Gmina domagała się od przedsiębiorcy zapłaty ponad 56 tys. zł odszkodowania za koszty naprawy parkietu uszkodzonego wskutek wycieku żrącej substancji- płynu akumulatorowego z samochodzika używanego przez dzieci podczas imprezy animacyjno-rekreacyjnej odbywającej się w hali sportowej.

Przedsiębiorca odmówił przyjęcia odpowiedzialności za zdarzenie wskazując, że plama została niezwłocznie wytarta, a przedstawiciel gminy zezwolił na dalszą jazdę samochodzików. Przedsiębiorca podkreślał, że w chwili zdarzenia samochodzik był sprawny technicznie, zaś do przesunięcia akumulatora i wycieku płynu doszło w skutek zdarzenia samochodzików użytkowanych w trakcie zabawy.

Czytaj również: Za brak ostrożności i przyczynienie się do szkody, trzeba zapłacić >>

Pozwany powoływał się na umowę zwartą z gminą i dowodził, że nadzór nad eksploatacją hali, przygotowaniem i zabezpieczeniem podłóg sprawowali pracownicy gminy. I to oni zdecydowali na zdjęcie wykładziny nie dążąc do znalezienia zastępczego rozwiązania, przyjmując na pełne ryzyko ewentualnych uszkodzeń parkietu (wykładzinę zdjęto, bo podczas użytkowania rolowała się, rozjeżdża, a próby jej naciągnięcia nie przynosiły rezultatu).

Zdaniem przedsiębiorcy nie można mu przepisać też odpowiedzialności na zasadzie ryzyka, gdyż wykorzystywane przez niego samochodziki są zabawkami wykorzystywanymi jedynie w celach rekreacyjnych na zamkniętej i wyznaczonej do tego przestrzeni. Pozwany nie jest zobowiązany do posiadania obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych.

 

Samochodziki do zabawy, ale i do poruszania się

Sąd Rejonowy w Bydgoszczy uznał, że przedsiębiorca odpowiada za szkodę, a podstawą prawną jego odpowiedzialności jest zasada ryzyka czyli odpowiedzialność cywilna posiadacza mechanicznego środka komunikacji za szkody wyrządzone ruchem pojazdu (art. 436 k.c.  w związku z art. 435 kc.).

Sąd stwierdził, że samochodziki napędzane silnikiem elektrycznym używane przez przedsiębiorcę podczas imprezy są mechanicznymi środkami komunikacji poruszanymi za pomocą sił przyrody. Fakt, że pojazdy te służyły w realiach sprawy dla rekreacji i były używane przez dzieci w hali sportowej nie oznacza, że nie mogły samodzielnie poruszać się w przestrzeni otwartej, np. nawet po drodze.

Sąd wskazał, że w doktrynie do mechanicznych środków komunikacji zaliczono np. także segwaye PT, czyli dwuśladowe, dwukołowe, jednoosobowe pojazdy elektryczne, zasilane z wbudowanych akumulatorów, kontrolowane przez komputer odpowiedzialny za utrzymanie równowagi. W związku z tym także pojazdy pozwanego, z których każdy posiadał wartość kilkunastu tysięcy złotych i był wprawiany w ruch za pomocą własnego silnika elektrycznego, z pewnością mogły mieć podobne zastosowanie. To znaczy mogły samodzielnie się poruszać, tj. służyły celowi komunikacji, choćby w postaci rekreacji.

 

Gmina nie przyczyniła się do szkody

Sąd wskazał jednocześnie, że gmina w żaden sposób nie przyczyniła się do szkody. Sąd podkreślił, że pracownicy pozwanej firmy jedynie zabezpieczyli uszkodzony pojazd pozwalając, aby żrący płyn był roznoszony przez pozostałe pojazdy na dalszą cześć parkietu. Nie poinformowali przedstawicieli gminy o wycieku. Gmina o szkodzie dowiedziała się dopiero kilka godzin od zdarzenia podczas sprzątania sali. To uniemożliwiło jej podjęcie jakichkolwiek działań zapobiegawczych lub zmniejszających szkodę.

Ponadto z umowy łączącej strony wynika, jedynie, że gmina była zobowiązana do udostępniania Sali sportowo-rekreacyjnej. Z umowy nie wynika jakikolwiek jej obowiązek do zabezpieczenia parkietu.  Kwestia zabezpieczenia parkietu hali wykładziną wynikała z potrzeby zabezpieczenia go  przed uszkodzeniami spowodowanymi ruchem kół samochodzików. Gmina nie była informowana i nie miała świadomości występowania innych zagrożeń w postaci wycieku żrących substancji. Usunięcie wykładzin, nawet jeśli uznać, że należało do wyłącznej decyzji gminy, która nimi dysponowała, miało związek ze stwierdzeniem, że parkiet nie rysuje się w trakcie jazdy samochodzików. A nie miało związku z możliwością wylania się płynu akumulatorowego.

 

Profesjonalista powinien przewidzieć taką możliwość

Sąd podkreślił, że to pozwany przedsiębiorca jako profesjonalista w swojej branży oraz posiadacz tych pojazdów mechanicznych, nie powinien pozwolić na powstanie ryzyka, z którego gmina nie zdawała sobie sprawy i nie musiała zdawać sobie sprawy. To on powinien mieć pełną wiedzę o ryzyku związanym ze zdjęciem wykładziny i ewentualnych konsekwencjach podjętych decyzji. Tymczasem  akceptował taki stan rzeczy, wykonując w dalszym ciągu świadczone usługi.

Sąd Rejonowy stwierdził także, że podstawą odpowiedzialności przedsiębiorcy, oprócz zasady ryzyka, może być też odpowiedzialność z art. 471 kc z  tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania.

Wyrok utrzymał w mocy Sąd Okręgowy w Bydgoszczy podzielając zarówno ustalenia faktyczne jak i podstawę odpowiedzialności przedsiębiorcy opartą na zasadzie ryzyka.  Właściciel firmy ma więc zapłacić gminie ponad 56 tys. zł odszkodowania za koszty przeszlifowania parkietu.

Wyrok Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z 6 września 2019 r. sygn.. akt VIII Ga 94/19