Polska ma potencjał, by stać się dużym graczem na rynku żywności ekologicznej. Tak się jednak nie dzieje, a produkty wytworzone w naszym kraju wykorzystywane są z zyskiem głównie przez zagraniczne firmy.

NIK podaje, że liczba producentów zatrzymała się na granicy ok. 23 tysięcy, powierzchnia upraw skurczyła się z 670 tys. ha w 2013 r. do ok. 500 tys. ha obecnie, to jest do stanu z 2010 roku.

Polacy nie kupują ekologicznych produktów

Według zaproszonych na debatę do NIK ekspertów przyczyn jest kilka. Po pierwsze Polacy wciąż bardzo mało wydają na produkty ekologiczne. Przeciętny mieszkaniec naszego kraju przeznacza na nie rocznie 4 euro. Dla porównania Niemiec 100 euro, a Duńczyk 200 euro. Średnia europejska to 44 euro. Jesteśmy nawet poniżej średniej światowej, która wynosi 11 euro.

Polacy nie kupują żywności ekologicznej, bo jest ona znacznie droższa od tej konwencjonalnej. Dzieje się tak m.in. dlatego, że polskich produktów jest w sklepach mało. Z kolei specjaliści podkreślają, że negatywny wpływ na ceny mają rozciągnięte łańcuchy dystrybucji. I w ten sposób mamy do czynienia z błędnym kołem.

Oczywiście żywność ekologiczna zawsze będzie droższa od tej wytwarzanej w konwencjonalny sposób. Chodzi jednak o to, by jej wysokość była adekwatna do kosztów produkcji i by mogła być racjonalnie uzasadniona świadomością korzyści, jakie dla zdrowia konsumentów przynosi jej zakup.

Bariery rozwoju produkcji ekologicznej

Polski rolnik, chcący przestawić się na produkcję ekologiczną, pozostawiony jest sam sobie. Musi zmierzyć się z gąszczem przepisów, w których ciężko odnaleźć np. rzetelną wiedzę o tym, jakich nawozów i środków ochrony roślin może używać. W rezultacie, w obawie przed utratą dopłat, często nie używa żadnych, co przekłada się na zmniejszoną efektywność produkcji. Dla kontrastu we Francji rolnicy otrzymują na ten temat obszerne publikacje, dzięki którym mogą dostosować odpowiednie środki do prowadzonych upraw.

Polscy producenci żywności ekologicznej wśród największych barier w ich działalności wymieniają:
- brak promocji,
- brak realnego wsparcia państwa,
- brak profesjonalnego doradztwa zawodowego.

Eksperci zwracają też uwagę, że w Polsce odpowiedzialność za rolnictwo ekologiczne jest rozproszona między kilkoma ministerstwami. W konsekwencji wydaje się, że tym tematem nie zajmuje się nikt. Nie funkcjonuje promocja żywności ekologicznej. Nie ma też zielonych zamówień publicznych (np. dla szkół), które mogłyby szybko i skutecznie podnieść zapotrzebowanie na takie produkty.

To niewykorzystany potencjał, bo produkcja ekologiczna generuje miejsca pracy, uruchamia innowacje, ma walor edukacyjny i uczy odpowiedzialności za dostarczany produkt. Promocja polskiej żywności ekologicznej, przy dużym potencjale naszego rolnictwa, może przekładać się na pozytywny wizerunek polskich produktów spożywczych w ogóle.