Wszystkie oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia ogłosiły już konkursy, w których mają wyłonić jednostki, które będą świadczyć nową usługę, czyli transport medyczny między szpitalami.

Dotychczas, gdy pacjent miał udar i trafił do szpitala, w którym nie było oddziału neurologii i trzeba go było przewieźć do innej placówki, powstawa problem, czy za transport ma zapłacić szpital, który wysyła chorego, czy ten co go przyjmuje i będzie operował. NFZ do tej pory nie płacił odrębnie za transport pacjenta między szpitalami. Te koszty były w cenie leczenia i był problem kto ma je ponieść. Zdarzało się, że dyskusje między szpitalami trwały godzinami, a pacjent nie mógł być przewieziony na zabieg do innej placówki.

Zleci szpital, w którym jest pacjent

NFZ wyjaśnia, że nowe świadczenie będzie realizowane na zlecenie szpitala, w którym przebywa pacjent.  - Zespół transportu medycznego realizuje transport pacjenta do miejsca wskazanego przez zlecającego transport. Świadczenie obejmuje transport oraz udzielenie świadczeń w szczególności w przypadku niezwłocznego wykonania zabiegu u innego świadczeniodawcy lub zachowania ciągłości leczenia u innego świadczeniodawcy – podkreśla Sylwia Wądrzyk, rzecznik prasowy NFZ.

Jak podaje Fundusz, zespół transportu medycznego realizuje transport pacjenta w następujących stanach chorobowych:

  1. niewydolność oddechowa wymagająca sztucznej wentylacji;
  2. niewydolność układu krążenia;
  3. stany wymagające interwencji chirurgicznej i po zabiegach;
  4. inne (np. drgawki).

 

Transport między szpitalami to może być dobry interes - czytaj tutaj>>

 


Trzy tysiące złotych za dobę

W oddziale wielkopolskim Narodowego Funduszu Zdrowia trwa właśnie konkurs na realizowanie nowej usługi transportu medycznego. Postępowanie ma być rozstrzygnięte 24 stycznia. NFZ zaproponował podmiotom, które chciałyby takie usługi realizować, cenę na poziomie 3 tysięcy zł za dobę – usługi realizowane są przez wszystkie dni w miesiącu, cały rok, czyli w zależności od tego, ile dni ma miesiąc, proponują ok. 93 tysiące złotych miesięcznie.

 - Nie wiemy jeszcze ostatecznie jaką wartość będą posiadały umowy, wszystko zależy od tego jak przebiegną negocjacje z oferentami - mówi Magdalena Rozumek i dodaje, że Wielkopolski NFZ chce zawrzeć łącznie 12 umów w Wielkopolsce, po dwie na każdy z czterech subregionów (grupy powiatów graniczących z byłym miastem wojewódzkim, u nas to: subregion kaliski, koniński, leszczyński i pilski) i 4 w subregionie poznańskim.

Nowe świadczenie w postaci transportu medycznego między szpitalami wprowadziło 1 marca 2019 r. rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego wprowadzając nowe świadczenie w postaci transportu medycznego między szpitalami (udzielane przez zespół transportu medycznego). Jednak dopiero od 1 stycznia 2020 roku NFZ może odrębnie płacić za transport chorych między szpitalami. Zasady realizacji takiego nowego świadczenia określa zarządzenie prezesa NFZ w sprawie określenia warunków zawierania umów i realizacji umów o udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej w rodzaju pomoc doraźna i transport sanitarny, rozumiany jako międzyszpitalny transport medyczny w sytuacjach konieczności przewozu z jednej placówki szpitalnej do innej z możliwościami udzielenie choremu właściwej pomocy medycznej.

- Ten rodzaj transportu jest zupełnie nową usługą, którą kupujemy – mówi Magdalena Rozumek, rzecznik prasowy Wielkopolskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Chodzi o transport dotyczący pacjenta z konkretnym wskazaniem, który będzie realizowany przez podmiot obsługujący cały subregion. Jego obowiązkiem jest nawiązać kontakt z każdą placówką na swoim terenie, która posiada umowę na leczenie szpitalne - dodaje.

Teraz każdy szpital zapewnia transport pacjenta do innej placówki np. po to, żeby wykonać potrzebne badania, których sam nie wykonuje, a po zakończeniu leczenia - jeśli pacjent tego wymaga - odwieźć do domu. Ta usługa będzie realizowana na dotychczasowych zasadach.  

Zespół transportu medycznego ma obsługiwać w zakresie transportów międzyszpitalnych kilka placówek szpitalnych znajdujących się w jego obszarze działania, także sąsiednich - jeśli będzie zachodzić taka potrzeba.

Nowa usługa atrakcyjna dla firm prywatnych

Nowa usługa otwiera rynek dla prywatnych firm, które świadczyły do tej pory usługi w zakresie ratownictwa medycznego. Od 1 kwietnia 2019 r. nie mogą one już jeździć w ramach publicznego systemu pogotowia ratunkowego. Szacuje się, że z powodu upublicznienia ratownictwa z systemu wypadło ok. 135 prywatnych karetek. Od samego początku, gdy zaczęło się mówić o nowej usłudze niepubliczni przewoźnicy podkreślali, że ok. 3 tysiące złotych za dzień to dla nich dobra stawka.  - Te stawki dobowej gotowości są w wysokości porównywalnej z obecną stawką dobową zespołu podstawowego funkcjonującego w systemie państwowego ratownictwa medycznego – mówi Wojciech Jóźwiak, rzecznik prasowy Falck Medycyna sp.o.o.

Jóźwiak zwraca uwagę, że jednak największym problemem nowej koncepcji transportów medycznych może być całkowity brak lekarza w zespołach transportu medycznego realizujących ten zakres świadczeń. NFZ nie wymaga podczas kontraktowania nowej usługi, by lekarz był w karetce.

Czasem potrzeby lekarz w karetce

- Część transportów między szpitalami będzie dotyczyła pacjentów w bardzo ciężkim stanie, w tym także dzieci, a w takich przypadkach obecność lekarza jest konieczna – mówi Jóźwiak. – Niestety ta sprawa nie została doprecyzowana i to będzie rodziło problemy. Przyjęto założenie, że lekarza zapewnia szpital zamawiający transport. Dla wielu placówek może to być organizacyjnie niewykonalne. Żaden lekarz nie opuści swojego oddziału, więcej pojawi się problem, kto ma pojechać z pacjentem, który jest w ciężkim stanie. Sprawny i bezpieczny transport pomiędzy szpitalami jest niezwykle potrzebny, niestety z powodu braku w części funkcjonujących zespołów obsady lekarskiej może on nie spełnić pokładanych nadziei - podkreśla.

Wątpliwości budzi też liczba powołanych zespołów. W województwie małopolskim ma być ich 4, a na Mazowszu - 19. Ponieważ nie było pilotażu nikt tak naprawdę nie wie, jakie będzie zapotrzebowanie na taką nową usługę w konkretnych województwach.

Inne sprawa związana jest z tym, że – jak potwierdza Fundusz - przepisy nie precyzują czasu, w jakim zespół transportu medycznego ma przyjechać do szpitala po odbiór i przewiezienie pacjenta. Za to jak zaznacza Fundusz, świadczeniodawca, z którym NFZ zawarł umowę na realizację świadczeń, nie może przekazać jej w całości do realizacji innemu podwykonawcy.