Katarzyna Kubicka-Żach: Obserwatorzy wyborczy i mężowie zaufania mogą być zgodnie z Kodeksem wyborczym obecni w lokalach wyborczych podczas głosowania. Jaka jest ich rola?

Dr hab. Jacek Haman z Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, członek Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji Batorego: Obserwatorzy wyborczy i mężowie zaufania pełnią ważną funkcję kontroli wyborów. Ich rola może być tym większa podczas tegorocznych wyborów, między innymi z uwagi na zmniejszenie liczby członków komisji wyborczych, które jest jednym z problemów tych wyborów. Na szczęście składów minimalnych jest bardzo niewiele w skali kraju, bo komisja 3-osobowa może nie być w stanie zapewnić i zagwarantować, że wybory przebiegną poprawnie. Zwiększyłaby taką gwarancję obecność mężów zaufania i obserwatorów w lokalu wyborczym.

Obecnie nie ma danych o liczbie mężów zaufania i obserwatorów w komisjach tegorocznych, będą dopiero po wyborach. Obawiam się jednak, że podobne przyczyny, jakie zdecydowały o mniejszych liczbowo komisjach, mogą spowodować, że może być niewielu także społecznych kontrolerów wyborów.

Generalnie mąż zaufania czy obserwator wprowadza element niezależnej gwarancji poprawności przebiegu głosowania. Komisje wyborcze powinny być pluralistyczne, ale gdy ich skład jest tak szczupły, ten pluralizm musi być ograniczony i to może wzbudzać nieufność.

 

Kto może zgłosić mężów zaufania i obserwatorów wyborczych?

Prawo pozwala na obserwację każdemu, kto chce w wyborach uczestniczyć. Każdy komitet wyborczy może zgłosić męża zaufania, każda organizacja społeczna, która ma w swoim statucie zapis, że zajmuje się także wyborami, może wprowadzić obserwatora wyborów. Może, jeśli ma kogo. To będzie w tych wyborach główny problem.

Na czym ten problem będzie polegał?

W tych wyborach będzie ponad 20 tys. komisji wyborczych. W miejscach, gdzie jest najtrudniej i o skład komisji, trudniej też wysłać obserwatora. Często jest tak, że tam, gdzie obserwator byłby najbardziej potrzebny, tam też najtrudniej go zapewnić. To cały dzień ciężkiej pracy, w dodatku bezpłatnie.

Ta rola jest potencjalnie duża i ważna, można powiedzieć nawet, że prawo daje dosyć dobre warunki działania obserwatorom. Jednak największym ograniczeniem, żeby ta funkcja swój potencjał zrealizowała jest to, że trzeba chętnych do tej funkcji mieć. Takich ludzi potrzeba przecież wiele tysięcy w skali kraju. W każdej komisji wyborczej powinien być przynajmniej jeden obserwator.

Kto najczęściej się zgłasza do obserwacji pracy komisji?

Jeśli organizacja społeczna ma swoich aktywistów, sympatyków, to oni najczęściej się zgłaszają. Są to bardzo różni ludzie, nie ma reguły, kim są, i dobrze że są różni.

Czy jest przykład konkretnych działań obserwatorów lub naruszeń, które zauważyli?

W ostatnich wyborach samorządowych 2018 roku Fundacja im. Stefana Batorego, Akcja Demokracja, Komitet Obrony Demokracji oraz Sieć Obywatelska Watchdog Polska przeprowadziły duża akcję obserwacyjną, w której brało udział około tysiąca ludzi, którzy w wybranych lokalach wyborczych prowadzili obserwację, stosując się do precyzyjnego kwestionariusza.

Wyniki wykazały, że były bardzo wyraźne rezultaty, m.in. wskazanie konkretnych słabości, błędów i istotnych niedociągnięć systemu wyborczego. Z drugiej strony po wyborach mogliśmy powiedzieć, że dzięki pracy obserwatorów, że były błędy, ale generalnie naruszeń zasad uczciwości wyborów nie było. A to wcale nie było takie oczywiste. Dzięki pracy obserwatorów, mogliśmy to potwierdzić, a to uspokoiło nastroje po ówczesnej zmianie prawa wyborczego. Chwalimy sobie także współpracę z krajowym Biurem Wyborczym, które się wtedy z naszymi uwagami liczyło.

Niestety, być może w obecnych wyborach tego typu akcja byłaby jeszcze bardziej potrzebna, między innymi z uwagi na ciągłe i niezrozumiałe zmiany prawa, które dokonywały się w czasie przedwyborczym, niepowodzenie wyborów 10 maja i niepewność kolejnego terminu wyborów. Jednak warunki epidemii nie dają szans na jej przeprowadzenie.

Czytaj też: Wybory za granicą - chaos organizacyjny może się skończyć masą protestów

Czy pandemia jest tu ograniczeniem?

Tak, bo obserwacja wyborów to olbrzymia akcja wymagająca zaangażowania i aktywności ludzi. Było to bardzo wyczerpujące, część osób wskazywała potem, że nieprędko podjęliby się takich działań ponownie. Obecnie tym bardziej trudniej jest zgromadzić ludzi na takie przedsięwzięcie.

W warunkach pandemii nikt by się na dużą skalę organizacji takiej akcji nie podjął. Termin wyborów i zmiany prawa też przeszkodziły, jeśli trzeba zaangażować setki ludzi, którym nikt nie zapłaci, to było to przez tę niepewność znacznie utrudnione. To nie są warunki do planowania dużej akcji mobilizacji osób za ich własne pieniądze i zużywającej ich czas.

Czy to oznacza, że nie będzie obserwatorów w komisjach w tym roku?

W niektórych komisjach mogą być jednak obserwatorzy i będą, bo takie akcje aktywizujące nie na dużą skalę, ale są planowane przez wiele organizacji. Na pewno ich udział będzie znacznie mniejszy niż w poprzednich wyborach. A na ogół są potrzebni tam, gdzie ich nie ma, gdzie trudno się dostać, gdzie ludzie są mniej zaangażowani.