"Przygotowujemy w bieżącym roku - i mam nadzieję, że nam się uda - nowelizację ustawy o ratownictwie medycznym, aby taki system docelowo tam utworzyć" – powiedział Kraska przedstawiając posłom sytuację Państwowego Ratownictwa Medycznego ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji szpitalnych oddziałów ratunkowych.

Wyjaśnił, że chodzi m.in. o wprowadzenie ratowniczych zespołów na wzór działających w krajach sąsiednich – w Niemczech czy Czechach. "Chcemy wprowadzić zespoły tzw. randez-vous. Będą one miały na swoim pokładzie lekarza. Zespół będzie dojeżdżał do zespołów ratowniczych, gdy potrzebna będzie pomoc lekarza" – zaznaczył wiceminister. W ten sposób będzie można efektywniej wykorzystać uszczuplone kadry medyczne w tym systemie. Wiceminister powiedział, że resort intensywnie nad tym pracuje. Stara się w tej chwili określić liczbę i rozmieszczenie takich zespołów.

 

Podwyżki od stycznia dla ratowników medycznych i klauzula opt out - czytaj tutaj>>

 


Osiem zespołów motocyklowych już jest 

Ministerstwo ma pomysł, by powiększyć już działające motocyklowe zespoły ratownictwa medycznego.

"W tej chwili w kraju działa osiem takich zespołów. Dotyczy to oczywiście dużych miast, gdy zespół ratownictwa medycznego nie jest w stanie szybko dotrzeć do zdarzenia" – powiedział. Uzasadnił potrzebę stworzenia takich grup tym, że zespół na motocyklu "dojeżdża znacznie szybciej, zaopatruje pacjenta i czeka na dojazd karetki".

Dodatkowo resort chciałby zmienić algorytm dotyczący podziału środków, "bo w tej chwili nie jest sprawiedliwy". Powiedział, że być może trzeba go będzie wyliczać od początku. 

 

NFZ zapłaci za karetki, które przewiozą pacjentów między szpitalami - czytaj tutaj>>

Wideomonitoring w karetkach 

Ponadto, by lekarz w oddziale ratunkowym mógł bezpiecznie pracować resort zastanawia się nad zainstalowaniem wideomonitoringu, również w wyjeżdżających karetkach. Taka potrzeba wynika z tego, że narasta agresja wobec personelu medycznego. "Być może to spowoduje, że będzie ona mniejsza, a jeśli do niej dojdzie, to będzie zapis zdarzenia. Podobny zapis powinny mieć zespoły ratownictwa" – wyjaśnił. Dodał, że w tej chwili istnieje możliwość użycia specjalnego przycisku na panelu sterowniczym. Sygnał trafia wtedy do dyspozytora, a on już bezpośrednio informuje policję o ewentualnym zagrożeniu.

Siedem centrów urazowych dla dzieci

Wiceminister przytoczył też statystyki dotyczące ratownictwa medycznego i Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Tych ostatnich w całym kraju jest 237. Pracuje w nich 4 593 lekarzy. Dodatkowo w Polsce znajduje się siedem centrów urazowych dla dzieci. W planie jest powołanie kolejnych pięciu. Odpowiednio dla dorosłych jest takich ośrodków 15. Ma powstać kolejny. Z kolei w ratownictwie medycznym zatrudnionych jest 3 802 ratowników, 4 017 pielęgniarek.

Jeśli chodzi o finansowanie systemu, to na zespoły ratownictwa medycznego w 2020 r. resort planuje przeznaczyć 2 mld 411 mln 419 tys. zł, zaś na Szpitalne Oddziały Ratunkowe 1 mld 745 mln 14 tys. zł, na lotnicze pogotowie ratunkowe 157 mln 633 tys. zł.

Posłowie podczas posiedzenia komisji wskazywali na wiele problemów np. informatyzację, która szkodzi – zdaniem Zdzisława Wolskiego (Lewica) - pacjentowi, bo personel musi poświęcać masę czasu na wprowadzanie danych. Problem stanowi też deficyt kadr medycznych w ratownictwie.

Zauważyli także, że pomimo wszystko sytuacja w ratownictwie poprawiła się. "Prawdą jest to, że sporo pieniędzy wydano na unowocześnienie SOR-ów i faktycznie one są coraz bardziej nowoczesne" – oceniła Elżbieta Gelert (KO). Jednak wątpliwość jej zdaniem budzi propozycja, by "w lokalizacji SOR znalazła się nocna opieka". Jej zdaniem nie jest to precyzyjne stwierdzenie. Dodała, że jeśli opanowano sytuację finansową, to kolejno "należałoby pomyśleć, dlaczego są ciągle skargi na SOR".

Zdaniem Jerzego Hardiego-Douglasa (KO), Szpitalne Oddziały Ratunkowe stały się faktycznie "bramką, którą pacjenci wchodzą na oddziały szpitala". Pacjenci nie zdają sobie sprawy z tego, jaką faktycznie one pełnią funkcję. Są punktem obserwacyjnym i absolutnie nie powinny być metodą na ominięcie lekarza podstawowej opieki zdrowotnej.