W grudniu 2021 r. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego przekazał do konsultacji społecznych nowy projekt Rekomendacji dotyczących likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych. Uwag było bardzo dużo, gdyż temat dotyczy wielu podmiotów. Ostatnio na swoim blogu Polska Izba Ubezpieczeń odniosła się do projektu, wyrażając opinię, że konsekwencją jednej z rekomendacji (nr 15) będzie faktyczne zrównanie kosztorysowej i serwisowej metody rozliczenia szkody, a to rodzi szereg konsekwencji.

 

 

Spór między warsztatami a ubezpieczycielami

Zdaniem Łukasza Kulisiewicza z Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU) na zrównaniu metody kosztorysowej i serwisowej nie skorzysta poszkodowany, tylko podmioty zajmujące się naprawą pojazdów, które będą zainteresowane naprawą z wykorzystaniem najtańszych materiałów i części, na których użycie klient nie będzie miał żadnego wpływu. Dodatkowym ryzykiem zrównania wysokości kosztorysów z metodą serwisową ma być wzrostów kosztów napraw w warsztatach. Od lat bowiem toczy się spór o to, czy kosztorys zapewnia możliwość naprawienia uszkodzonego pojazdu. Badania PIU wskazują, że za kwotę określoną w kosztorysie naprawy pojazdu, klient ma możliwość dokonania naprawy w każdym województwie w Polsce, a pomijając kwestię cen części zamiennych, wyniki badań pokazują, że poziom cen napraw pomiędzy warsztatami w ramach jednego województwa potrafi różnić się sześciokrotnie.

Innego zdania są poszkodowani, którzy nie mogą znaleźć warsztatu, który jest w stanie naprawić ich auto za cenę wskazaną przez ubezpieczyciela  w kosztorysie.

Czytaj też: Kolizyjnoprawna problematyka umów ubezpieczenia komunikacyjnego >>>

PIU ma także wątpliwości co do pojęcia rynku lokalnego, rozumianego jako obszar gminy lub powiatu, na terenie których znajduje się miejsce zamieszkania albo siedziba uprawnionego lub miejsce uszkodzenia pojazdu. Łukasz Kulisiewicz wskazuje, że istnieje wiele przypadków, gdzie na terenie danej gminy lub powiatu nie ma żadnego zakładu naprawczego posiadającego np. autoryzację marki producenta pojazdu. Ponadto nie można doprowadzić do sytuacji, w której, jeśli na terenie danej gminy lub powiatu występuje tylko jeden zakład naprawczy, ceny w tym zakładzie mają być traktowane jako punkt odniesienia. PIU wskazuje na przypadki, gdy w jednym powiecie były dwa warsztaty naprawcze, w których stawka za roboczogodzinę różniła się o 100 proc. Pojawiają się wtedy pytania, czy przy szacowaniu kosztów naprawy powinna ostać zastosowana stawka najwyższa, najniższa czy może średnia. 

Połowa poszkodowanych jest zainteresowana kosztorysowym rozliczeniem szkody. Zdaniem PIU windowanie wysokości kosztorysów zawsze będzie powodowało wzrost cen napraw po stronie warsztatów.

 

Druga z istotnych zmian zaproponowanych w projekcie rekomendacji dotyczy sposobu ustalania wysokości szkody metodą kosztorysową z uwzględnieniem rabatów i upustów. Rozliczenia kosztorysowe wskazują jednocześnie możliwe miejsce naprawienia pojazdu przez poszkodowanego.

Czytaj też: Status podatkowy leasingobiorcy jako poszkodowanego na skutek wypadku komunikacyjnego. Glosa do uchwały SN z dnia 11 września 2020 r., III CZP 90/19 >>>

Z badań PIU wynika, że ponad 90 proc. osób rozliczających szkodę na podstawie kosztorysu naprawiło swój pojazd. Zatem PIU uważa, że nic nie stoi zatem na przeszkodzie, aby taką naprawę wykonać w warsztacie z pomocą ubezpieczyciela. To ma niebagatelny wpływ na standardy jakości naprawy i bezpieczeństwa użytkowników naprawianych pojazdów i innych uczestników dróg. Ponadto jeżeli w sieci warsztatów naprawczych są stosowane upusty, a w rozliczeniu kosztorysowym, które powinno być tożsame z rozliczeniem szkody metodą serwisową takich rabatów nie będzie, doprowadzimy do sytuacji, w której klient kosztorysowy będzie uprzywilejowany w stosunku do klienta decydującego się na naprawę pojazdu w sposób udokumentowany, w profesjonalnym warsztacie naprawczym. Przyjęcie takiego kryterium spowoduje ograniczenie dokumentowanych napraw pojazdów i ryzyko zwiększenia liczby pojazdów, w których usunięcie szkody nastąpiło w sposób niefachowy lub w ogóle nie miało miejsca.

Skutki finansowe mogą dotknąć zarówno ubezpieczycieli, jak i klientów. „Idea podwyższania wartości wypłat kosztorysowych, do których niewątpliwie prowadzą przynajmniej dwie ze wspomnianych powyżej nowych rekomendacji, może spowodować, że w 2024 r. wynik techniczny w OC komunikacyjnym będzie dużo niższy niż prognozowany na rok ubiegły, w którym widać jeszcze skutki pandemii” – uważa PIU.

 

 

Problemy z zaniżaniem odszkodowań

Druga strona, czyli pełnomocnicy klientów oraz warsztaty, odbijają piłeczkę.

- Rekomendacje przygotowywane przez Komisję Nadzoru Finansowego, dotyczące obszaru likwidacji szkód komunikacyjnych, nie wzięły się znikąd. To pokłosie realiów z jakimi muszą zmagać się osoby dokonujące powypadkowej naprawy swoich pojazdów. Pierwsza „wersja” rekomendacji sprzed kilku lat nie była w stanie doprowadzić tego obszaru działalności ubezpieczycieli do stanu oczekiwanego przez Komisję, stąd właśnie trwające prace nad zaktualizowaną wersją wytycznych – komentuje Albert Demidowski, wiceprezes Polskiej Izby Doradców i Pośredników Odszkodowawczych.

Czytaj też: Wydatki na najem pojazdu zastępczego poniesione przez poszkodowanego. Glosa do uchwały SN z dnia 24 sierpnia 2017 r., III CZP 20/17 >>>

Pojawia się też kwestia, kto odpowiada za naprawę pojazdu: warsztat czy ubezpieczyciel. 

- W procesie likwidacji szkody to warsztat wybrany przez poszkodowanego bierze pełną odpowiedzialność za technologię naprawy. Odpowiedzialność ta wynika jasno z przepisów kodeksu cywilnego. Jeśli zatem TU wezmą odpowiedzialność za naprawę pojazdu na podstawie przedstawianych przez nich metod kosztorysowych rozliczania szkody, to można przyjąć zarzuty PIU skierowane do warsztatów, jakoby zawyżały niejednokrotnie kosztorysy serwisowe - za słuszne -  mówi dr Łucja Kobroń-Gąsiorowska, adwokat.

Podkreśla, że koszty serwisu wynikają z kosztów prowadzenia działalności gospodarczej danego serwisu. Na to składają się różne czynniki, nie tylko geograficzne, ale także, wyposażenie, standard, koszty utrzymania pracowników itd. - Być może dobrym wyjściem dla znalezienia wspólnego stanowiska jest odejście od używania pojęć przez obie strony: zmowa rynkowa, zawyżanie kosztów itd. - uważa Kobroń-Gąsiorowska.