W 2019 r. nie było miesiąca, w którym z kraju nie płynęłyby informacje o zamknięciu oddziału szpitalnego. Nawet duży szpital kliniczny przy ul. Banacha w Warszawie zawiesił ostatnio działalność dziewięciu sal operacyjnych z powodu braku kadry do pracy.

Rejestry poszczególnych wojewodów podają, że mamy obecnie w kraju 9,5 tys. oddziałów szpitalnych. - Z tego do września 2019 r. 73 oddziały działające w ramach umowy z NFZ zostały zamknięte, zaś otworzyło się już 78 oddziałów, czyli bilans mamy dodatni- uspokajał Dariusz Dziełak, dyrektor departamentu NFZ podczas XV Forum Rynku Zdrowia. Podkreślił, że te oddziały, które zostały zamknięte wykazywały się i tak małą aktywnością w udzielaniu świadczeń. – Zaś w ich miejsce otwierane są nowe oddziały rehabilitacyjne i psychiatryczne- dodał dyrektor Dziełak.

Zamknięto prawie tysiąc przychodni lekarzy rodzinnych - czytaj tutaj>>


Brakuje chirurgii i interny

Jednak z każdego regionu kraju płynął informacje o tym, że przestają działać odziały najbardziej potrzebne choćby w powiatach jak chirurgia czy interna.

- Szpitale zamykają oddziały w tych obszarach, na których brakuje lekarzy. W wielu regionach zaczyna nie już nie tylko szpitalników, ale także lekarzy rodzinnych, bo ci odchodzą na emeryturę i brak  ich następców - mówił podczas forum Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracodawców Szpitali Powiatowych. Jego zdaniem za chwilę dojdzie do tego, że powstaną rejonowe przychodnie lekarzy rodzinnych obejmujących obszarem klika gmin, bo już nie we wszystkich jest lekarz rodzinny.

Raporty sobie, życie sobie 

Z uspokajającym tonem urzędników NFZ też nie do końca zgadza się także Krzysztof Zaczek, wiceprezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego i prezes Szpitala Murckiego w Katowicach. 

- Urzędnicy NFZ wysnuwają takie wnioski na podstawie co miesięcznych sprawozdań od szpitali o liczbie i zakresie świadczeń jakie udzieliły pacjentom. Skoro pracownicy Funduszu widzą, że dany odział przestaje wykonywać usługi, bo ich nie sprawozdaje, a informacje o ich wykonaniu napływają nagle z innego oddziału tego szpitala, to dedukuje sobie, że jeden został zamknięty, a w to miejsce powstał nowy- zaznacza prezes Zaczek. Tyle że, jak podkreśla, to jest mylące, gdyż po prostu szpital może leczyć pacjentów na innym oddziale niż dotychczas np. zamiast na oddziale chirurgii ręki, na chirurgii ogólnej. 

Prezes Zaczek dodaje, że takie przesuwanie jest dopuszczalne. - Zresztą u nas w regionie nie widać, aby otwierały się nowe oddziały. Co najwyżej kolejne pediatryczne, internistyczne, chirurgiczne są zamykane - przyznaje prezes.

Znikają też prywatni

Na Śląsku zamknął się niedawno duży prywatny szpital GeoMedical. Tendencje panujące na rynku ochrony zdrowia zmierzają więc ostatnio w kierunku zamykania, niż otwierania szpitali. Danymi o 78 otwartych oddziałach szpitalnych zdziwiony jest tez dr. Jerzy Gryglewicz, ekspert ds. ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego

- W kontekście tego, że w kraju mamy za dużo szpitali, informacja o zamkniętych oddziałach nie byłaby taka zła. Problem w tym, że pacjenci w powiatach tracą dostęp do najbardziej potrzebnych im tam świadczeń m.in. internistycznych. Nie widać, aby w miejsce takich oddziałów szpitalnych powstawały nowe - zaznacza dr Gryglewicz. Jego zdaniem niepokojący jest również fakt, że zamykają się poradnie specjalistyczne. Ze sprawozdania  z działalności NFZ za 2018 r. wynika, że zamyka się co 10 poradnia. - Nie ma innego lepszego sposobu na rozładowanie kolejek niż zwiększenie dostępu do specjalistów i świadczeń wykonywanych w ambulatoriach - zaznacza dr Gryglewicz.

Z najnowszego raportu fundacji Watch Healtch Care, monitorującej kolejki w służbie zdrowia, wynika, że do endorynologa czeka się obecnie 14 miesięcy. Ograniczony jest także dostęp do immunologa, neurochirurga, kardiologa i ortodonty, gdyż  średni czas oczekiwania na wizytę u tych specjalistów oscyluje w granicach 9-10 miesięcy.