Prof. Anna Rakowska-Trela z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego uważa, że powołanie się w protestach wyborczych w sprawie wyborów do Senatu na przepisy dotyczące wyborów do Sejmu jest błędem. Jak mówi, wnoszący protest do SN postawił zarzut naruszenia art. 227 kodeksu wyborczego polegający na niewłaściwym zakwalifikowaniu głosów, jako nieważne, podczas gdy głosy te powinny zostać uznane za ważne.

- Artykuł 227 kodeksu wyborczego to przepis dotyczący sposobu głosowania w wyborach do Sejmu, zupełnie niemający zastosowania w wyborach do Senatu, zarzut został więc postawiony nieprawidłowo (powinien dotyczyć naruszenia art. 268 par. 1, ewentualnie któregoś z paragrafów art. 269, które dotyczą głosowania w wyborach do Senatu) - wyjaśnia.

Nie ma „ponownego przeliczania głosów”

Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, do marca tego roku przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej​ nie widzi sensu ponownego przeliczenia głosów. Jego zdaniem z intencji wnioskodawców wynika, że jest jakaś liczba głosów nieważnych, które powinny być zakwalifikowane na korzyść kandydata PiS, a komisja zakwalifikowała je jako nieważne. - Autorzy protestów domagają się, żeby sąd przeprowadził rozprawę, wysłuchał co najmniej przedstawicieli wnioskodawców i przeliczył głosy - dodaje.

Jak podkreśla Anna Rakowska-Trela, w postępowaniu dotyczącym protestów wyborczych nie ma instytucji „ponownego przeliczania głosów”. Podstawą protestu jest prawidłowo sformułowany zarzut. – Zarzut, że „jest dużo głosów nieważnych, a może byłyby ważne i zaliczone dla innego kandydata” to nie jest zarzut. Bo ten musi być konkretny i dotyczyć naruszenia prawa, a ten takim nie jest – mówi.

Czytaj też: Ponowne liczenie głosów do Senatu potrwa i będzie kosztowne>>

Zdaniem ekspertki powinno być konkretne sformułowanie, że np. członek komisji zwrócił w protokole uwagę na dużą liczbę głosów nieważnych, albo mąż zaufania zauważa, że komisja nieprawidłowo kwalifikuje głosy. - Sąd Najwyższy w przeszłości zwracał uwagę, że musi być konkretny zarzut i konkretne dobrze sformułowane wnioski dowodowe - zaznacza. Jak tłumaczy, przy założeniu, że zarzut złego przeliczenia głosów jest dobrze sformułowany, wniosek dowodowy powinien brzmieć: „wnoszę o dopuszczenie dowodu z oględzin kart do głosowania w komisji obwodowej nr… i ich ponowne przeliczenie”.

 


Trudno udowodnić, że ktoś dopisał „krzyżyk”

Wojciech Hermeliński zauważa, że nawet po ponownym przeliczeniu głosów, trudne byłoby udowodnienie, że na kartach z głosami wielokrzyżykowymi (czyli tych, gdzie na jednej karcie zaznaczono krzyżyk przy więcej niż jednym kandydacie), ktoś dopisał krzyżyki przy innych nazwiskach, już po wrzuceniu do urny karty z prawidłowo oddanym głosem. - Jak sąd ma sprawdzić, który krzyżyk był postawiony jako pierwszy? – pyta. Jego zdaniem nawet biegły miałby trudności przy stwierdzeniu tego, tym bardziej że musiałby sprawdzić kilka tysięcy głosów.

Czytaj w LEX: Kawarski Paweł, Ustalenie wyniku głosowania w przypadku zakreślenia na karcie do głosowania znaku „x” obok nazwisk dwóch lub większej liczby kandydatów z tej samej listy okręgowej. Glosa do postanowienia SN z dnia 25 października 2011 r., III SW 83/11 >

Policzy sąd, nie komisja

Jednak do ponownego przeliczenia głosów może dojść, jeśli zdecyduje tak Sąd Najwyższy. Czynności ponownego przeliczenia głosów na tym etapie rozpatrywania protestów nie może dokonywać komisja wyborcza, bo zgodnie z prawem nie może jej do tego zobowiązać sąd. - Musi to zrobić Sąd Najwyższy, jeśli dopuści ten wniosek i uzna protest za zasadny, ale może zlecić liczenie w ramach pomocy sądowej sądowi miejscowemu – rejonowemu albo okręgowemu – wyjaśnia Anna Rakowska-Trela.

Czytaj w LEX: Usuwanie plakatów i haseł wyborczych >

Zarzut musi być konkretny

Według sędziego Hermelińskiego, Sąd Najwyższy nie powinien jednak decydować o ponownym przeliczeniu głosów na podstawie „ciekawości wnioskujących”. - Jeśli nie będzie innych podstaw do stwierdzenia słuszności zarzutów – takich jak fałszowanie dokumentów, niszczenia kart czy pomyłkowego dopisania na karcie - to powinien te wnioski oddalić. Zaznacza też, że podstawą zarzutu nie może być „interes społeczny” – a taką podstawę podał jeden z wnioskodawców. – Ze streszczeń protestów nie dopatruję się konkretów – mówi.

Czytaj w LEX: Rola Administratora Danych Osobowych w wyborach samorządowych >

Sędzia dodaje, że dokładna treść protestów nie jest znana, nie zostały one ujawnione, chociaż mogłyby być. Z opublikowanych na stronie SN streszczeń dwóch protestów wynika, że ich autorzy kwestionują „dużą liczbę głosów nieważnych”. – To nie jest chyba do końca prawdą, bo liczba głosów nieważnych, z tego co sprawdzałem waha się w granicach 2 proc., to przeciętna w kraju – mówi. Z drugiej strony zarzucają, że jest „mała różnica głosów” pomiędzy kandydatem PiS i kontrkandydatem. – Nie bardzo wiemy, jaki jest związek pomiędzy jednym a drugim zarzutem – dodaje.

Co do terminu ponownego przeliczenia głosów, nie jest określony, sąd musiałby się zmieścić w terminie 90 dni od daty wyborów, który określa Kodeks wyborczy jako termin uznania ważności wyborów. W tym wypadku będzie to 13 stycznia.

Czytaj w LEX: Archiwizacja dokumentów wyborczych >