chociażby 20 tys. złotych  wymaga zgody drugiego małżonka. Nie ma natomiast jasności co do tego, czy taka zgoda jest wymagana przy zbyciu udziałów lub akcji, które warte są 1 mld złotych ‒ podkreśla Wojciech Bokina, radca prawny, partner, doradca restrukturyzacyjny w kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy.

Tymczasem zdarza się często, że małżonek posiadający status udziałowca czy akcjonariusza próbuje sprzedać udziały lub akcje bez wiedzy i zgody współmałżonka, który nie posiada statusu udziałowca czy akcjonariusza.  Dr Anna-Maria Weber-Elżanowska zauważa, że zgodnie z coraz spójniej rysującą się linią orzeczniczą Sądu Najwyższego, stan prawny wydaje się dość jasny: jeżeli udział lub akcja została objęta ze środków z majątku wspólnego, wówczas - jako prawo majątkowe - wchodzi do tegoż majątku. - W stosunku korporacyjnym wspólnikiem lub akcjonariuszem zostaje jednak tylko ten małżonek, który objął dany udział lub akcję i to on wykonuje prawa korporacyjne ‒ podkreśla dr Anne-Marie Weber-Elżanowska. I dodaje: ‒ Fundamentalnym problemem nie jest zatem ustalenie, kto ma prawo wykonywać prawo z udziału, tylko zabezpieczenie, że sposób wykonywania tych praw będzie do chwili podziału majątku zgodny z interesem obu małżonków, którzy tworzą w tej sytuacji swoistą parę „ekonomicznych współwłaścicieli” udziału lub akcji.

Poszkodowani mogą być także kontrahenci

Jak mówi prof. Katarzyna Bilewska, kierownik Katedry Prawa Handlowego na Uniwersytecie Warszawskim i partner kierująca Praktyką Sporów Korporacyjnych w kancelarii Dentons, spory dotyczące udziałów i akcji są dużym problemem dla samych przedsiębiorstw. ‒ Niepewność na zgromadzeniu wspólników wpływa wprost na ważność podejmowanych przez wspólników uchwał. Spory sądowe powodują, że menedżerowie mają wątpliwości co do prawidłowości uchwał i tego, czy powinni  je wykonywać. To rodzi brak stabilności w spółce, zwłaszcza gdy spór przenosi się na samo powoływanie organów spółki, a to może prowadzić do faktycznego zawieszenia działalności firmy, a w skrajnych przypadkach nawet jej upadłości ‒ tłumaczy prof. Bilewska.

Jednak spór małżonków czy partnerów biznesowych wpływa nie tylko na sytuację w firmie, ale i jej pozycję na rynku, a może wręcz zaszkodzić jej kontrahentom. ‒ Kontrahenci zawsze są jedną ze stron poszkodowanych w trakcie „procesu rozwodowego”, który dotknął firmę rodzinną ‒ podkreśla mec. Marcin Hołówka.

Według prof. Katarzyny Bilewskiej, ujawnienie w Krajowym Rejestrze Sądowym danych zarządu spółki będącej w prawnych tarapatach powoduje, że kontrahenci mogą działać w dobrej wierze, co do tego, że reprezentacja spółki nie jest wadliwa. Jeśli jednak, spór wychodzi poza wewnętrzną strukturę przedsiębiorstwa i staje się publiczną wiedzą, wówczas ‒ w razie ewentualnych kłopotów z rozliczeniami ‒ nie mogą już powoływać się na działanie w dobrej wierze. ‒ Muszą mieć świadomość, że po wygaśnięciu sporu, gdy prawidłowość powołania zarządu zostanie rozstrzygnięta sądownie, nowy zarząd spółki nie musi mieć woli respektowania zawartych wcześniej kontraktów. Jeśli jej zabraknie, bo uzna, że poprzedni zarząd nie miał upoważnienia do zawierania umów w imieniu spółki, taki umowa z kontrahentem będzie po prostu nieważna ‒ zaznacza prof. K. Bilewska.

Jak się zabezpieczyć przed sporem

Mec. Hołówka wskazuje, że istotnym zabezpieczeniem dla kontrahentów będzie dobrze przygotowana umowa o współpracę i bieżąca obsługa prawna z prawnikiem znającym się na specyfice prowadzonej działalności. ‒ Ważny jest też dobry księgowy i dyrektor finansowy, bo to te osoby pierwsze zauważą niepokojące symptomy związane z rozpoczynającym się procesem przejmowania firmy, a ich profesjonalne podejście zapewni wdrożenie odpowiednich działań zaradczych ‒ twierdzi Hołówka. Jego zdaniem, najważniejsza jest jednak profilaktyka. ‒ Umowy spisuje się na wypadek nielojalności wspólnika. Nikt o tym nie myśli, że za kilka lub kilkanaście lat rodzinna firma może rozrosnąć się do znaczących rozmiarów, że partner może okazać się nieuczciwy lub po prostu, przy starzejących się wspólnikach, nie będzie miał kto przejąć po nich firmy ‒ dodaje mec. Hołówka.

Jak podkreśla dr Weber-Elżanowska, tak jak we wszystkich konfliktach korporacyjnych, nie tylko tych na tle rodzinnym, kluczowym polem bitwy staje się Krajowy Rejestr Sądowy (KRS).
- Skonfliktowane strony próbują doprowadzić do przejęcia władzy w spółkach metodą faktów dokonanych, co obecnie „ułatwia” stanowisko SN wyrażone w uchwale składu siedmiu sędziów (sygn. akt III CZP 13/13). Zgodnie z nią nieważność uchwały zgromadzenia wspólników lub walnego zgromadzenia stwierdzana jest konstytutywnym wyrokiem sądu. Do chwili wydania takiego wyroku, uchwałę traktujemy jako ważną. Dodatkowo, brak przejrzystości postępowań KRS-owych sprawia, że do chwili wpisu działania małżonków w istocie mogą pozostawać w ukryciu, co powoduje, że interwencja jest utrudniona ‒ zaznacza dr Anne-Marie Weber-Elżanowska. Według niej, z pewnością elektronizacja KRS obejmująca jawność złożonych wniosków mogłaby ukrócić wspomniane praktyki, co przyczyniłoby się też do większej pewności obrotu gospodarczego.