W redakcji Prawo.pl sprawdziliśmy, ile w ostatnich latach kosztowały niektóre świadczenia. Powodem jest propozycja Konfederacji wprowadzenia „bonu zdrowotnego”. Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz w Polsat News przedstawił ją w ten sposób: - Proponujemy bon zdrowotny jako pierwszy krok, czyli podzielić budżet na zdrowie na ilość obywateli, przekazać ten bon, żeby wszystkie instytucje czy państwowe czy prywatne konkurowały, podwyższając swoją jakość i obniżając ceny o ten bon – mówił. Na każdego obywatela przypadłoby 4340 złotych.

Ile kosztuje pobyt na SOR i inne świadczenia

Pacjent opłacający składki zdrowotne, gdy idzie do lekarza czy trafia na SOR nie wykłada pieniędzy bezpośrednio z własnej kieszeni. Ile kosztuje jego leczenie, może sprawdzić na Internetowym Koncie Pacjenta (IKP) wchodząc w zakładkę „koszty wizyt”.

Czytaj także na Prawo.pl: Składka na ubezpieczenie zdrowotne to więcej niż prywatna polisa

Z danych w IKP wynika, że wizyta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (SOR), a następnie pobyt na oddziale (w 2019 r. ) NFZ wycenił na 1,7 tys. zł. W ramach „przyjęcia w trybie nagłym” wykonano m.in. tomografię komputerową głowy (bez kontrastu), a następnie także rezonans magnetyczny kręgosłupa i głowy. Do tego doszły: koszty porady lekarskiej, pielęgniarskiej, elektrokardiografia, badanie krwi i moczu.

Trzydniowy pobyt w szpitalu, podczas którego wykonano m.in. tomografię komputerową jamy brzusznej, monitorowano poziom hormonów, kosztował z kolei blisko 3,8 tys. zł (wycena z 2016 roku).

Diagnostyka w trybie szpitalnym (choroba zapalna stawów – 9 dni) 10 lat temu kosztowała 3,5 tys. zł.

Koszty leczenia rosną, gdy konieczna jest interwencja chirurgiczna. 10 lat temu operacja wszczepienia endoprotezy jednego kolana kosztowała blisko 20 tys. zł.

To przypadki, które nie wymagały specjalistycznego leczenia ani drogich terapii.

Czytaj w LEX: Zniesienie stanu zagrożenia epidemicznego - wpływ na sektor ochrony zdrowia >

Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL zauważa, że pobyt pacjenta na oddziale intensywnej terapii może spokojnie kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych. – NFZ przekazuje za sam pobyt między 1,5 tys., a 5 tys. zł w zależności od stanu pacjenta do czego dochodzą jeszcze koszty leków i świadczeń również liczone w tysiącach złotych – zaznacza.

Solidarnościowy system opieki zdrowotnej

Obecnie koszty te pokrywane są w ramach solidarnościowego systemu. Dariusz Dziełak, zajmujący się analizami i innowacjami w NFZ, opublikował w mediach społecznościowych wykres, z którego wynika, że średnia wartość kosztów leczenia pacjentów rośnie, co do zasady, wraz z wiekiem (wyjątkiem są najmłodsze dzieci). O ile w przypadku osób w wieku od 5 do 44 roku życia średnie roczne koszty nie przekraczają 2 tys. złotych (wartość refundacji świadczeń), to od 45 roku życia do 59 roku życia średnie koszty sięgają 4 tys. zł rocznie. Więcej, bo w okolicach 6 tys. zł rocznie średnio kosztuje leczenie 70-latków. Koszty leczenia (refundacja) osób wieku 75-79 lat sięgają z kolei średnio 7 tys. złotych rocznie.

Są to średnie koszty refundacji. W tej grupie są więc osoby, które w ciągu roku nie korzystają ze świadczeń, jak i takie, których koszty leczenia wymagają drogich terapii, na przykład w ramach programów lekowych. W przypadku najmłodszych dzieci jest to chociażby terapia genowa SMA, której koszty liczone są w milionach złotych.

Dlatego wypowiedź posła Konfederacji, który propozycję partii skomentował słowami: „każdy jest kowalem swojego losu” wywołała ostrą reakcję ekspertów systemu ochrony zdrowia.

Maria Libura vs. Krzysztof bosak

Zobacz w LEX: Jak uniknąć naruszeń praw pacjenta w placówce - wskazówki dla personelu i kadry zarządzającej >

Prywatny ubezpieczyciel przejmie składkę zdrowotną?

Trzeba jednak zauważyć, że wypowiedź posła nie do końca oddaje to, co znajduje się w programie jego partii dostępnym na stronie internetowej. Konfederacja zaznacza, że jej propozycja polega na „likwidacji państwowego monopolu NFZ i umożliwieniu pacjentom dokonywania swobodnego wyboru ubezpieczyciela, z którego usług będą korzystać”.

- Każdy ubezpieczyciel będzie miał obowiązek zapewnić pacjentom dostęp do (określonego prawem) koszyka świadczeń gwarantowanych. Ubezpieczyciele będą konkurować o pacjentów m.in. dodatkowymi świadczeniami spoza koszyka gwarantowanego czy jakością obsługi klienta. Co istotne, każdy obywatel będzie miał prawo zapisać się do jednego, wybranego przez siebie ubezpieczyciela, a ubezpieczyciel nie będzie mógł nikomu odmówić zapisu – zaznaczono.

Zobacz w LEX: Postępowanie z trudnym pacjentem w placówce medycznej >

Jednym z ryzyk takiego rozwiązania jest to, że prywatni ubezpieczyciele będą wykluczać pacjentów, których leczenie jest drogie.  

Dariusz Dziełak zauważa, że agresywne działania marketingowe mogą sprawić, że do niektórych ubezpieczycieli przystąpią w większości osoby młode i zdrowe, do innych – starsi i schorowani. - W systemie, w którym każdy dostanie bon o takiej samej wartości bez względu na wiek koszty nie będą dzielone równo – podkreśla.

Obecnie prywatni ubezpieczyciele ograniczają wiek, do które pacjent może u nich kupić usługę. Na przykład w ramach jednej z ofert osoba powyżej 65 roku życia nie ma możliwości wykupienia ubezpieczenia szpitalnego.

Dr Jerzy Gryglewicz, ekspert z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie, zauważa, że jest to jedno z ryzyk. – Należałoby stworzyć rozwiązania, które zapobiegałyby wykluczeniom – zaznacza.

Podkreśla też, że kluczowe jest to, żeby przy zmianach systemowych w ochronie zdrowia kierować się najważniejszymi elementami, czyli aby zapewnić jak najszerszy dostęp do ochrony zdrowia, a zwłaszcza w sytuacji ratowania życia. - Kwestie techniczne, czyli czy będziemy mieli konkurencję płatników, czy nie, czy pacjent będzie dysponował swoją składką zdrowotną i w jaki sposób, powinny być elementem dyskusji publicznej – mówi.

Zobacz w LEX: Zgoda na leczenie i inne oświadczenia pacjenta - gotowe wzory >

Sebastian Goncerz natomiast jest przeciwny tworzeniu systemów prywatnych konkurujących z publicznym ubezpieczycielem. - W krajach, w których się to udaje, jest bardzo silna kontrola rządu nad prywatnymi ubezpieczycielami, na przykład w Singapurze i Malezji. W teorii ⅓ rynku ubezpieczycieli jest prywatna, ale i tak 80 proc. populacji w Singapurze korzysta z publicznego systemu – zaznacza.

Podkreśla, że konkurencja podmiotów, które zajmują się ochroną zdrowia nie oznacza korzystnego wpływu na jakość i ceny jak w przypadku produktów czy usług, które nie są konieczne do życia. - Przykłady krajów jak USA pokazują, że efektem jest windowanie cen leków - średni koszt insuliny w stanach to ok 100 dol. podczas gdy w Unii Europejskiej 8 dol. Pacjent zapłaci każdą cenę, by ratować swoje zdrowie i życie - dodaje. To już pomijając sytuacje w których w amerykańskich szpitalach po porodzie potrzymać dziecko można za dodatkową opłatą 40 dol.

- Prywatni ubezpieczyciele, by redukować ryzyko finansowe, dyskwalifikują osoby z przewlekłymi chorobami. W skrajnych przypadkach choroby w rodzinie mogą być podstawą do odrzucenia wniosku o ubezpieczenie. Wolny wybór usług jest tylko dla osób zdrowych, bez obciążeń mogących być podstawą do ich wykluczenia - dodaje. 

- Niezależnie od kierunku reformy tak masywna zmiana w newralgicznym systemie wymagałaby ogromnych przygotowań, które antycypowałyby szereg problemów. Jeśli coś poszłoby nie tak i NFZ straciłby środki, część osób mogłoby zostać bez dostępu do opieki zdrowotnej. Tak więc proponując taką reformę należy być gotowym na liczne pytania i zarzuty, być w stanie ocenić ryzyko fiaska. – zaznacza.

Zobacz nagranie szkolenia: Postępowanie z pacjentem nieświadomym oraz udostępnianie informacji o jego stanie zdrowia >