Jolanta Ojczyk: Kiedy projekt nowego Prawa zamówień publicznych trafi na Komitet Stały Rady Ministrów, i potem na rząd?

Joanna Knapińska: Projekt został już przyjęty przez Komitet do spraw  Europejskich oraz otrzymał pozytywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Został również przekazany na Stały Komitet Rady Ministrów, jego przyjęcie przez rząd to zatem kwestia najbliższych tygodni. Nie mamy jeszcze konkretnej daty, ale chcemy, aby nastąpiło to jak najszybciej tak, by Sejm uchwalił projekt jeszcze w tej kadencji.

Do projektu było bardzo dużo uwag. Które państwo uwzględnili?

To prawda, że podczas konsultacji publicznych otrzymaliśmy wiele uwag. Miały one przede wszystkim charakter propozycji doprecyzowania zapisów ustawy i zawartych w niej rozwiązań. Żaden podmiot nie uznał natomiast, że projekt jest źle przygotowany i wymaga gruntownej przebudowy. Stąd w jego kolejnych wersjach nie znalazło się dużo istotnych zmian.

Jedna jest dość istotna. Postępowaniem koncyliacyjnym będzie się zajmowała Prokuratoria Generalna RP. Dlaczego?

Sąd Polubowny już dziś istniejący przy Prokuratorii  wydaje nam się najbardziej właściwy do tego typu postępowań. Już teraz zajmuje się mediacjami, bardziej niż KIO jest zatem predysponowany do takich postępowań. Ma już wykwalifikowaną kadrę, świetnie przygotowaną do prowadzenia polubownych sporów, nie będzie więc potrzeby budowania tego potencjału od nowa.

Sprawdź w LEX: Mediacje i postępowanie ugodowe w sprawach cywilnych i gospodarczych >

 


 

Będzie to postępowanie obowiązkowe?

Nie, będzie fakultatywne. Ma to być instytucja, która ma pomóc wielu zamawiającym i wykonawcom w rozwiązywaniu sporów,  zanim przeniosą się one do sądu.

Sprawdź w LEX: Alternatywne metody rozwiązywania sporów >

Dlaczego skłócone strony mają wybrać najpierw takie postępowanie, skoro nie będzie obowiązkowe?

Powinna je przekonać tryb i szybkość postępowania. Czas koncyliacji został ograniczony do dwóch miesięcy. Jeśli przez ten czas strony nie dojdą do porozumienia, wtedy pozostaje ścieżka sądowa. Formuła postępowania koncyliacyjnego ma być zbliżona do sądu. Będzie trzeba przedstawić swoje dokładne żądania wraz z dowodami. Arbitrzy będą mieli jednak dużo dalej idącą rolę niż mediatorzy. Po przeanalizowaniu stanowisk stron, przedstawią projekt ugody.

Czytaj więcej o rozstrzyganiu też spory w trakcie realizacji umowy>>

Czy powstanie jeden sąd do spraw zamówień publicznych?

To jest bardzo dobre  rozwiązanie, które służyłoby wszystkim, popierają je i wykonawcy, i zamawiający. Po pierwsze ujednoliciłoby to orzecznictwo, które dziś jest rozproszone. Po drugie, w dłuższej perspektywie, przyspieszyłoby rozpatrywanie sporów, a także prawdopodobnie zmniejszyło ich liczbę.
Wątpliwości – finansowe – zgłasza jednak Ministerstwo Finansów. Twierdzi, że to zbyt kosztowne rozwiązanie. Kwestie, które porusza Ministerstwo Finansów, prawdopodobnie rozstrzygną się na Stałym Komitecie Rady Ministrów. Będziemy ze swojej strony przekonywać, że ten pomysł był zgłaszany od lat, popierają go wszystkie strony i warto w niego zainwestować, bo koszty z nim związane w perspektywie kolejnych lat okażą się słusznym wydatkiem.

Co jest w projekcie, co może spowodować, że na rynku zamówień pojawi się więcej ofert.

Projekt jest pełen prorynkowych rozwiązań. Przede wszystkim staramy się zrównoważyć  pozycję wykonawcy i zamawiającego. Pojawi się katalog klauzul abuzywnych, który ograniczy zamawiających w narzucaniu zbyt restrykcyjnych postanowień, np. zbyt wysokich kar umownych. W dłuższych umowach obowiązkowe będą klauzule waloryzacyjne dotyczące materiałów i kosztów poniesionych przez wykonawcę w toku wykonywania umowy. Właśnie te rozwiązania mają uczynić rynek zamówień publicznych bardziej atrakcyjnym dla wykonawców. W tym kontekście ważne są również przepisy dotyczące zasad kontroli zamówień.

Dlaczego?

Dla większości organów kontrolnych, np. regionalnych izb obrachunkowych, prezesa UZP, pojawią się wspólne przepisy dążące do ujednolicenia sposobu przeprowadzania kontroli u zamawiających i rozstrzygania problemów przy interpretacji przepisów przez kontrolerów. Chcemy również powołać Komitet do Spraw Kontroli w Zamówieniach Publicznych. Będzie to miejsce wymiany informacji, doświadczeń pomiędzy organami kontroli i wypracowywania wspólnych rozwiązań, np. w kwestii przepisów, które są niejednolicie stosowane przez  poszczególne organy. Dziś często zmawiający boją się, że skorzystanie przez nich z mniej standardowych rozwiązań spowoduje ich zakwestionowanie i przez to czasem zbyt dużo uwagi przywiązują do samych procedur. Liczę na to, że Komitet pozwoli zwalczyć ten problem. 

 


Po ostatnich odstąpieniach od umowy, w mediach zaczęło się mówić o kryterium ceny. Przewidują tu Państwo jakieś zmiany?

Moim zdaniem kryterium ceny nie stanowi już problemu natury legislacyjnej. Było nim do 2016 roku.  W tej kwestii potrzebne są dobre wzorce i praktyczne podpowiedzi dotyczące tego, jakie kryteria pozacenowe wybrać w poszczególnych postępowaniach. W tej sprawie Urząd Zamówień Publicznych przygotował poradnik i widzimy, że są one stosowane. Dziś mierzymy się np. z problemem braku klauzul waloryzacyjnych w sytuacji, gdy przetarg rozstrzygnięto kilka lat temu, a jego realizacja trwa do dziś.  Dlatego wprowadzamy klauzule waloryzacyjne.

Do propozycji klauzul waloryzacyjnych zgłoszono jednak sporo uwag.

To prawda, że było sporo uwag, ale nikt nie zaproponował innego rozwiązania. My proponujemy rozwiązanie elastyczne. Wprowadzamy klauzule waloryzacyjne, ale nie wprowadzamy sztywnych reguł ich konstruowania . To już zależy od zamawiającego. Najwięksi zamawiający podkreślali, że chcą klauzule opracować sami, tak by najlepiej dostosować je do różnych rodzajów umów. Mniejsi zamawiający mogą z kolei skorzystać z klauzuli opartej na danych GUS dot. zmian cen w poszczególnych branżach.

Co zniknęło z projektu?

Jedyna instytucja, która nie znalazła poparcia, zarówno wśród wykonawców, jak i zamawiających, to możliwość spotkania się zamawiającego z wykonawcami, których nie wybrał. Chcieliśmy dać możliwość wytłumaczenia wykonawcom, dlaczego ich oferta nie została wybrana, że rozpoczynanie procedury odwoławczej - co zwykle ma miejsce – jest nieuzasadnione. Pozwoliłoby to też wykonawcom poznać błędy, jakie popełnili, co ułatwiłoby im start w kolejnym przetargu. Żadna ze stron nie uznała jednak tego rozwiązania za pożądane. Wskazywano, że - odwrotnie niż zamierzaliśmy - może to spowodować dodatkowe spory między niewybranymi wykonawcami a zamawiającymi. Dlatego zrezygnowaliśmy z tego pomysłu.

Skorzystaj z wzoru: Klauzula mediacyjno-arbitrażowa >