Minister Anna Moskwa mówi o klastrach energii, a więc chodzi zapewne o powstający w resorcie rolnictwa projekt zespołu ekspertów Pełnomocnika Rządu ds. Transformacji Energetycznej Obszarów Wiejskich w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi, przewidujący kompleksową propozycję zmiany ustawy o OZE w zakresie spółdzielni energetycznych.

Są przepisy, trzeba doprecyzować ideę spółdzielni energetycznej

Spółdzielnia energetyczna jest podmiotem zdefiniowanym w ustawie z 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii. Jest to rodzaj spółdzielni, której celem działalności jest produkcja energii na własny użytek, a także zaspokajanie potrzeb energetycznych jej członków na obszarach wiejskich i miejsko-wiejskich

Celem przygotowywanego projektu jest doprecyzowanie definicji legalnej spółdzielni energetycznej oraz przedmiotu działalności poprzez wskazanie, że jej przedmiotem działalności jest wytwarzanie energii elektrycznej lub biogazu, lub biogazu rolniczego, lub biometanu, lub wodoru, lub ciepła ze źródeł odnawialnych w instalacjach odnawialnego źródła energii, a następnie obrót nimi lub ich magazynowanie wyłącznie na potrzeby własne spółdzielni energetycznej lub jej członków. 
Zmieniony miąłby też być obszar działania spółdzielni energetycznej poprzez definiowanie obszaru za pomocą punktów poboru energii wytwórców i odbiorców będących członkami tej spółdzielni energetycznej, miejsc przyłączenia do wydzielonej sieci dystrybucyjnej ciepłowniczej lub gazowej wytwórców i odbiorców ciepła lub biogazu lub biogazu rolniczego lub biometanu lub wodoru, a także miejsc wytwarzania oraz zużycia biogazu lub biogazu rolniczego lub biometanu lub wodoru.
Doprecyzowana ma być również kwestia umów zawieranych przez sprzedawcę energii z poszczególnymi członkami spółdzielni energetycznej, a także z operatorem systemu dystrybucyjnego elektroenergetycznego.
Autorzy projektu chcieliby też doprecyzowania zasad rozliczeń pomiędzy spółdzielnią energetyczną, a sprzedawcą poprzez wskazanie, że rozliczenia realizowane są przez jednego sprzedawcę na podstawie umowy kompleksowej zawartej z każdym odbiorcą energii elektrycznej danej spółdzielni energetycznej z uwzględnieniem odpowiedniej ilości energii elektrycznej wytworzonej przez spółdzielnię energetyczną lub jej członków. 

 


Lepsze warunki dla produkcji biometanu 

Ten sam zespół w resorcie rolnictwa przygotował też propozycję zmiany przepisów prawa w zakresie wytwarzania biometanu w Polsce.
Główne założenia przygotowanej propozycji legislacyjnej obejmują wprowadzenie definicji legalnej biometanu. Jak twierdzą jej autorzy, skuteczne uruchomienie rynku biometanu w Polsce wymaga zdefiniowania podstawowych pojęć prawnych. W tym zakresie niezbędne jest zdefiniowanie pojęcia biometanu, które umożliwi zagospodarowanie na cele gazowe istniejącego potencjału zarówno biogazowni rolniczych, jak i innych źródeł, w tym różnego rodzaju osadów ściekowych z oczyszczalniach ścieków na terenie całego kraju.
Wprowadzone byłyby też instrumenty operacyjnego wsparcia wytwarzania biometanu. Jak twierdzi Zespół, zapewnienie dynamicznego rozwoju rynku biometanu w Polsce wymaga uruchomienia odrębnego instrumentu wsparcia, dedykowanego produkcji biometanu z różnych surowców oraz uwzględniającego uwarunkowania techniczne i ekonomiczne. Rekomendowany model wsparcia opiera się na sprawdzonej już w polskich realiach prawnych koncepcji dwustronnego kontraktu różnicowego (ang. contract for difference, CfD), która jest z powodzeniem stosowana w przypadku obecnie funkcjonującego systemu wparcia dla OZE.

Prosument lokatorski, czyli propozycja dla wspólnot i spółdzielni

Kolejny projekt dotyczy instytucji prosumenta lokatorskiego, czyli oferty dla spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych, dzięki której będzie można odzyskać 100 proc. wartości energii przekazanej do systemu energetycznego i otrzymać 50 proc. dofinansowania na instalację paneli fotowoltaicznych. Wprowadzenie takiego rozwiązania zapowiada Ministerstwo Rozwoju i Technologii jako kolejną zachętę do stosowania odnawialnych źródeł energii (OZE), w tym fotowoltaiki w Polsce.

Czytaj: Prosument lokatorski odzyska całą wyprodukowaną energię>>

- W Polsce od 2017 r. obserwujemy dynamiczny wzrost udziału OZE w energetyce rozproszonej w krajowej generacji, w tym dynamiczny przyrost mocy zainstalowanej w mikroinstalacjach, głównie fotowoltaicznych – do ponad 1,2 mln instalacji na koniec czerwca tego roku. Mamy duże wzrosty jeśli chodzi o inwestycje w OZE oraz w cały sektor OZE. Dla Polski jedną z najważniejszych spraw jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i przeprowadzenie sprawiedliwej transformacji energetycznej. Rosyjski atak na Ukrainę przyczynił się do kryzysu energetycznego w całej Europie. Dlatego tak ważne są wszelkie działania mające zwiększyć udział OZE w rodzimej energetyce - mówi minister rozwoju i technologii Waldemar Buda. 

A co z ustawą wiatrakową?

Wśród priorytetów wymienianych na początku 2023 roku przez ministrów nie pojawia się natomiast sprawa nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej. Może to dziwić, bo obietnica w tej sprawie została przedstawiona Komisji Europejskiej w ramach tzw. kamieni milowych mających odblokować fundusze Krajowego Planu Odbudowy. 
Obowiązująca od wielu lat ustawa 10H  zablokowała rozwój farm wiatrowych na lądzie. Do czasu wejścia jej w życie, tj. w 2016 r. była to najdynamiczniej rozwijająca się gałąź OZE w Polsce. Zgodnie z tą ustawą minimalna odległość elektrowni wiatrowej od budynku mieszkalnego wynosi dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu budowli, wliczając elementy techniczne, w szczególności wirnik wraz z łopatami (całkowita wysokość elektrowni wiatrowej). To ok. 1,5-2 km. Taka sama odległość musi być zachowana od form ochrony przyrody. Wirniki elektrowni osiągają wysokości ponad 200 metrów. Oznacza to, że minimalna odległość wynosić będzie ponad 2 kilometry. W praktyce w Polsce trudno znaleźć miejsca spełniające takie warunki.

Czytaj: Paneli słonecznych montuje się coraz mniej - zniechęcają skomplikowane rozliczenia>>

 

Zmiana zapowiadana, ale nie realizowana

Rząd od blisko trzech lat mówi o potrzebie zmian w tej regulacji, by odblokować inwestycje w energetykę wiatrową. Najpierw jednak długo nie było projektu, a gdy w końcu powstał i w lipcu ubiegłego roku trafił do Sejmu, to utknął tam i nie jest kierowany do prac legislacyjnych
Mimo wielokrotnych obietnic polityków z przepisami  nic się nie działo. Teraz  pojawia się kolejna szansa, że proces legislacyjny ruszy z miejsca. Rząd wniósł do projektu autopoprawkę, dzięki której co najmniej 10 proc. energii z farm wiatrowych będzie przekazywane społeczności lokalnej. To miał być ukłon wobec części oponentów wobec tego projektu. Nadal jednak nie wiadomo, czy i kiedy prace nad nim ruszą. Marszałek Sejmu Ewa Witek, pytana jakiś czas temu o powody wstrzymywania prac nad tym projektem stwierdziła, że jest do niego wiele uwag. Minister Anna Moskwa poinformowała, że do projektu wpłynęło ponad 1,2 tys. uwag. Nie podała jednak, jakie to uwagi i czy to one są problemem w uchwaleniu nowej ustawy. 

Czytaj: Autopoprawka rządu do ustawy wiatrakowej już w Sejmie, ale nie wiadomo, czy prace ruszą>>

Tymczasem projekt ustawy wiatrakowej otwarcie krytykują politycy Solidarnej Polski, a nieoficjalnie wiadomo, że także w łonie PiS są osoby niechętne cofnięciu barier wprowadzanych przez tę partię na początku sprawowania przez nią rządów
- Zwracamy się z prośbą o podjęcie prac nad rządowym projektem ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych przekazanym do Sejmu w połowie lipca br. Przyjęcie ustawy umożliwi budowę nowych farm wiatrowych, zwiększenie efektywności instalacji już istniejących oraz wprowadzi nowe zasady ich bezpiecznej eksploatacji – napisała Konfederacja Lewiatan w apelu do Elżbiety Witek, marszałek Sejmu.