Centralny Rejestr Beneficjentów Rzeczywistych (CRBR) funkcjonuje niecały miesiąc, a już 1696 spółek przesłało do niego ponad 1700 zgłoszeń - 23 spółki przysłały więcej niż jedno zgłoszenie. Do 13 kwietnia 2020 roku znajdą się w nim zaś informacje o beneficjentach rzeczywistych ponad 500 tys. spółek: jawnych, komandytowych, komandytowo-akcyjne z ograniczoną odpowiedzialnością oraz akcyjnych, ale nie notowanych na giełdzie.

Beneficjent rzeczywisty to osoba fizyczna sprawująca bezpośrednią lub pośrednią kontrolę nad spółką. Każdy będzie miał prawo wiedzieć, kim jest i i jakiej wartości ma udziały. Do 24 października zaś złożono już ponad 28 tys. wniosków o informacje z CRBR. Eksperci ostrzegają jednak, że dane o tym, kto ma najwięcej udziałów i o jakiej wartości nie powinny być jawne dla wszystkich.

Czytaj również: Centralny rejestr nie ułatwi walki z praniem pieniędzy >>

 

Każdy pozna, kto, gdzie i ile ma udziałów

Zgodnie z art. 67 ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy CRBR jest jawny. Zgodnie zaś z rozporządzeniem w sprawie wniosków o udostępnienie informacji o beneficjentach rzeczywistych każdy może złożyć wniosek o ujawnienie z niego danych. W praktyce wystarczy na stronie rejestru podać numer NIP spółki, by poznać numer PESEL i wartość udziałów najważniejszych właścicieli.  Z kolei podając numer PESEL – można go zaś znaleźć on-line w Krajowym Rejestrze Sądowym – będzie można ustalić w ilu i jakich spółkach dana osoba ma znaczącą liczbę udziałów. Zdaniem Wojciecha Kapicy, współkierującego departamentem prawa rynków finansowych kancelarii SMM Legal nie ma uzasadnienia dla udostępnienia danych beneficjentów wszystkim i zawsze. – Tak daleko idąca transparentność jest trudna do pogodzenia z prawem do prywatności  – podkreśla Wojciech Kapica. 

Sprawdź w LEX: Jakie podmioty należy zgłaszać do Centralnego rejestru Beneficjentów Rzeczywistych? >

Co mówią przepisy

Ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy wdraża unijna dyrektywę. Zgodnie z jej motywem 14, państwa członkowskie powinny zapewnić udostępnienie informacji we wszystkich przypadkach podmiotom zobowiązanym w momencie podejmowania przez nie środków należytej staranności wobec klienta. Ponadto państwa członkowskie powinny zagwarantować, by inne osoby mogące wykazać uzasadniony interes w odniesieniu do informacji dotyczących prania pieniędzy, finansowania terroryzmu i powiązanych przestępstw źródłowych - takich jak korupcja, przestępstwa podatkowe i oszustwa - otrzymały dostęp do informacji o beneficjentach rzeczywistych. Dyrektywa podkreśla jednak, że ma to się odbywać z poszanowaniem zasad ochrony danych.

 


Nie wszystkie kraje ujawniają wszystkim dane

Łukasz Drożdżowski, radca prawny, ekspert od ochrony danych osobowych, uważa, że chociaż zwalczanie prania pieniędzy stanowi ważny interes publiczny, to jednak nieograniczony żadnymi przesłankami dostęp do danych zawartych w CRBR  nie jest niezbędny dla jego osiągnięcia. - Do rejestru powinien mieć dostęp każdy, kto wykaże uzasadniony interes. Brak tego elementu w ustawie czyni polskie rozwiązanie nie tylko sprzecznymi z prawem unijnym (motyw 14), ale również Konstytucją RP – narusza jej art. 47 mówiący o prawie do ochrony prawnej życia prywatnego. Wydaje się też, że taka jawność danych narusza RODO – podkreśla Łukasz Drożdżowski. I dodaje, że sprzeczność z RODO w tym zakresie polega przede wszystkim na stworzeniu podstawy prawnej przetwarzania w prawie krajowym, co jednak w świetle motywu 14 Dyrektywy powinno być uznane za sprzeczne z kryterium niezbędności, o którym mowa w art. 6 ust. 1 lit. e RODO. Chodzi o przetwrzanie danych niezbędne do wykonania zadania realizowanego w interesie publicznym lub w ramach sprawowania władzy publicznej powierzonej administratorowi. W tym celu jednak nie wszyscy muszą znać beneficjentów rzeczywistych.

Sprawdź w LEX: Czy spółka notowana na giełdzie powinna ustanowić beneficjenta rzeczywistego? >

Podobnie uważa Wojciech Kapica. - Rejestr nie powinien być dostępny dla wszystkich, ale jedynie dla podmiotów posiadających interes prawny np. dla instytucji obowiązanych, które mają prawny obowiązek weryfikacji beneficjentów rzeczywistych – podkreśla Wojciech Kapica. I dodaje, że tak to funkcjonuje w krajach, które wcześniej zdecydowały się na wprowadzenie podobnych rejestrów beneficjentów rzeczywistych, np. w Szwecji lub Słowenii.  Inaczej do danych z rejestrów podchodzi Austria. Tam z uwagi na ochronę danych osobowych wykluczono możliwość publicznego dostępu do rejestru.  

Polskie Ministerstwo Finansów zapytane, czy planuje ograniczyć dostęp do danych z rejestru napisało, że obecnie nie są prowadzone prace legislacyjne w tym zakresie.

Czytaj w LEX: Obowiązki biur rachunkowych w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu >

Niebezpieczna jawność

Eksperci zauważają jeszcze inne niebezpieczeństwa związane z jawnością rejestru. - Zbyt daleko idąca transparentność może przynieść wręcz odwrotny skutek od zamierzonego, gdyż kierowani potrzebą ochrony swojej prywatności dotychczasowi beneficjenci mogą podjąć próby zmiany struktury własnościowej – tłumaczy Wojciech Kapica. Wówczas może się zaś okazać, że w rejestrze będą dane, ale niekoniecznie osób, które faktycznie mają bezpośrednią kontrolę nad spółką. 

Ponadto część spółek może zwlekać ze zgłoszeniem beneficjentów rzeczywistych. – W trosce o bezpieczeństwo danych można doradzać klientom, aby zgłoszeń dokonywali dopiero w końcowej fazie biegusześciomiesięcznego terminu. Jest bowiem szansa, że do tego czasu, dostęp do rejestru zostanie „odpubliczniony” na skutek zmian legislacyjnych lub funkcjonalności samego systemu – mówi Łukasz Drożdżowski. Dlatego zdaniem ekspertów resort finansów powinien rozważyć zmiany w dostępie do danych z rejestru.

Zobacz procedury w LEX:

Zgłaszanie informacji o beneficjentach rzeczywistych >

Obowiązki biura rachunkowego (doradcy podatkowego) związane z praniem pieniędzy >