Urząd Zamówień Publicznych ma tylko nieco ponad rok na uruchomienie Platformy eZamówienia. Eksperci nie mają bowiem wątpliwości, że czekające już tylko na podpis prezydenta nowe prawo zamówień publicznych co do zasady nie przewiduje przesyłania ofert w formie papierowej. Cała komunikacja między zamawiającymi a wykonawcami ma się obywać w formie elektronicznej. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii potwierdza, że nastąpi to z dniem wejścia w życie nowego prawa, czyli 1 stycznia 2021 roku. W efekcie jednak, np. zniknie obowiązek jawnego otwierania ofert - teatralny rytuał oglądania kopert odejdzie do lamusa. Nie będzie też trzeba organizować rzutnika, by publicznie otworzyć oferty elektroniczne. Część wykonawców i ekspertów uważa, że to nie jest dobre rozwiązanie, przeczące transparentności. Inni podkreślają, że informatyzacja gwarantuje przejrzystość. Pozostaje jednak pytanie, co będzie, gdy za nieco ponad 15 miesięcy publiczna platforma nie ruszy?

Czytaj również: Ofertę będzie można opatrzyć bezpłatnym profilem zaufanym lub podpisem osobistym>>

 

Otwarcie ofert bez publiczności

Zgodnie z art. 61 nowego PZP komunikacja w postępowaniu o udzielenie zamówienia i w konkursie, w tym składanie ofert, wniosków, wymiana informacji oraz przekazywanie dokumentów lub oświadczeń co do zasady odbywa się przy użyciu środków komunikacji elektronicznej.  W efekcie zmieni się też sposób otwierania ofert. Zgodnie z nowym PZP nie będzie już obowiązku, aby otwarcie ofert było jawne i umożliwiało udział wszystkich zainteresowanych. Obecnie nawet oferty elektroniczne - od października 2018 r. obowiązuje pełna elektronizacja zamówień o wartości powyżej progów unijnych - są otwierane publicznie. Jak to wygląda? - Uczestniczyłem w kilku takich otwarciach. Przedstawiciele wykonawców i zamawiającego spotykają się na sali, komputer podpięty jest do rzutnika, na którym widać proces otwierania ofert na platformie, wszystkie "nietknięte" oferty, urzędnik otwiera je kolejno, mówiąc od kogo wpłynęły i na jaką kwotę opiewają, a każdy obecny może to również zobaczyć na własne oczy na ekranie - tłumaczy Tomasz Krzyżanowski, radca prawny w kancelarii Traple, Konarski, Podrecki i Wspólnicy. I jego zdaniem nawet przy pełnej elektronizacji ustawa co do zasady powinna utrzymać jawność otwarcia ofert. 

Czytaj w LEX: Kontrola zarządcza w aspekcie zamówień publicznych >

Jawność otwarcia gwarantuje brak nadużyć

- Nowa ustawa powinna podejść odwrotnie do tej kwestii, tj. co do zasady utrzymać jawność, ale wyjątkowo dopuścić jej wyłączenie, bo to może być uzasadnione. Trudno przypuszczać, że nagle zamawiający zaczną masowo oszukiwać, zwłaszcza, że system powinien uniemożliwiać jakiekolwiek manipulację, ale bez wątpienia brak obowiązku jawnego otwarcia może negatywnie wpłynąć na przejrzystość postępowania – uważa Tomasz Krzyżanowski.

Część wykonawców obawia się bowiem, że może dojść do nadużyć. Jacek Liput, radca prawny, szef praktyki prawa zamówień publicznych w kancelarii Gawroński&Partners, jest jednak przekonany, że przy prawidłowym zabezpieczeniu narzędzi teleinformatycznych, nie powinno być istotnych zagrożeń związanych z rezygnacją z ich publicznego otwarcia. - Będzie tak tylko przy założeniu prawidłowego funkcjonowania rozwiązań teleinformatycznych, w tym m.in. o ile znajdą się w nich mechanizmy uniemożliwiające zapoznanie się przez zamawiającego lub inne osoby z ofertami przed terminem ich otwarcia - podkreśla Jacek Liput.

Anna Serpina-Forkasiewicz, prezes PortalPZP, firmy prowadzącej komercyjną platformę do prowadzenia elektronicznych zamówień podkreśla, że w systemie platforma SmartPZP nikt nie ma dostępu do złożonych ofert, a system odnotowuje każdą czynność, można odtworzyć, kto co robił po logach. I też nie widzi zagrożenia w rezygnacji z publicznego otwierania ofert. Przedstawiciele Ministerstwa Przedsiębiorczości i Urzędu Zamówień Publicznych zapewniają, że zmiany w przepisach nie niosą żadnych zagrożeń.

Czytaj również: Informatyzacja przetargów trochę później - NIK sprawdzi przygotowania >>

Nowa platforma zagwarantuje transparentność

- Udzielenie dostępu wszystkim zainteresowanym do otwarcia ofert w sytuacji, gdy odbywa się to w systemie informatycznym, mija się z celem, zwłaszcza, że informacje dotyczące wykonawców, którzy złożyli oferty, będą zamieszczone na stronie internetowej prowadzonego postępowania – tłumaczy dyr. Joanna Knapińska, zastępca dyrektora departamentu Doskonalenia Regulacji Gospodarczych w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii. - Biorąc pod uwagę wszystkie regulacje ustawy, dotyczące jawności dokumentów oraz zasad ich udostępniania, nie wydaje się również, że brak obligatoryjnego publicznego otwarcia ofert będzie rodził jakiekolwiek negatywne konsekwencje - podkreśla.  

Do czasu wejścia w życie nowych przepisów ma już być gotowa z znacznym zakresie Platforma e-Zamówień, w tym moduł umożliwiający m.in. przygotowanie, składanie ofert, wniosków, prac konkursowych, ich przechowywanie i zabezpieczenie, a następnie otwarcie. - To oznacza, że od 1 stycznia 2021 roku otwarcie ofert elektronicznych będzie następowało w sposób automatyczny na platformie, w dacie i godzinie określonej przez zamawiającego w ogłoszeniu o zamówieniu, zaś każdy z wykonawców będzie mógł śledzić  przed monitorem komputera otwarcie ofert, ponieważ cały proces będzie następował  automatycznie – podkreśla mec. Joanna Hołowińska, radca prawny z kancelarii adwokat w Kancelarii Czublun Tębicki.

Michał Trybusz z Urzędu Zamówień Publicznych dodaje, że ponadto w celu zapewnienia jawności zamawiający powinien również ujawnić informację o nazwach i siedzibach wykonawców biorących udział w postępowaniu oraz o cenach lub kosztach zawartych w ofertach. Z takim podejściem nie w pełni zgadza się Tomasz Krzyżanowski.

Sprawdź w LEX:

Chodzi o poczucie braku manipulacji

– Oczywiście elektroniczne otwarcie ma trochę inną specyfikę ale nie zmienia to faktu, że publiczne otwarcie jest ważne. To jedyny moment, kiedy zainteresowani mogą się spotkać, poznać swoje reakcje, przekonać się, że postępowanie zostało przeprowadzone prawidłowo. Z technicznego punktu widzenia, to żaden problem. Wystarczy zorganizować rzutnik i salę, za to efekt społeczny jest ważny – podkreśla Tomasz Krzyżanowski. I dodaje, że jedną z istotnych funkcji publicznego otwarcia jest bowiem wzbudzenie wśród uczestników przetargu poczucia, że postępowanie zostało przeprowadzone prawidłowo, z zachowaniem zasad uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców.
Radca prawny Jacek Liput, zauważa, że nowe przepisy nie zakazują przeprowadzania publicznego otwarcia ofert. - One jedynie nie zawierają obowiązku jego przeprowadzenia. W niektórych przypadkach zatem, np. w dużych, głośnych postępowaniach budzących duże zainteresowanie opinii publicznej i mediów, szczególnie w początkowym okresie obowiązywania nowej ustawy, można rozważyć przeprowadzenie takiego publicznego otwarcia - przyznaje Jacek Liput.

A jeśli Platforma eZamówienia nie ruszy 1 stycznia 2021 roku?

Pozostaje jeszcze jeden problem, co będzie, gdy platforma nie ruszy. - Jeżeli w tej sytuacji, zamawiający nie dokonywaliby publicznego otwarcia ofert z udziałem wykonawców, zasada jawności postępowania, która dalej w zamówieniach publicznych obowiązuje i jest wprost wyrażona w nowym art. 18 nowej ustawy, doznałaby znacznego ograniczenia, a możliwość wykrycia i zaskarżenia nieprawidłowości  zamawiającego z czynności otwarcia ofert byłaby znacząco ograniczona – przyznaje Joanna Hołowińska. Wówczas jedynym rozwiązaniem byłoby przesunięcie i tak długiego vacatio legis nowego prawa. Zdaniem Joanny Hołowińskiej, gdyby okazało się to konieczne, to jest to możliwe. Tyle, że będzie to z niekorzyścią i dla zamawiających, i dla wykonawców. Na nową ustawę obie strony zamówień czekają od lat. Czy będą musieli poczekać dłużej? Zdaniem Anny Serpiny-Forkasiewicz nie. - Platformy komercyjne już teraz zapewniają bezpieczeństwo i nienaruszalność ofert, a przy kształcie nowej ustawy rzesunięcie elektronizacji jest niemożliwe - uważa Serpiny-Forkasiewicz.

Sprawdź w LEX:

Ruszył drugi przetarg na platformę e-Zamówienia

- Pełna elektronizacja zamówień publicznych, a więc dotycząca postępowań zarówno powyżej, jak i poniżej progów unijnych, nastąpić ma razem z wejściem w życie nowego PZP i nie przewidujemy zmiany tego terminu – zapewnia Joanna Knapińska. Urząd Zamówień Publicznych ma ambitny plan, by pierwsze moduły platformy eZamówienie ruszyły już 1 stycznia 2021 roku.  Czy uda się go zrealizować?

W połowie września został ogłoszony przetarg na budowę platformy. Wykonawcy początkowo mogli zgłaszać się do końca września, potem termin przesyłania ofert przesunięto na 10 października. Na wykonanie wstępnego projektu technicznego i portalu dostępowego do platformy UZP przewiduje tylko sześć tygodni. Pierwsze moduły, w tym dotyczące rejestracji i komunikacji mają być gotowe do testowania już w czerwcu 2020 roku, a moduł ofert w październiku.

Wszystko po to, by platforma ruszyła 1 stycznia 2021 roku. – To jest bardzo napięty i wymagający harmonogram, zwłaszcza w kontekście wysokich wymagań zamawiającego  – ocenia Anna Serpina-Forkasiewicz. – De facto chętni powinni mieć już gotową koncepcję, tylko wtedy dotrzymanie terminów będzie realne  – dodaje. UZP jest jednak przekonany, że zdąży z uruchomieniem nowej platformy, która zastąpi tymczasowy miniPortal.

Sprawdź w LEX: