Według Ministerstwa Zdrowia, na jedną aptekę przypada zaledwie 1,78 magistra farmacji, z czego 83 procent to kobiety. Technicy farmaceutyczni nie mają prawa do samodzielnej pracy w aptekach, a więc na dyżurze. Z danych tych wynika, że mnóstwo aptek, zwłaszcza w małych miejscowościach jest jednoosobowych. Nie da się bezpiecznie pracować non stop dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. A tak od lat ustalają rady wielu powiatów. Nie powstrzymują ich nawet prawomocne wyroki sądów administracyjnych. Piszę to jako ten, który w 2016 r. wygrał w WSA z Radą Powiatu Pleszewskiego. Przyczynami przegranej były niewykonalność dyżurów oraz błędy formalne uchwały.

 

Nocą kubki na mocz, prezerwatywy…

Państwowy Zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi pokazuje co, gdzie i kiedy jest wydawane w aptekach. Ruch zamiera po godzinie 23. Nie są wydawane produkty lecznicze ratujące życie, ale standardem są kubki na mocz, prezerwatywy lub testy ciążowe. Owszem, dla nabywców dyżur jest wygodą, ale na koszt właścicieli aptek.

Zgodnie z rozporządzeniem MZ, apteki mogą pobrać dodatkową opłatę w maksymalnej wysokości… 3,20 zł. Z czysto ludzkiego punktu widzenia, dla magistrów farmacji jest to obraźliwa jałmużna, która jednak potrafi wywołać agresję nocnych nabywców. Dlatego większość aptek jej nie pobiera, gdyż w odróżnieniu od opłat za leki refundowane, nie jest urzędowo sztywna oraz obligatoryjna. Można ją pobrać tylko w porze nocnej, przy czym ustawodawca nie określił tych godzin, ale jedynie za produkty lecznicze. Kubki na mocz nie są produktami leczniczymi. Opłaty nie można pobrać w dni świąteczne, gdy koszt pracy jest wyższy.

Czytaj także: Powiat zapłaci, jeśli apteka ma działać późno w nocy>>
          

Obowiązek za który powiat nie płaci

Artykuł 94 Prawa farmaceutycznego jest wygodny dla powiatów. Koszty dyżurów oraz odpowiedzialność za nieuchronne pomyłki z przemęczenia, spadają na farmaceutów. Gdy zgodnie z prawdą podnoszą ich nieopłacalność i faktyczną niewykonalność, powiaty używają demagogii, która zaognia konflikt. I pojawią się argumenty typu: „Przyjechali tu państwo tak pięknymi samochodami, że chyba nie będziecie mi mówić, że dyżurowanie w aptece nie przynosi dochodu?” Tak przed laty na spotkaniu powitał aptekarzy starosta ropczycko-sędziszowski. Pokaż, aptekarzu, co masz w garażu? A może aptekarze też powinni pytać o marki samochodów, którymi jeżdżą radni i starostowie? Czy jednak tak powinien wyglądać dialog starostów ze społeczeństwem?

W odróżnieniu od służb państwowych (policja, wojsko, straż pożarna, pogotowie ratunkowe lub szpitale), nikt nie płaci aptekom za gotowość do pracy. Nikt też nie oczekuje, by strażak za własne pieniądze kupował wóz gaśniczy, żołnierz broń i amunicję, policjant kajdanki, a lekarz wyposażenie szpitala. Szermowanie przez powiaty słowami o „misji społecznej aptek i etyce farmaceutów” tylko zaognia spór. Racjonalność argumentacji farmaceutów jest ignorowana. Na dodatek powiaty na wszelkie sposoby głoszą, jakoby nie mogły aptekarzom płacić za ich dodatkową pracę. Niewolnictwo w XXI wieku?

Odpowiedzi starostw lub rad powiatów sprowadzają się do słów o obowiązku dyżurowania. Próżno go jednak znaleźć w art. 94 PF. Wprost przeciwnie, o czym świadczy wiele odpowiedzi na interpelacje poselskie, których udzielało Ministerstwo Zdrowia. W ślad za pismami z powiatów, idą różnorakie czyny lokalnych działaczy. Z jednej strony prawidłowo są interpretowane jako pijarowskie: „My, władza, chcemy dobrze dla naszych wyborców, ale leniwi aptekarze uchylają się od pracy”. Sprowadzając sprawę ad absurdum: kto by nie chciał darmowych usług, benzyny lub posiłków w restauracji? Problem w tym, że farmaceuci nie są niewolnikami, a Konstytucja RP nakazuje zapłatę za pracę. Dobre obyczaje również.

Z drugiej strony samorządowcy pokazują butę i arogancję władzy. Przeważa żal, że starostowie, niestety (!), nie mogą dyscyplinować niepokornych aptekarzy (w b.r. starosta z Krotoszyna). Mieszkańcy są namawiani do składania skarg do Inspekcji Farmaceutycznej i Okręgowej Izby Aptekarskiej. Tego typu postępowanie budzi moje bezbrzeżne zdumienie. Przecież, gdyby słowo stało się ciałem, a apteki straciłyby zezwolenia na ich prowadzenie, dostęp do leków by się pogorszył, a nie polepszył. Wyborcy by się ucieszyli, prawda?Co ciekawe, groźby tego typu nie są stosowane wobec przedstawicieli służb państwowych.

Warto zauważyć, że także w Krotoszynie problemy z obsadą dyżurów lekarskich oraz nieakceptowalne zarządzanie, wywołały zrozumiałą, choć drastyczną w skutkach reakcję anestezjologów z tamtejszego szpitala. Złożyli wypowiedzenia. Wskutek tego także nie mogą pracować chirurdzy. Brakuje tylko pozamykanych aptek. Wtedy, jak mawiał klasyk, nie będzie niczego.

 


Starostowie zgłaszają sprawę do prokuratury

Zdarza się, że starostowie zgłaszają do prokuratury, jakoby niedyżurujący aptekarze stwarzali zagrożenie zdrowia i życia (w 2016 r. w Rawiczu, w 2020 r. w Kartuzach). Jak przed laty rawicka, tak i kartuska prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania (Sygn. akt PR Ds. 2630.2020), boleśnie wykazując staroście, że nie miał racji.

W Kwidzynie starosta nałożył na aptekarkę grzywnę w celu przymuszenia do dyżurowania. WSA nie podzielił jego stanowiska (Sygn. akt I SA/Gd 270/21).

W przypadku innych aptek z tego powiatu, wystarczyło twarde i bardzo logiczne uzasadnienie autorstwa Samorządowego Kolegium Odwoławczego (Sygn. akt: SKO Gd 99/21, 349/21, 559/21 i 736/21). Sprowadziło się do stwierdzenia, że powiaty nie mają żadnych kompetencji do decydowania o czasie i zakresie pracy aptek.

Sprawdź w LEX: Czy starosta może prowadzić egzekucję administracyjną w celu doprowadzenia do przestrzegania przez przedsiębiorcę prowadzącego aptekę rozkładu godzin pracy ustalonych przez radę powiatu? >

W Gostyniu oburzeni aptekarze wprost napisali, że po serii nieprzyjaznych wobec nich pism z tamtejszego starostwa, nie zamierzają więcej rozmawiać lub spotykać się z przedstawicielami powiatu. Zaprzestali dyżurowania. Reakcja podobna do lekarzy z Krotoszyna, bo mechanizm przyczynowo - skutkowy jest identyczny.

Nigdy nie spotkałem doniesień mówiących o poszukiwaniu przez powiaty źródeł finansowania aptek jako podmiotów, których nocna i świąteczna praca rzekomo jest tak niezbędna dla ratowania życia i zdrowia. Za to stale napotykam ubolewanie, że nie mogą ich dyscyplinować. Szczucie na nas obywateli, żądania darmowej pracy, próby wpływania na niezależność i pracę farmaceutów, nie świadczą o chęci dialogu. Zniechęcają do jakiejkolwiek współpracy.

W wielu powiatach (np. czarnkowsko-trzcianeckim) wzburzeni farmaceuci wprost zapowiedzieli kontrdziałania. Podczas najbliższej kampanii wyborczej do samorządu terytorialnego, przypomną ufającym im pacjentom, dlaczego ponownie nie powinni głosować na aroganckich radnych.

Czytaj w LEX: Minimalne normy zatrudnienia w aptece/dziale farmacji szpitalnej oraz liczba farmaceutów w placówce >

  

          

Idea słuszna, ale trzeba ją dopracować

Mam w swym archiwum mnóstwo podobnie irytujących historii. Nie doszłoby do nich, gdyby nie art. 94 PF w obecnym brzmieniu. Dlatego za cenną i nowatorską uważam propozycję jego nowelizacji. Pomijając szczegóły wymagające dopracowania, projekt noweli zawiera dwa elementy, bez których nie wygasną opisywane konflikty. Są nimi dobrowolność dyżurów i zapłata za nie.

Czy zaproponowana stawka - ok. 100 złotych za godzinę brutto - jest wystarczająca, pokaże życie. Jednak choćby reakcja Zarządu Śląskiego Związku Gmin i Powiatów świadczy o jawnej niechęci do zapłaty za pracę aptekarzy. Jeśli powiaty nie chcą płacić, dyżurów nie będzie. Dopiero, gdy na stole pojawią się realne pieniądze, właściciele aptek będą mogli rozważyć, czy znajdą dodatkowych farmaceutów. Bliższe prawdy byłoby: czy podkupią ich z ościennych powiatów, w których ich wtedy zabraknie. Stawki wzrosną, bo farmaceutów brak, co napisałem na wstępie. Przecież to oczywiste.

Czytaj w LEX: Rola właściciela apteki a samodzielność kierownika i farmaceuty >

Nie aptekarze przychodzą do powiatów po słusznie należną zapłatę. To powiaty żądają od nich darmowych usług. Autorzy projektu noweli zdają sobie sprawę z podejścia powiatów, ale i z faktycznego braku farmaceutów. Jeśli jednak dodać wspomnianą ciągłą chęć do sankcji wobec aptekarzy, którą widać także w projekcie, nie wróżę szans na dyżury. Kto rozsądny zaryzykuje zabranie półrocznego uczciwie zarobionego wynagrodzenia oraz cofnięcie zezwolenia na aptekę, wskutek np. choroby? Na koniec zacytuję fragmenty opinii Zarządu Śląskiego Związku Gmin i Powiatów.

„Rada Powiatu nie ma kompetencji do narzucania i egzekwowania od prywatnych podmiotów czasu pracy i podziału zadań”. Czymże, jeśli nie niekompetencją i złośliwością wobec aptekarzy, są opisane przeze mnie działania wielu powiatów?

„Nieetycznym jest argumentowanie, że wydawanie środków publicznych NFZ jest nieracjonalne dla dyżurów aptek pełnionych po 23.00, przy jednoczesnym zezwoleniu na wydawanie środków publicznych przez powiat”. A czy etycznym jest żądanie darmowej pracy przez aptekarzy, dyskredytowanie, zastraszanie skargami i szczucie na ich?

Jedyną szansą na dyżury jest marchewka, a nie kij dla aptekarzy. Dlatego niezaognianie sporu, tylko dotychczasowy i dobry dialog pomiędzy Naczelną Radą Aptekarską, a Związkiem Powiatów Polskich, jest szansą na wspólne dopracowanie omawianego projektu nowelizacji art. 94 Prawa Farmaceutycznego.

Zobacz procedurę w LEX: Prowadzenie wysyłkowej sprzedaży leków przez apteki/punkty apteczne >