Hanna Hendrysiak: Podczas spotkania „okrągłego stołu” oświatowego premier Mateusz Morawiecki powiedział, że samorządy mają 22 mld zł więcej w podatku PIT i CIT, więc mają środki na podwyżki…

Iwona Waszkiewicz, wiceprezydent Bydgoszczy, członek zespołu ds. edukacji w Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu: Bardzo dobrze, że wzrastają dochody miast, ale trzeba wyraźnie podkreślić, że wraz ze wzrostem dochodów rosną też nasze wydatki - szczególnie na inwestycje, których obecnie w miastach  realizujemy bardzo wiele. Znaczna część tych inwestycji to duże projekty unijne, wymagające wielomilionowych kwot wkładu własnego z budżetu samorządów. Myślę, że rządowi również zależy na tym, by projekty unijne, szczególnie inwestycyjne były sprawnie realizowane. A one wszystkie są dużo bardziej kosztowne niż jeszcze kilka lat temu, powszechnie wiadomo przecież, jak zmienił się rynek budowlany.

Zwiększone dochody samorządów z podatków nie są więc właściwym źródłem sfinansowania podwyżek dla nauczycieli, oczekujemy pokrycia kosztów realizacji tych obietnic z budżetu państwa.

Dziś mówimy o zwiększonych dochodach z podatku PIT, ale przed nami bardzo niepokojąca wizja dużego zmniejszenia kwot z tego podatku, związana z realizacją innych obietnic rządu: obniżenie stawki podatku z 18% do 17%, podniesienie kwoty wolnej od podatku, likwidacja podatku dla najmłodszych podatników – do 26. roku życia. Jeżeli samorządy nie będą miały zrekompensowanego ubytku dochodów, to będzie to dla nich bardzo dotkliwe. Unia Metropolii Polskich policzyła, jak wielkie to są kwoty - dla naszych miast byłoby to około 2 mld zł rocznie!  W przypadku Bydgoszczy wyliczyliśmy te skutki na ponad 60 mln zł rocznie. Jeśli więc do tego dojdzie, to staniemy przed trudnymi decyzjami – z których inwestycji zrezygnować, czego w danym mieście nie zrealizować: czy nie budować drogi, przedszkola, basenu, hali sportowej czy jeszcze jakiejś innej inwestycji.

Czytaj: Źródła finansowania nauczycielskich podwyżek nie do końca znane >>
 

 

Samorządowcy zbojkotowali ostatnie posiedzenie zespołu ds. edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu i opuścili Ministerstwo Edukacji Narodowej przed rozpoczęciem obrad. Dlaczego?

Dlatego, że dowiadujemy się – głównie z mediów – iż skutki finansowe podwyżek dla nauczycieli, które są planowane od 1 września br., mają być w dużej części przeniesione na barki samorządów. A samorządy nie są przygotowane na to, aby w ciągu roku budżetowego wyasygnować dodatkowe środki finansowe na ten cel. Duże miasta policzyły, że byłoby to dla każdego z nich kilkanaście lub kilkadziesiąt milionów zł – w przypadku Bydgoszczy ponad 13 mln zł tylko za czas od września do grudnia tego roku, a od stycznia ponad 40 mln. Niepokoi nas wypowiedź pana premiera, który mówi, że  pieniądze na edukację już są w samorządach. Uważamy, że obietnice i podwyżki, które rząd uzgodnił ze związkiem zawodowym „NSZZ Solidarność” powinny być  sfinansowane z budżetu państwa.

Protestujemy też przeciwko formule i sposobie procedowania nad tak ważną ustawą, jaką jest Karta Nauczyciela i lekceważeniu strony samorządowej. Jestem przekonana, że opracowanie projektu ustawy dokonało się w ministerstwie edukacji, natomiast złożenie go w formie wniosku posłów pozwala ominąć wszelkie możliwe i potrzebne konsultacje. To jest taki wytrych, dzięki któremu rząd nie musi z nikim rozmawiać, dyskutować, tłumaczyć się.

Czytaj też: Podwyżki dla nauczycieli obciążą samorządy na 1,3 mld zł>>
 

Dlatego podjęliśmy decyzję - mimo że wszyscy przyjechaliśmy do Warszawy, co zawsze jest pewnym wyzwaniem i trudem - że nie weźmiemy udziału w posiedzeniu zespołu. Przewodnicząca, Anna Grygierek, burmistrz Strumienia, została przez nas zobowiązana do przedstawienia naszego stanowiska, czyli – przełożenia spotkania zespołu na 25 czerwca br. i dołożenia dodatkowego, najważniejszego dla nas punktu w porządku obrad, dotyczącego skutków podwyżek nauczycieli i źródeł ich finansowania.

Nasze stanowisko jest tożsame z wnioskiem pana Krzysztofa Żuka, prezydenta Lublina, współprzewodniczącego Komisji Wspólnej ze strony samorządowej o przełożenie posiedzenia zespołu i omówienie kosztów podwyżek. Wiceminister edukacji Marzena Machałek niestety nie wyraziła na to zgody, tłumacząc, że są ważne projekty do zaopiniowania. Wychodząc naprzeciw tym potrzebom uznaliśmy, że podział rezerwy 0,4% zaopiniujemy w trybie obiegowym w ciągu jednego dnia, natomiast wnosimy - by wszystkie pozostałe punkty przenieść na posiedzenie 25 czerwca.

Ale odmowa uczestniczenia w zespole nie oznacza, że samorządy nie chcą rozmawiać z rządem?

Przeciwnie, chcemy rozmawiać, ale o konkretach, 1 września jest już za chwilę,  powinniśmy wiedzieć, na czym stoimy. Liczymy na rzetelnie przez MEN przedstawione dane i wyliczenia dotyczące sfinansowania podwyżek.  Mamy również nadzieję, że rząd przekaże samorządom środki na ten cel.

Finansowanie oświaty jest od lat przedmiotem dyskusji i niewątpliwie wymaga gruntownych zmian. Procentowy udział środków własnych samorządów w wydatkach na oświatę jest z roku na rok coraz większy. Jeszcze kilkanaście lat temu było to 24% wszystkich wydatków na oświatę. W tej chwili w wielu samorządach jest to już ponad 40%. Wzrost wydatków w oświacie jest zastraszająco szybki. Nie powinno być tak, że ustala się nowe prawo, nowe działania, nakłada obowiązki, a nie idą za tym żadne fundusze. Tak wygląda wdrażanie reformy oświaty, ale też np. opieka psychologiczno-pedagogiczna i wiele innych nowych obowiązków. To wszystko skutkuje dużo większymi kosztami, na które samorządy nie otrzymały środków finansowych.

A czy macie państwo jakiś plan B, jeśli wkrótce okaże się, że rząd zamierza je sfinansować z pieniędzy samorządowych?

Tego pewnie dowiemy się wkrótce i wtedy będziemy rozmawiać o kolejnych krokach. Planowane jest wydanie szczegółowych rozporządzeń do ustawy, które będziemy opiniować, i nad którymi będziemy dyskutować.

Myślę, może trochę utopijnie, że cały czas, do końca powinniśmy negocjować, uświadamiać, przedstawiać nasze propozycje. Może w takiej merytorycznej dyskusji, która często odbywa się na tym zespole – przekonamy MEN choćby częściowo do naszych racji. Samorządowcy przecież mają duże doświadczenie w realizacji zadań oświatowych i kiedy mówią, że coś nie działa, że jest źle zaplanowane, to po prostu warto z ich wiedzy skorzystać, żeby wypracować jak najlepsze rozwiązania.

Będziecie państwo rozmawiać na ten temat 26 czerwca na Komisji Wspólnej, w której biorą udział przedstawiciele całego rządu, nie tylko MEN?

Zamierzamy najpierw spotkać się na posiedzeniu zespołu ds. edukacji. Trudno w tej chwili określić, w jakim zakresie zajmie się tym tematem Komisja Wspólna. Z pewnością dużo będzie zależało od przebiegu posiedzenia zespołu.