Sołtysi to pasjonaci i społecznicy i nie chcą być uważani za urzędników, a do tego według wielu opinii, mogłoby prowadzić przyznanie im stałej pensji. Pełnią ważną rolę w dialogu władz gminy z mieszkańcami i należy umożliwiać im wstęp na sesje rady. Tymczasem nie zawsze tak się dzieje, a za pomijanie sołtysów w obradach rad nie są przewidziane żadne sankcje.

Do Sejmu trafił projekt posłów Klubu Parlamentarnego Koalicja Polska, zgodnie z którym sołtysom niezależnie od diet i zwrotu kosztów podróży służbowych będzie przysługiwało wynagrodzenie związane z pełnioną funkcją, w wysokości połowy wynagrodzenia minimalnego określonego na podstawie ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę za każdy rozpoczęty miesiąc pełnienia funkcji.

Wypłaty te nie będą wpływały na sytuację finansową sołectwa, ponieważ nie będą obciążały funduszu sołeckiego, a pochodzić będą z budżetu państwa. W uzasadnieniu projektu wskazano, że wzmocnieniu roli sołectwa służy też propozycja, wedle której sołectwa będą mogły działać tak jak organizacje pożytku publicznego, dzięki czemu lokalne wspólnoty będą miały szersze uprawnienia co do pozyskiwania pozabudżetowych środków na wykonywanie planowanych zadań.

 

Cena promocyjna: 199 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 139.29 zł


Wzmocnienie sołtysa potrzebne, ale pensja niekoniecznie?

- Każda ustawa, która wzmacnia sołectwo i umożliwia sołtysowi lepsze warunki pracy jest korzystna - mówi Ireneusz Niewiarowski, prezes Krajowego Stowarzyszenia Sołtysów (KSS). Jednak jego zdaniem ustalenie pensji sołtysa pociągałoby za sobą wiele wątpliwości i są różne zdania na ten temat. Przeciwnicy tego rozwiązania uważają, że jak ktoś płaci, to się jest od niego zależnym. Z drugiej jednak strony byłoby to wzmocnienie finansowe społeczników.

Jak mówił, jest inna propozycja ustawowa, popierana przez KSS, zgodnie z którą wynagrodzenie przysługiwałoby sołtysowi za dodatkowe zadania wykraczające poza zakres jego obowiązków. Może wtedy dojść do porozumienia między sołtysem a wójtem, wtedy wójt staje się pracodawcą w zakresie tego zlecenia. Takie rozwiązanie jest zdaniem prezesa bezpieczniejsze. Nie jest jednak obecnie procedowane w parlamencie.

Andrzej Adamek, wójt gminy Bełżec, prezes Stowarzyszenia-Zrzeszenia Sołtysów RP w Tomaszowie Lubelskim mówi, że sołtysi to społecznicy, a wypłacanie im poborów, które było przedmiotem dyskusji podczas wcześniejszych propozycji zmian prawa, już wtedy spotykało się z niezbyt dobrym przyjęciem przez sołtysów.

- Dla tych społeczników, nawet pasjonatów, pieniądze nie są tak ważne, jak sprawy danej wsi, miejscowości, a zwłaszcza sołectwa, nie chcą być też uważani za urzędników – wyjaśnia wójt. Jego zdaniem bardziej niż stała pensja przydałby się sołtysom dodatek do emerytury czy renty.

Zgodnie z projektem, pełnienie funkcji sołtysa będzie równoznaczne z przystąpieniem do ubezpieczenia emerytalno-rentowego, w związku z czym wynagrodzenie będzie stanowiło dodatek do ustalenia podstawy wymiaru emerytury.

Udział sołtysów w sesjach rad

Zgodnie z obecnie obowiązującymi zasadami, przewodniczący rady powiadamia sołtysów o sesjach rad. Powinien ich też zapraszać i przekazywać materiały dotyczące obrad. – Jeśli tak się nie dzieje, to wynika to z nieprzestrzegania zasad, a nie są za to przewidziane żadne sankcje – zaznacza Ireneusz Niewiarowski.

Andrzej Adamek mówi, że dostęp sołtysów do udziału w sesji jest bardzo ważny, bo to oni najlepiej wiedzą, co się dzieje w gminie, mają większe dotarcie do mieszkańców niż radny. W większości gmin sołtysi są zapraszani na sesje rad gmin, tak jak radni, są też sesje zwoływane specjalnie dla sołtysów. – Jeśli nie są zaproszeni na sesje, to wójtowie zwołują sesje sołtysów, za które także otrzymują diety – wyjaśnia. Jak dodaje, każdemu rozsądnemu wójtowi zależy na obecności sołtysów i współpracy z nimi.

Wójt przypomina kwestię szacowania szkód łowieckich, do których byli włączeni sołtysi. Jak mówi, byli wtedy niezadowoleni, że będą otrzymywali pieniądze za coś, do czego nie mają kompetencji. Powodowało to też niezgodę na wsiach. Wypłacane odgórnie pobory mogłyby także do takich nieporozumień prowadzić.

Zobacz też: Będzie dalsze wsparcie kół gospodyń wiejskich>>

Nadanie osobowości prawnej

Zgodnie z projektem, sołectwa istniejące w chwili uchwalenia ustawy otrzymałyby osobowość prawną z mocy ustawy. Zdaniem Ireneusza Niewiarowskiego kwestia nadania osobowości prawnej jest skomplikowana. Po pojawieniu się ruchu sołeckiego 30 lat temu, były postulaty za takim wzmocnieniem sołectw. Wtedy w latach 90. nadanie osobowości prawnej wprost było zasadne. Obecnie nie jest to zdaniem prezesa możliwe. - Teraz właściwsza byłaby quasi osobowość prawna, żeby nie rozbijać struktury gminnej – mówi.

Jak wyjaśnia, bez osobowości prawnej na można m.in. aplikować o środki zewnętrzne, a taka możliwość zwiększenia samodzielności w działaniu jest sołectwom potrzebna. W ustawie o samorządzie gminnym nie ma rozwiązań w tym zakresie. Pełna osobowość prawna sołectwa może jednak powodować problemy na styku z gminą, która jest podstawową jednostką w ustroju samorządu i ma osobowość prawną. Dlatego Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów popiera rozwiązanie polegające na nadaniu sołectwom ułomnej osobowości prawnej (quasi osobowości prawnej), która „nie rozbijałaby jedności samorządu”.

- Proponowane rozwiązanie spowodowałoby szereg problemów na styku z gminą, która jest podstawową jednostką samorządu – mówi Ireneusz Niewiarowski. I wyjaśnia, że nadanie pełnej osobowości prawnej sołectwom powodowałoby, że mogłyby one podejmować odrębne decyzje np. prowadzić politykę sprzeczną z gminnym planem rozwoju czy nawet próbować przenosić sołectwo z jednej gminy do drugiej. Pojawiłoby się w związku z tym wiele sporów prawnych.

Czytaj też: Centralne rozwiązania nie pomogą sołtysom – ustalenie ich praw to rola gminy>>

W uzasadnieniu projektu podkreślono, że zgodnie z Rocznikiem Statystycznym Województw z 2014 r. liczba sołtysów wynosi 40 382. Biorąc pod uwagę zryczałtowane wynagrodzenie związane z pełnioną funkcją, wynoszący w skali miesięcznej połowę minimalnego wynagrodzenia, oraz wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę (w 2021 r. – 2800 zł brutto) koszty, które obciążą budżet państwa wyniosą ok 680 mln zł. Projekt nie obciąży budżetów jednostek samorządu terytorialnego.