Od 3 grudnia 2018 r. stosowane będą przepisy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/302 zakazujące blokowania geograficznego m.in.: przez sklepy internetowe. Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, który właśnie trafił do konsultacji publicznych, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów będzie interweniował, gdy geoblokowanie naruszy zbiorowe interesy konsumentów albo zasady konkurencji. Przy okazji projekt przewiduje, iż prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów będzie powoływany przez prezesa Rady Ministrów na sześcioletnią kadencję. Ta sama osoba nie będzie mogła być prezesem urzędu więcej niż przez dwie kadencje. Ponadto zyska dostęp do wielu informacji. Zgodnie z nwoym brzmieniem art. 72 organy oraz instytucje państwowe i samorządowe będa obowiązane do udostępnieia mu akt i informacji, w tym prawnie chronionych, istotnych do realizacji ustawowych zadań UOKiK.

Geograficzne blokowanie

W przepisach nie ma precyzyjnej definicji geoblokowania, można ją jedynie wywieść z motywów rozporządzenia. – Zgodnie z unijnym rozporządzeniem geoblokowanie ma miejsce, gdy handlowcy działający w jednym państwie członkowskim blokują lub ograniczają dostęp do swoich interfejsów internetowych, takich jak strony internetowe i aplikacje, klientom z innych państw członkowskich, którzy chcą zawierać transakcje transgraniczne – tłumaczy dr Artur Salbert, radca prawny  z kancelarii Modzelewska i Paśnik. – Geoblokownie ma również miejsce, gdy handlowcy stosują zróżnicowane ogólne warunki dostępu do towarów i usług wobec klientów z różnych państw członkowskich, zarówno online, jak i offline, a także gdy uniemożliwiają dokonanie płatności z innego państwa członkowskiego – tłumacz mecenas Salbert.

 


Co to oznacza w praktyce? Do blokowania dochodzi na przykład, gdy sklep odmawia sprzedaży produktu kupującemu przebywającemu w innym kraju, automatycznie przekierowuje klienta na stronę internetową odpowiadającą lokalizacji jego kraju lub odmawia sprzedaży ze względu na brak akceptacji zagranicznej karty płatniczej. Geoblokowanie określone w rozporządzeniu dotyczy tylko transakcji transgranicznych. Nie ma natomiast zastosowania w przypadku transakcji krajowych, tj. nie zabrania ono stosowania geoblokowania wobec klientów z różnych regionów danego państwa członkowskiego – wyjaśnia mecenas Artur Salbert.

Jak będzie od 3 grudnia

Od 3 grudnia każdy klient z UE będzie mógł robić zakupy w każdym sklepie internetowym podobnych warunkach handlowych, w tym cenowych jak klient lokalny, tj. z kraju, do którego sklep kieruje swoją ofertę. Handlowiec nie ma jednak obowiązku dostarczać towarów do innego państwa członkowskiego. Musi on jednak umożliwić dostawę do miejsca w państwie członkowskim, do którego standardowo oferuje dostawę lub oferuje odebranie towaru. Ograniczenia nie dotyczą natomiast korzystania z usług świadczonych drogą elektroniczną (innych niż usługi, których główną cechą jest zapewnienie dostępu do utworów chronionych prawem autorskim). W tym przypadku handlowiec nie może odmówić świadczenia usługi klientowi z innego państwa członkowskiego. Rozporządzenie reguluje również kwestie związane z płatnościami. W ramach środków płatności standardowo akceptowanych przez handlowca, co do zasady, niedopuszczalna będzie odmowa akceptacji płatności z innego państwa członkowskiego realizowanej za pomocą polecenia przelewu, polecenia zapłaty lub instrumentu płatniczego opartego na karcie w obrębie tej samej marki płatniczej i kategorii.

 


Rozporządzenie będzie stosowane bezpośrednio. Jednak jego art. 7 nakazał wskazać organy odpowiedzialne za egzekwowanie nowych przepisów. W Polsce za egzekwowanie ich, co do zasady będą odpowiedzialne sądy powszechne. Poszkodowani będą mogli dochodzić swoich praw na podstawie Kodeksu cywilnego, zwłaszcza art. 415 i art. 471.

Tak wynika z projektu nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, który właśnie trafił do konsultacji społecznych. Oznacza to, że sklep, który naruszy zakaz geoblokowania, może narazić się na odpowiedzialność odszkodowawczą. Ponadto Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uzyska prawo do interwencji w przypadku, gdy geoblokowanie  będzie naruszać zbiorowe interesu konsumentów lub będzie stanowiło praktykę ograniczającą konkurencję.
Pozostaje pytanie, czy każde różnicowanie warunków sprzedaży może być uznane za sprzeczne z rozporządzeniem? - Oczywiście nie będzie tak zawsze. Mogą przecież wystąpić uzasadnione, obiektywne okoliczności, które uzasadnią różnice w ogólnych warunkach, np. związane z wyższymi kosztami w danym kraju - wyjaśnia dr Artur Salbert. Zaznacza jednak, że po 3 grudnia nie będzie można automatycznie przekierować klienta do strony w jego kraju. - Będzie można tak zrobić, tylko po  wyrażeniu przez niego zgody – podkreśla mecenas Salbert.

Komisja nie powiedziała ostatniego słowa w obronie konsumentów

To nie ostatnie słowa Unii Europejskiej w sprawie sprzedaży on-line. Na początku kwietnia Komisja Europejska zapowiedziała reformę prawa kosnumenckiego pod hasłem "New Deal dla konsumentów". KE chce przede wszystkim wzmocnić prawa konsumentów w internecie. Będą musieli być jasno informowani o tym, czy kupują produkty lub usługi od przedsiębiorstwa czy też od osoby prywatnej. Będą też wyraźnie informowani, gdy wynik wyszukiwania został opłacony przez przedsiębiorstwo.

Z danych UE wynika, że ponad 40 proc. europejskich nabywców internetowych kupuje produkty z zagranicy co najmniej raz w roku. Aż 31 proc. konsumentów, którzy nigdy nie kupowali przez internet u sprzedawców znajdujących się w innych krajach, jest na to gotowych w przyszłości. Odsetek ten wzrasta w Polsce do 61 proc.

Nowe uprawnienia prezesa

Ponadto zgodnie z projektem prezes UOKiK zyska dostęp do tajemnicy skarbowej oraz bankowej na potrzeby prowadzonych postępowań. Projekt przewiduje odpowiednie zmiany w prawie bankowym i ordynacji podatkowej. W uzasadnieniu czytamy, że prawo do wglądu w akta skarbowe ma przewodniczący Komisji Nadozru Finansowego. Prezes UOKiK potrzebuje takie uprawnienie, bo ułatwi  mu to nakładanie kar. Zdarza się bowiem, że przedsiębiorcy nie odbierają korespondencji, nie przekazują informacji finansowych. Tymczasem wysokość kary może wynieść maksymalnie 10 proc. obrotu osiągniętego w roku poprzedzającym nałożenie kary.