Sprawa, którą rozpoznawał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (C‑655/21), dotyczyła przedsiębiorczyni prowadzącej jednoosobową działalność gospodarczą na terenie Bułgarii, polegającą na sprzedaży odzieży. W 2016 r. do sklepu wkroczyli urzędnicy bułgarskiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Przeprowadzona kontrola wykazała, że znaki towarowe, które zostały umieszczone na ubraniach, są podobne do zarejestrowanych znaków towarowych – krótko mówiąc, że odzież prawdopodobnie została podrobiona. Sprawa trafiła do sądu krajowego, w którym została oskarżona o naruszenie prawa do znaku towarowego i spowodowanie szkody znacznej wartości dla ich rzeczywistych właścicieli.

Czytaj też: Szersza ochrona oznaczeń geograficznych na terenie UE - podpisano rozporządzenie

Kara nieproporcjonalnie wysoka?

Zgodnie z bułgarskim prawem, naruszenie prawa do znaku towarowego i wprowadzanie na rynek „podróbek” jest uznawane zarówno za delikt administracyjny, jak i czyn podlegający odpowiedzialności karnej. W momencie, gdy dana osoba wielokrotnie łamała prawo albo spowodowała znaczącą szkodę, grozi jej surowa kara – od pięciu do ośmiu lat pozbawienia wolności, a dodatkowo również grzywna. Bułgarski sąd doszedł jednak do wniosku, że krajowe przepisy mogą być uznane za nieprecyzyjne. Zwrócił uwagę zwłaszcza na fakt, że nie zawierają kryterium pozwalającego odróżnić kwalifikację zachowania jako przestępstwa od jego kwalifikacji jako deliktu administracyjnego. Zdaniem sądu, ten brak jasnego i precyzyjnego kryterium prowadzi do sprzecznych praktyk i nierównego traktowania jednostek, które dopuściły się praktycznie tych samych czynów. Wątpliwości dotyczyły również samego wymiaru kary – dolna granica odpowiedzialności karnej została bowiem ustalona na poziomie pięciu lat, co jest dość wysoką karą za podrabianie produktów. Biorąc pod uwagę wszystkie wątpliwości, które ujawniły się w toku sprawy, zdecydował się skierować pytania prejudycjalne do TSUE.

 

Bez możliwości miarkowania

Pierwsze z pytań dotyczyło dopuszczalności uznania w prawie krajowym, że naruszenie prawa do znaku towarowego może być traktowane zarówno jako delikt administracyjny, jak i czyn karny. TSUE doszedł do wniosku, że „zasada ustawowej określoności czynów zabronionych i kar nie stoi na przeszkodzie przepisom krajowym, które w przypadku używania w obrocie handlowym znaku towarowego bez zgody właściciela prawa wyłącznego przewidują, że to samo zachowanie może być kwalifikowane zarówno jako delikt administracyjny, jak i przestępstwo, bez wskazania kryteriów pozwalających na dokładne rozgraniczenie deliktu administracyjnego od przestępstwa, gdyż ustawa karna i ustawa o znakach towarowych opisują czyn w podobny, a nawet identyczny sposób”. Podkreślił jednak, że obywatel musi mieć możliwość jasnego określenia, za jakiego typu zachowania grozi mu odpowiedzialność karna, a za jakie – administracyjna.

O wiele więcej wątpliwości TSUE miał w kwestii wymiaru kary, który nawet bułgarski sąd uznał za „wyjątkowo wysoki”.

- Przewidując zagrożenie karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy od pięciu lat we wszystkich przypadkach używania znaku towarowego w obrocie handlowym bez zgody właściciela prawa wyłącznego, przepis prawa krajowego taki jak ten, o którym mowa w pytaniu czwartym, znacznie utrudnia zadanie właściwych organów polegające na ustaleniu, w świetle wszystkich istotnych okoliczności danego przypadku, kary, której surowość nie będzie niewspółmierna do wagi stwierdzonego naruszenia – podkreślono w uzasadnieniu orzeczenia.

Dlatego TSUE ostatecznie doszedł do wniosku, że tak wysoka dolna granica kary jest nieproporcjonalna i sprzeczna z unijnym prawem. Nie bierze bowiem pod uwagę indywidualnych okoliczności, a sam przepis nie jest dostatecznie precyzyjny.  

Polskie przepisy znacznie bardziej precyzyjne

Polskie przepisy również przewidują odpowiedzialność karną m.in. za oznaczanie towarów podrobionym znakiem towarowym w celu wprowadzenia ich do obrotu. Takiej osobie grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Jeśli sąd uzna, że czyn charakteryzował się niższą szkodliwością, może ograniczyć się do nałożenia grzywny. Jeśli jednak dana osoba ze sprzedaży podróbek czyni stałe źródło dochodu, albo gdy podrabia towary znacznej wartości (np. torebki znanych projektantów), podlega surowszej odpowiedzialności – czyli karze pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do pięciu lat. Jak wskazuje dr Magdalena Krawczyk, adwokat, ekspert w dziedzinie własności intelektualnej i nowych technologii, w praktyce są to najczęściej wykorzystywane przepisy prawnokarne prawa własności przemysłowej.

- Podmioty pokrzywdzone często w ten sposób próbują, uzupełniająco względem roszczeń zgłaszanych w postępowaniu cywilnym, dochodzić naprawienia szkody, zgłaszając wniosek o orzeczenie obowiązku naprawienia szkody. Niestety z uwagi na brak odpowiedniego instrumentarium procesowego, sądy karne bardzo często oddalają te wnioski, powołując się na brak możliwości ustalenia ekwiwalentnej wartości szkody – wyjaśnia prawniczka.

Czy polskim przepisom mogłaby grozić podobna ocena, jak tych obowiązujących w Bułgarii? Zdaniem dr Krawczyk, nasze regulacje wydają się jednak znacznie bardziej proporcjonalne i traktujące odpowiedzialność dość wąsko.

- Gwarancje ustrojowe przepisów karnych nie pozwalają, co oczywiste, na interpretację rozszerzającą, stąd w praktyce pojawia się wiele strategii działania tzw. "piratów", które przekładają się na coraz to bardziej wymyślne sposoby czerpania korzyści z obrotu towarami oznaczonymi podrobionymi znakami towarowymi, które nierzadko wymykają się spod oceny prawnokarnej. O wiele mniejsza jest również represyjność ustawowego zagrożenia. Choć w doktrynie często wskazuje się, że ustawowe zagrożenie karą na tym poziomie nie koreluje ze społeczną szkodliwością popełnionego czynu, to ostatnia wypowiedź TSUE wskazuje, że jest to słuszny kierunek kształtowania polityki kryminalnej państwa – ocenia prawniczka.

Karina Rysiukiewicz, radca prawny w kancelarii Patpol Legal Piróg i Wspólnicy, przypomina też, że ściganie przestępstw związanych z podrabianiem znaków towarowych następuje na wniosek pokrzywdzonego, z wyjątkiem typu kwalifikowanego tego przestępstwa, które ścigane jest z oskarżenia publicznego. Podobnie jak dr Krawczyk uważa, że obowiązująca w bułgarskim prawie dolna granica kary jest szalenie wysoka w porównaniu do tej obowiązującej w Polsce (6 miesięcy nawet w przypadku typu kwalifikowanego).

- Wydaje się, że stosunkowo szerokie widełki obowiązujące w polskich przepisach karnych pozwalają na większą elastyczność i dostosowanie kary odpowiednio to konkretnych okoliczności danego przypadku, co pozwala na uwzględnienie kryterium proporcjonalności kary w stosunku do popełnionego przestępstwa – zaznacza mec. Rysiukiewicz.

 

Nowość

Podróbki w Polsce nadal popularne - zwłaszcza w czasie kryzysu 

Jak podkreślają eksperci, w Polsce rynek towarów oznaczonych podrobionymi znakami towarowymi wciąż ma się dobrze, choć służby działają w kierunku wyeliminowania tego typu produktów. Piotr Lewandowski, adwokat w kancelarii Patpol Legal Piróg i Wspólnicy, zaznacza, że przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Jedną z nich jest na pewno samo zainteresowanie klientów. Zaznacza też, że w praktyce nawet w przypadku stwierdzenia "kwalifikowanego" typu wykorzystania znaku towarowego, sąd rzadko zasądza karę pozbawienia wolności. Częściej wykorzystywane są środki karne. Tym bardziej, że dotkniętym naruszeniem najbardziej zależy zwykle na wycofaniu towarów z rynku i naprawienia szkody. 

- Szybkie spojrzenie na najpopularniejsze polskie portale ofertowe i aukcyjne czy sobotni spacer po dowolnym targowisku miejskim pozwalają na złapanie perspektywy na temat stanu rynku towarów oznaczonych podrobionymi znakami towarowymi w Polsce. Na podstawie naszej praktyki oraz rozmów z organami ścigania – policją czy organami celnymi – wiemy, że rynek ten w ostatnich latach z pewnością się nie zmniejszył. Z jednej strony możemy zakładać, że liczba towarów podrobionych na rynku uległa zwiększeniu, lub patrząc na to zagadnienie trochę inaczej, zainteresowanie tymi produktami wzrosło – co wynikać może z wielu czynników, m.in. inflacyjnego. Na wzrost zainteresowania wpływa także zauważalny skok jakości niektórych produktów podrabianych, w szczególności tych, które imitować mają towary luksusowe - podsumowuje prawnik.