Komisja Europejska i polski rząd skutecznie działają na rzecz przesuwania środków unijnych na walkę z pandemią koronawirusa i jej skutkami dla gospodarki. Ostatnio wdrożone zostały dwa pakiety zmian legislacyjnych.

Zobacz też: Ustawa o wsparciu programów operacyjnych podpisana przez prezydenta>>

Wydłużyć nową perspektywę o rok

W związku z pandemią i jej następstwami pojawiła się też propozycja wydłużenia obecnej perspektywy finansowej o rok. To wspólna sugestia polskich regionów, ale podnoszona także przez stronę rządową w rozmowach z KE.

W ramach obecnej perspektywy 2014 -2020, zgodnie z zasadami unijnymi, pieniądze powinny być wydatkowane do końca 2023 roku. Chodzi o to, żeby nastąpiło przesunięcie tej możliwości o jeden rok, przynajmniej do końca 2024 roku.

Wśród powodów tego postulatu jest m.in. obawa o projekty realizowane przy współfinansowaniu ze środków UE. Ich realizacja przedłuża się, są przestoje wynikające m.in. z braku możliwości podejmowania działań w czasie pandemii. Wiąże się też z problemem braku możliwości finansowych podjęcia wielu zaplanowanych działań.

Wyrwa w życiu projektów

Jak nam mówi Wojciech Magnowski, dyrektor Departamentu Zarządzania RPO w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Podkarpackiego, epidemia będzie dramatyczną wyrwą w cyklu życia projektów, które zgodnie z harmonogramami powinny się toczyć, ale przeszkodą są ograniczenia w funkcjonowaniu społeczeństwa i gospodarki.

 

- Z realizacją wielu projektów nie uda się zmieścić w terminach. Mogą się też pojawić problemy z dochowaniem wymaganej trwałości projektów – mówi. Ta trwałość co do zasady w przypadku projektów infrastrukturalnych obejmuje okres 5 lat po zakończeniu realizacji projektu. - W normalnych warunkach przez wymagany okres efekty powinny być utrzymane, ale obecnie sytuacja nie jest normalna, wprowadzone zostały ograniczenia w funkcjonowaniu społeczeństwa, zawieszone zostały w wielu przypadkach relacje międzynarodowe, firmy zawieszają swą działalność, wiele podmiotów w handlu, w branży usługowej, instytucje kultury nie funkcjonują – wyjaśnia.

Jego zdaniem trudno w związku z tym oczekiwać założonych efektów i pewnym rozwiązaniem może być tu zastosowanie konstrukcji tzw. siły wyższej. - Ale mamy tu poważny niedosyt co do precyzji jego kwalifikacji oraz przypadków, w których można go zastosować - mówi Wojciech Magnowski.

Beneficjenci wahają się, czy zaczynać projekty

Marcin Szmyt, dyrektor Wydziału Zarządzania Strategicznego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego, podkreśla, że obecna sytuacja wpływa na ograniczenie aktywności, ale także zmusza do czekania na rozwój wypadków. - Mamy sygnały od beneficjentów, że stoją przed trudnymi decyzjami, czy projekty podejmować, czy nie. Większość z nich zastanawia się, czy poczekać, jak dalej sytuacja się rozwinie – mówi.

Jego zdaniem rozwiązanie, które pozwoli mieć jeszcze rok do końca perspektywy, czyli do 31 grudnia 2024 roku, może stworzyć szansę na to, żeby środki z tej perspektywy wykorzystać do końca, do ostatniego euro.

Opóźnianie perspektywy nie będzie korzystne

Jak nas jednak poinformowała Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej, opóźnianie obecnej perspektywy nie będzie korzystne z wielu względów. Po pierwsze, będzie to skomplikowane finansowo i prawnie. Po drugie, wydłużenie perspektywy mogłoby nastąpić o rok, maksymalnie dwa, a prace nad kolejnym unijnym budżetem i tak będą musiały toczyć się równolegle. - Korzyści dla Polski z przesuwania obecnej perspektywy są bardzo wątpliwe. Sytuacja gospodarcza w UE w najbliższym czasie zapewne będzie pogarszać się i może okazać się, że to już nie polskie regiony potrzebują najwięcej wsparcia, a południowe regiony Unii Europejskiej - wyjaśnia.

Zdaniem minister, gorsze wskaźniki makroekonomiczne w skali UE, mogą oznaczać przesunięcie niektórych polskich regionów z kategorii regionów najbiedniejszych do kategorii regionów przejściowych – w wyniku tzw. efektu statystycznego, a nie rzeczywistego wzbogacenia się. - A taka sytuacja oznacza nie tylko mniej środków na działania rozwojowe, ale także niższe poziomy dofinansowania z budżetu UE – podkreśla.

Czytaj też: Minister: Walczymy z koronawirusem i z jego gospodarczymi skutkami

Termin nie jest przewidziany

Marcin Szmyt wyjaśnia, że nie ma terminu na dokonanie przesunięcia. - Komisja ma możliwość, żeby w ostatnich miesiącach obecnej perspektywy nawet taką decyzję podjąć. Oczywiście jest to zmiana regulacji, która angażuje Radę UE, Parlament Europejski, więc ten proces trzeba przygotować – mówi. Jego zdaniem sytuacja obecna nie będzie podstawą do podziału środków. - Obecnie KE przy wyliczeniu budżetu bierze pod uwagę lata do roku 2016 roku włącznie, czyli od 2014 roku, i to jest podstawą do rozdziału środków. Nie wyobrażam sobie, że przejdziemy do roku 2019 czy 2020, jako punktu odniesienia do podziału budżetu UE – mówi.

Tzw. siła wyższa jest...

Wojciech Magnowski mówi, że standardowo możliwość powoływania się na okoliczności wynikające z wystąpienia siły wyższej były przewidziane, ale konieczne są jasne wyznaczniki, które pozwolą na precyzyjne wytłumaczenie beneficjentów w dopuszczalnych prawem przypadkach, że z powodu siły wyższej – niezależnych od nich czynników - nie uda się osiągnąć efektów ani utrzymać w okresie trwałości projektu.

- Założenie siły wyższej było przewidziane, ale faktyczna możliwość jej stosowania była znacznie ograniczona, bo takich kataklizmów nie było w ostatnich latach. Mamy ze strony KE wskazówki, jak stosować niektóre rozwiązania, ale w praktyce musimy wiele uzgodnić i doprecyzować, by mieć pewność, że jest bezdyskusyjnie możliwa do zastosowania w pewnych przypadkach - mówi.

...ale nie zawsze oznacza zwolnienie z odpowiedzialności

Według minister Małgorzaty Jarosińskiej-Jedynak, stan pandemii rząd traktuje jako nadzwyczajną sytuację, całkowicie niezależną od beneficjentów, w której się znaleźli w trakcie realizacji projektów. - Jeżeli więc zdarzenia związane z COVID-19 były dla beneficjenta niemożliwe do przewidzenia i zapobieżenia jego następstwom, mamy do czynienia z siłą wyższą, która wyłącza odpowiedzialność beneficjenta za ewentualne wydatki niekwalifikowalne lub nieosiągnięcie efektów projektu wyrażonych za pomocą wskaźników rezultatu czy produktu - podkreśla.

Jak wyjaśnia, nie w każdym przypadku wystąpienie okoliczności dającej się kwalifikować jako siła wyższa (COVID-19) musi od razu oznaczać zwolnienie z odpowiedzialności kontraktowej, czyli zwolnienie beneficjenta z zobowiązań wynikających z umowy o dofinansowanie projektu. Konieczne jest ustalenie, czy beneficjent dołożył należytej staranności przy wykonaniu umowy i czy faktycznie to „siła wyższa” jako podstawa wyłączna spowodowała niewywiązanie się z zobowiązań.

- Do tej analizy służy, wynikająca z wytycznych w sprawie kwalifikowalności wydatków i postanowień umowy o dofinansowanie,  procedura zwana „regułą proporcjonalności”. Ma ona na celu rozliczenie efektów projektu na etapie jego końcowego  rozliczenia, tj. na etapie weryfikacji końcowego wniosku o płatność. Regułę proporcjonalności przeprowadza się według stanu na zakończenie realizacji projektu – zaznacza minister Małgorzata Jarosińskiej-Jedynak.