Powiaty i miasta na prawach powiatu zmagają się z problemem, jaki spowodowała nowelizacja ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. W ustawie tej (w art. 4) minister środowiska postanowił naprawić przepisy dotyczące… rejestracji pojazdów zapisane w ustawie Prawo o ruchu drogowym.

Nakładają one na starostów obowiązek stosowania kar w wysokości między 200 a 1000 zł za niezarejestrowanie lub nieprzerejestrowanie samochodu w ciągu 30 dni od jego nabycia/zbycia. I właśnie ta dowolność w ustalaniu wysokości kary budzi poważne wątpliwości starostów. Nie ma bowiem kryteriów,  według których mogliby oni stosować różne stawki kary. To oznacza, że każda kwota wyższa niż 200 zł może zostać zaskarżona i skierowana do sądu.

 


Kłopoty zaczną się 1 stycznia

Związek Powiatów Polskich wymienia liczne wątpliwości w tej sprawie, m.in. w jaki sposób pracownik starostwa nakładający karę ma uzasadnić wysokość kary? Jakie kryteria wziąć pod uwagę? Prezes ZPP, Andrzej Płonka zwraca uwagę, że pozostawienie uznaniowości w zakresie ustalania wysokości kary po stronie urzędnika spowoduje niejako „z automatu” zaskarżanie przez stronę decyzji nakładającej karę. - Bo o ile trudno jest dyskutować z samym faktem naruszenia przepisów, stanowiących o samym nałożeniu kary, to z jej wysokością zawsze można polemizować – dlaczego np. wymierzono karę 250 zł, a nie 220 zł. Oczywistym jest, że zarówno konieczność uzasadniania decyzji oraz później odniesienie się do wniesionego środka zaskarżenia będzie niezmiernie pracochłonne. W konsekwencji urzędnicy będą zmuszeni zajmować się rozstrzyganiem spraw dotyczących kar zamiast realizować zadania publiczne np. rejestrować pojazdy - pisze starosta bielski w liście do wiceministra infrastruktury.

Wydawałoby się, że najprostszym rozwiązaniem byłoby stosowanie przez powiaty najniższego wymiaru kary, czyli 200 zł – dzięki temu uniknęłyby potencjalnych sporów sądowych i tłumaczenia, dlaczego zastosowano wyższą stawkę. Jednak w tym momencie pojawia się inne zagrożenie, związane z dyscypliną finansów publicznych. Ponieważ środki uzyskane z kar mają być dochodem powiatów, regionalne izby obrachunkowe mogą im zarzucać, że stosując najniższe stawki nie dbają o stan swoich finansów i w ten sposób działają na szkodę wspólnoty lokalnej.

Z kolei Unia Metropolii Polskich, której wszyscy członkowie to miasta na prawach powiatu, zwraca uwagę, że nowe przepisy spowodują konieczność zatrudnienia nowych osób do realizacji tego zadania, a także zapewnienia sprzętu komputerowego dla nowych pracowników. A to są spore koszty. UMP chciałaby też, by Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych wsparła samorządy w tej kwestii jako organ, który obsługuje informatycznie system CEPiK. W tej chwili PWPW pracuje nad szybkim wprowadzeniem nowej funkcjonalności systemu, by można było tylko zgłosić nabycie pojazdu bez jego rejestrowania.

Starostowie obawiają się, że od nowego roku zostaną sami z problemami wynikającymi z nieprzemyślanej nowelizacji przepisów, które wejdą w życie od 1 stycznia 2020 roku. Zgłaszają te problemy od dawna, oczekując od rządu podjęcia działań, w tym – kolejnej szybkiej nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym doprecyzowującej przepisy.

Jednak podczas spotkania rządowo-samorządowego zespołu ds. infrastruktury działającego w ramach KWRiST okazało się, że ponieważ zmianę wprowadził Minister Środowiska, to resort infrastruktury nie czuje się do odpowiedzialny za znowelizowane przepisy Prawa drogowego. Aldona Wieczorek, dyrektor Departamentu Transportu Drogowego w Ministerstwie Infrastruktury wyjaśniała, że w tej chwili nie planuje się żadnej kolejnej nowelizacji, by zmienić nowe przepisy czy choćby odsunąć w czasie ich wejście w życie. Zaznaczyła, że podczas prac sejmowych jej resort doprowadził do wyłączenia z przepisów nowych samochodów sprowadzanych z krajów UE. Zapisy dotyczą więc tylko aut używanych.

Ratowanie Polski przed karami

Z kolei resort środowiska tę dziwną konstrukcję nowelizowania przepisów drogowych w ustawie odpadowej tłumaczy faktem, że Komisja Europejska postawiła Polsce formalne zarzuty dotyczące niestosowania dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie pojazdów wycofanych z eksploatacji, dotyczące m.in. braku sankcji za niezarejestrowanie importowanego pojazdu oraz niewyrejestrowanie pojazdu wycofanego z eksploatacji. Komisja uznała, że brak kar za niedopełnienie obowiązku zarejestrowania pojazdu sprowadzanego do Polski oraz niepoinformowania właściwego organu o nabyciu lub zbyciu pojazdu w terminie 30 dni jest poważnym uchybieniem. Gdyby rząd nie zmienił tych przepisów, Komisja skierowałaby sprawę przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Polsce groziły dotkliwe kary finansowe.

Ponieważ czas naglił, minister środowiska podjął się nowelizacji, by uchronić Polskę przed płaceniem tych wysokich kar za niestosowanie przepisów unijnych. – Ich widmo było bardzo groźne, bo wiadomo jak teraz Komisja Europejska postępuje - pomimo zmieniania przepisów zgodnie z opiniami przesyłanymi przez KE, nie wycofuje wniosków z Trybunału - argumentowała Bogusława Brzdąkiewicz, zastępca dyrektora Departamentu Gospodarki Odpadami z resortu klimatu (dawniej środowiska).

Czytaj też: Kary za niezarejestrowanie auta uderzą nie tylko w firmy>>

Zalety nowelizacji

Jak podkreśla strona rządowa, nowe przepisy są korzystne, bo wprowadzają kary niższe od dotychczasowych. Do tej pory Kodeks wykroczeń przewidywał karę grzywny w wysokości do 3000 zł. Kara ta jednak dotyczyła tylko osób fizycznych. Znowelizowane przepisy obejmują sankcją również przedsiębiorców, którzy dotychczas co prawda mieli obowiązek rejestracji pojazdów, ale bez sankcji. To powodowało, że często nie stosowali się do przepisów.

 – To padło wyraźnie podczas prac w komisji sejmowej. Przedsiębiorcy przyznali się, że nie stosują przepisów, bo nie było kary – wyjaśniała  Bogusława Brzdąkiewicz. Zmiana wprowadziła zatem równość podmiotów wobec prawa.

Projektodawcy przepisów założyli, że nałożenie na właścicieli pojazdów sankcji przyczyni się do realizacji obowiązku zawiadomienia o nabyciu lub zbyciu, a także rejestracji pojazdów przez przedsiębiorców.  W konsekwencji ma wpłynąć również na poprawę warunków kupna i sprzedaży samochodów, a także na polepszenie jakości danych gromadzonych w centralnej ewidencji pojazdów (CEP), prowadzonej przez Ministra Cyfryzacji.

Nowelizacja wprowadziła też termin 30 dni, w którym trzeba spełnić obowiązek rejestracji. Dotychczas co prawda obowiązek był, jednak bez określenia dokładnego terminu jego spełnienia.

Przedsiębiorcy obawiają się z kolei dużego wzrostu kosztów prowadzenia działalności, gdyż rejestracja pojazdów wiąże się ze znacznymi kosztami, np. koniecznością ubezpieczenia auta czy odprowadzenia podatku VAT jeszcze przed jego sprzedażą. Uważają, że wprowadzone przepisy są nadmiarowe, Unii Europejskiej bowiem zależy na ustaleniu przepływu aut, a nie formalnym dokonaniu rejestracji.


Częściowe rozwiązanie problemów

Resort infrastruktury z kolei tłumaczy, że gdy tylko otrzymał uwagi, zarówno od samorządowców, jak i przedsiębiorców, przystąpił do nowelizacji rozporządzenia w sprawie rejestracji i oznaczania pojazdów oraz wymagań dla tablic rejestracyjnych, które ma rozwiązać przynajmniej część problemów. Zapewnia też, że eksperci pracują nad przygotowaniem funkcjonalności systemów centralnej ewidencji pojazdów (CEP) oraz CEPiK, wspierających urzędy w stosowaniu przepisów art. 140 mb. To właśnie w tych bazach widać, że pojazdy nie zostały przerejestrowane, a co za tym idzie – bazy nie mają aktualnych danych.

Starostowie z kolei mają sporo uwag do nowelizowanego rozporządzenia, które wprowadza np. definicję „właściciela” użytego w art. 140mb Prawa o ruchu drogowym. Niedopuszczalne z punktu widzenia techniki legislacyjnej jest wprowadzenie definicji pojęć ustawowych w aktach wykonawczych. Kolejnym problemem jest brak możliwości weryfikacji daty sprowadzenia pojazdu z krajów UE.  Datę tę w oświadczeniu będzie podawał właściciel pojazdu - nawet jeśli okaże się, że jest ono niegodne z prawdą, to starosta nie będzie możliwości nic z tym zrobić.

Starostowie chcą też jednoznacznego wprowadzenia obowiązku zarejestrowania pojazdu w terminie 30 dni od dnia jego nabycia. Obecne przepisy wprowadzają bowiem osobno zgłoszenie nabycia pojazdu i jego rejestrację, co doprowadzi do chaosu proceduralnego.

– Apelujemy o podjęcie interwencji, bo inaczej skończy się na tym, że przepisy wejdą w życie, szybko okaże się, że nie da się ich skutecznie wyegzekwować. Próby nałożenia jakichkolwiek kar przez powiaty spowodują odwołanie do Samorządowych Kolegiów Odwoławczych, a następnie do sądów administracyjnych, które rozpatrując wnioski na korzyść osoby obwinionej, zaczną masowo uchylać decyzje nakładające kary. Nie musimy czekać 2 lat, żeby przekonać się, że tak faktycznie będzie. Możemy to już dziś przewidzieć, wskazując w których miejscach są problemy - przekonuje Grzegorz Kubalski, zastępca dyrektora Biura ZPP.

Przepisów nie zmieni, ale wyda komunikat

Podczas spotkania zorganizowanego 3 grudnia br. w Poznaniu w tej sprawie wiceminister infrastruktury Rafał Weber zapewnił, że resort przygotuje komunikat, który będzie zawierał odniesienia do podstawowych kwestii podnoszonych przez powiaty. Komunikat ma przed opublikowaniem zostać uzgodniony ze wszystkimi istotnymi interesariuszami, w szczególności z ZPP i Ogólnopolskim Stowarzyszeniem Szefów Wydziałów Komunikacji. - Daje to szansę na minimalizację liczby problemów, aczkolwiek rozwiązanie ich wszystkich bez nowelizacji ustawy wydaje się niemożliwe - uważa Grzegorz Kubalski.

Podczas listopadowego spotkania Zespołu ds. Infrastruktury Komisji Wspólnej udało się wynegocjować, że w pierwszym kwartale 2020 r. odbędzie się spotkanie rządowo-samorządowe, którego celem będzie analiza funkcjonowania przepisów, co w konsekwencji może dać asumpt do zmiany przepisów.