Rządowy Program Czyste Powietrze, który ruszył we wrześniu ubiegłego roku, umożliwia wsparcie finansowe dla mieszkańców, którzy zdecydowali się przeprowadzić termomodernizację swojego domu i wymienić stary kocioł. Około 70 proc. kotłów w polskich gospodarstwach domowych to tzw. "kopciuchy", które nie spełniają żadnych standardów emisyjnych. Program zakłada modernizację 4 milionów gospodarstw domowych w ciągu 10 lat. Szacuje się więc, że rocznie powinno być realizowanych ok. 400 tysięcy inwestycji.

Tymczasem, jak podkreśla Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego, po 9 miesiącach działania programu, wojewódzkie fundusze ochrony środowiska zdołały podpisać około 20 tysięcy umów, z czego aż 30 proc. dotyczy nowych budynków, dla których lepszym rozwiązaniem byłyby inne mechanizmy, takie jak ulga termomodernizacyjna czy preferencyjne pożyczki.

Groźba utraty środków z UE?

Program jest dofinansowany ze środków Unii Europejskiej. Głośno było ostatnio o groźbie możliwości utraty tych pieniędzy - kilkudziesięciu miliardów złotych. Bo, jak wyjaśnia Magdalena Ukowska, prawnik w Fundacji Frank Bold, aby otrzymać finansowanie unijne, program musi być zgodny z prawem i wytycznymi UE. Zgodność ta jest monitorowana przez Komisję Europejską, która wskazuje błędy programu i wzywa do jego reformy. - W szczególności sprzeczne z polityką Unii Europejskiej jest udzielanie dofinansowania na wymianę przestarzałych kotłów - na nowe kotły na węgiel oraz na montowanie pieców węglowych w nowych domach – wskazuje.

Pomimo licznych wezwań do zmiany programu, polski rząd pozostawił go w dotychczasowym kształcie. Brak koniecznych reform programu może więc doprowadzić do utraty unijnego finansowania. - Polska może stracić dofinansowanie, choć jeszcze się to nie wydarzyło. W chwili obecnej jesteśmy niestety na drodze do utraty tych środków, a mówimy o naprawdę sporych kwotach: rząd chce bowiem uzyskać 30 mld zł w perspektywie na lata 2021-2027. Brak tych środków uniemożliwi skuteczną realizację programu Czyste Powietrze – dodaje mec. Ukowska.

 

Na początku lipca minister środowiska Henryk Kowalczyk zapewniał jednak, że informacje na temat zagrożenia utraty finansowania programu są nieuzasadnione. Mówił też, że od lipca gminy zostają na zasadzie pilotażu włączone do programu, i że chętnych jest kilkaset samorządów.

Zdaniem dr inż. Krystyny Kubicy z Politechniki Śląskiej, eksperta Polskiej Izby Ekologii, program realizowany jest ze środków budżetowych, więc nie można mówić o zatrzymaniu środków unijnych na jego obecną realizację. Jej zdaniem półroczny okres jego realizacji wykazał, że „wąskie gardło” dystrybucji środków, tylko poprzez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), nie zapewni uzyskania zakładanych efektów, likwidacji niskiej emisji w okresie do 2029 r. z sektora komunalno-bytowego, będącej przyczyną epizodów smogowych w okresie grzewczym. - A ten problem dotyczy ponad 4 mln gospodarstw domowych i związany jest także ze zidentyfikowanym ubóstwem energetycznym w naszym kraju – podkreśla.

Zmiany od 29 lipca

Od 29 lipca zmieni się sposób obsługi wniosków o dofinansowanie w programie. Jak wynika z ogłoszenia Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, umożliwiono gminom udział w procesie wdrażania programu. Będą, na podstawie porozumień zawartych z wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska i gospodarki wodnej, przyjmować wnioski o dofinansowanie i dokonywać ich wstępnej weryfikacji. Według NFOŚiGW ułatwi to dostęp potencjalnym wnioskodawcom do skorzystania z programu oraz usprawni proces jego wdrażania.

 

Niektóre gminy już wyszły zmianom naprzeciw i – namawiane przez wojewódzkie fundusze – podpisały z nimi takie porozumienia. Gmina Szamocin podpisała 12 lipca porozumienie z Wojewódzkim Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (WFOŚiGW) w Poznaniu i będzie pomagała mieszkańcom w składaniu wniosków o dofinansowanie w programie. Zdecydowała się na wsparcie, bo jest duże zainteresowanie. Do tej pory urzędnicy odsyłali tylko pytających o szczegóły mieszkańców na stronę internetową WFOŚiGW, bo nie mogli nic więcej zrobić.  

 

Dużo pracy przy kompletowaniu wniosków

 

Renata Młynarczyk, zastępca burmistrza Szamocina, mówi serwisowi Prawo.pl, że obsługa została powierzona, jako dodatkowy obowiązek, pracownikowi, który jest obecnie na stażu. Jednak jej zdaniem wskazane byłoby, żeby WFOŚiGW przekazał środki na pokrycie kosztów zatrudnienia pracownika, który mógłby zajmować się nowymi obowiązkami. Władze gminy obawiają się, że dodanie im pracy może spowodować kolizję zadań. - Skompletowanie wniosku i wysłanie do WFOŚiGW zajmuje co najmniej pół godziny, urzędnik musi dodatkowo sprawdzić księgi wieczyste, numery działki oraz czy spełnione są normy zakładane przez program – mówi. Dodatkowo delegowany pracownik odbiera telefony od mieszkańców. – Jeśli ktoś zadzwoni po godzinach pracy, również obsługuje mieszkańców w zakresie programu – podkreśla wiceburmistrz.

Według Zygmunta Frankiewicza, prezydenta Gliwic, prezesa Związku Miast Polskich nowa propozycja dla gmin - aby bez pokrycia kosztów weryfikowały bardzo skomplikowane wnioski - wiąże się ze zwiększoną pracą urzędników, bo potencjalni beneficjenci nie potrafią często ich wypełnić. - A to jest bardzo pracochłonne i kosztuje. Ponadto - WFOŚiGW ma 90 dni na weryfikację wniosków, a gminom zaproponowano przejęcie tego obowiązku, ale dano tylko 30 dni na to zadanie. Nie wiem, czym to można uzasadnić - mówi prezydent.

Czytaj też:  Ponad 51 tysięcy wniosków o dotacje na wymianę pieców>>

Decentralizacja programu wskazana

Zdaniem mec. Magdaleny Ukowskiej konieczna jest decentralizacja programu, a co za tym idzie - usprawnienie dystrybucji środków. Zmniejszy to kolejki oczekujących na rozpatrzenie wniosku oraz wyraźnie zwiększy tempo załatwiania spraw. - Wnioski powinny być rozpatrywane przez gminy oraz banki komercyjne. Decyzja o przyznaniu finansowania powinna być również podejmowana sprawnie, nie później niż w ciągu kilku tygodni od złożenia wniosku – zaznacza.

Krakowski Alarm Smogowy w styczniu tego roku po raz pierwszy apelował do premiera RP o reformy, bo program nie funkcjonował w sposób prawidłowy. - Być może wynika to z pewnej opieszałości, być może - ze zbyt trudnej procedury. Otrzymujemy informacje, że beneficjenci często proszeni są o wielokrotne uzupełnianie wniosków, co wydłuża proces do kilku miesięcy – mówi Ewa Lutomska. Jak dodaje, wiele złożonych wniosków pozostaje nierozpatrzonych, ponieważ pracownicy WFOŚiGW nie są w stanie zweryfikować takiej liczby aplikacji.

- Zaangażowanie gmin to atrakcyjna propozycja, ponieważ mieszkańcy mają najlepszy dostęp właśnie do pracowników swoich urzędów. Nie wszyscy mają możliwość, aby dotrzeć do miasta wojewódzkiego czy oddziału WFOŚiGW kilkadziesiąt kilometrów od domu – dodaje.

Kto zapłaci za pracę

Zdaniem Ewy Lutomskiej powinno to wiązać się z dodatkowymi środkami finansowymi przeznaczonymi na pracowników, którzy będą w stanie obsłużyć program.

Również Renata Młynarczyk wskazuje, że finansowanie przez gminy z własnej kieszeni - to problem. Takie zdanie podzielają inni wójtowie i burmistrzowie, według których nie wiadomo, jak wynagradzać pracownika za takie dodatkowe zadanie. Na stworzenie nowego stanowiska czy dodatek do wynagrodzenia trzeba mieć pieniądze. – Nikt nie będzie chciał tego robić bez dodatkowych środków – podkreśla zastępca burmistrza Szamocina.

Według ministerstwa, wdrożenie pilotażu przyspieszy znacznie prace w ramach programu Czyste Powietrze, a także pozwoli oszacować koszty obsługi tego programu po stronie samorządów. Być może więc gminy mogą liczyć na wsparcie rządu.

 

Rola gminy powinna być większa

Według dr inż. Krystyny Kubicy, zdecydowanie powinna wzrosnąć rola gminnych samorządów. Jak przypomina, do zadań własnych gminy w zakresie zaopatrzenia w energię elektryczną, ciepło i paliwa gazowe należy m.in. planowanie i organizacja zaopatrzenia w ciepło, energię elektryczną i paliwa gazowe na obszarze gminy. Gmina realizuje te zadania określone ustawą Prawo energetyczne zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego lub z kierunkami rozwoju gminy zawartymi w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego i programem ochrony powietrza. - W tej sytuacji rola gminy powinna być zdecydowanie większa, zwłaszcza, że realizacja programu ma także uwzględniać eliminację ubóstwa energetycznego z jednoczesną poprawą jakości powietrza – podkreśla.

Zygmunt Frankiewicz mówi nam, że Czyste powietrze to przykład, jak się kończą centralizacyjne zapędy i przeświadczenie, że administracja rządowa zrobi coś lepiej i szybciej. Tymczasem zrobiła gorzej, a nawet wcale nie wykonała tego zadania. - Podobnie było przy 500+, gdy wielu ministrów obawiało się, czy samorządy sobie poradzą, bo narzucano absurdalne terminy. Daliśmy radę, tak samo poradzilibyśmy sobie z „Czystym powietrzem” – podkreśla.

Zdaniem Renaty Młynarczyk otwarcie możliwości uzyskania pomocy w urzędzie gminy będzie znacznym ułatwieniem dla mieszkańców. – Na pewno będzie większe zainteresowanie – mówi.

Nabór wniosków był czasowo wstrzymany na początku roku, czytaj Program Czyste Powietrze wstrzymany, jednak miasta z listy 33 nie odpuszczają

Z komunikatem o zmianach w programie czyste powietrze można zapoznać się na stronie NFOŚiGW tutaj