Katarzyna Kubicka-Żach: Jakie problemy mogą wiązać się z przeprowadzeniem wyborów hybrydowych?

Marta Żerkowska-Balas: Wiele zależy od tego, jakie decyzje będą podjęte i jakie terminy wskazane. Każdy rodzaj wyborów niesie za sobą pewne konsekwencje podjęcia przygotowań różnego rodzaju. Do tej pory mamy w Polsce sprawdzone procedury dotyczące głosowania tradycyjnego. Jesteśmy w stanie oszacować, ile czasu potrzeba na przygotowania. Każda inna forma to obecnie wyzwanie, bo wszystkie czynności w dość krótkim czasie będą musiały być zrealizowane.

Czy można jednak ocenić, że wybory hybrydowe są trudniejsze czy łatwiejsze do przeprowadzenia?

Gdyby były to wybory w większości tradycyjne, z możliwością głosowania korespondencyjnego dla pewnych grup mających utrudniony dostęp do lokali wyborczych albo bardziej narażonymi na zarażenie, wówczas wiemy, jak je przeprowadzić, bo formy korespondencyjne były już dopuszczalne np. dla osób niepełnosprawnych. Jeśli okaże się, że bardzo duża będzie liczba osób, które zdecydują się na głosowanie korespondencyjne, to wracamy do trudności logistycznych związanych z tego rodzaju głosowaniem.

Wydaje się, że członkowie komisji wyborczych mają więcej pracy przy wyborach hybrydowych. Jak liczone będą głosy czy mogą być osobne komisje do liczenia?

Oprócz liczenia głosów oddanych w lokalu, dochodzi jeszcze liczenie głosów korespondencyjnych, co oznacza więcej pracy dla komisji, bo trzeba każdą kopertę otworzyć, sprawdzić pod względem rzetelności oddania głosu, zaznaczyć wyborcę na  liście. Dopiero potem zliczyć głosy. To trochę inny rodzaj pracy, będzie jej więcej. Trudno też sobie wyobrazić, że jeśli skrzynki mają być rozmieszczone w wielu miejscach, to tego samego dnia koperty trafią do komisji wyborczych, bo dostarczenie musi potrwać.

Wszystko wskazuje na to, że wybory odbędą się w wakacje, czas przemieszczania się osób. Czy jeśli by były wybory hybrydowe, to czy to skomplikuje, czy ułatwi ich przeprowadzenie?

Kwestia adresów wyborców pojawiała się już przy pierwszej wersji wyborów korespondencyjnych, bo nie każdy mieszka, czy stale przebywa w miejscu zameldowania. Konieczność złożenia wcześniejszej  deklaracji, że się chce zagłosować korespondencyjnie, w pewien sposób rozwiązałaby tę kwestię w okresie poza wakacyjnym.  Wakacje to zawsze zły okres na podejmowanie działań politycznych, bo życie polityczne zamiera, przestaje być interesujące dla obywateli, mniej się interesujemy polityką, częstsze są wyjazdy i inne aktywności. Co prawda w sytuacji pandemii nie wiemy, czy będziemy mogli wyjeżdżać, ale wydaje mi się, że frekwencja będzie niższa niż w okresie poza wakacyjnym.

Czy karty przy wyborach hybrydowych powinny być jednakowe do głosowania osobistego i korespondencyjnego?

Karty powinny być zabezpieczone, po to żeby mieć pewność, że nie dojdzie do niszczenia, fałszowania czy dodruku kart. Fałszywe karty zwiększają pracę komisji wyborczych, które muszą odróżnić je od oryginałów i zweryfikować. Ważne jest też precyzyjne określenie zasad, jak głosy będą identyfikowane i przypisywane do poszczególnych wyborców.

Zobacz też: Wybory tylko korespondencyjne w gminie lub regionie możliwe, ale trudne i ryzykowne

Jak taka identyfikacja może wyglądać?

Pierwsza kwestia z tym związana to konieczność doręczenia pakietu do rąk własnych wyborcy, nie do skrzynki czy do mieszkania. Tak jak jest to w przypadku dokumentów sądowych, których nie może odebrać nikt, kto nie ma upoważnienia. Drugie zabezpieczenie to forma podania danych osobowych - w Wlk. Brytanii i Niemczech to dodatkowa koperta, która zawiera dane osoby głosującej, służy tylko do tego, żeby zaznaczyć na liście wyborców, że dana osoba głosowała. Analogicznie jak sprawdzanie dowodów osobistych w lokalu wyborczym.

Największym problemem jest tu jednak kwestia zaufania do systemu. Takie głosy się już pojawiały, że nasze dane wyciekają, że nie wiadomo, kto będzie miał do nich dostęp. Kluczowa będzie tu polityka informacyjna, jaką władze zdecydują się realizować, która uświadomi obywateli, że ten proces jest dobrze przygotowany i gwarantuje tajność wyborów.

Czy jakieś inne czynniki mogą skomplikować głosowanie hybrydowe?

Jeśli w grę wchodzą daty wyborów, które pojawiają się w mediach, jest dość mało czasu na organizację wyborów.  W tym okresie muszą być podjęte decyzje legislacyjne i zorganizowana logistyka głosowania. Czasu na pewno nie będzie na testowanie rozwiązań, więc ważne jest dobre zaplanowanie procesu i skorzystanie z przykładów i doświadczeń innych państw. Testowanie bardzo by pomogło, byłoby wiadomo, co należy doprecyzować. Tymczasem będziemy operować na żywym organizmie.

Bardzo brakuje polityki informacyjnej dla obywateli. Szczątkowe informacje pojawiają się w mediach, raczej w formie krytykowania drugiej strony konfliktu politycznego. Brakuje rzetelnego udzielania informacji, kiedy będą wybory i dlaczego w takim a nie innym terminie, w jaki sposób należy zagłosować i co obywatele mają zrobić, czego się od nich oczekuje, aby ich głos był oddany efektywnie. Brak informacji nie  wpływa pozytywnie na zaufanie obywateli do państwa i do samego głosowania w nowej formie.

Czy możemy rozważać wybory przez internet – czy taki pomysł miałby w Polsce szanse?

Wybory przez internet są jeszcze bardziej skomplikowane, bo wymagają zupełnie innej infrastruktury, informatycznego systemu bez wad, który będzie bezpieczny, działający i uniemożliwi manipulacje. Tworzenie dobrego oprogramowania trwa jednak długo. Ta wersja jest więc mało prawdopodobna. W ogóle nie była obecna w Polsce, zresztą niewiele krajów decyduje się na zastosowanie takiej formy w wyborach, jedynie w mniejszym zakresie, np. w referendach w Szwajcarii. Estonia testowała takie rozwiązanie w wyborach powszechnych. W Polsce nie mamy infrastruktury i czasu na jej stworzenie i testowanie. Jak pokazują różne przykłady, wpływ hakerów i tzw. trolli jest realnym zagrożeniem, więc  rzetelne przygotowanie głosowania internetowego wymaga znacznie więcej czasu.