Czytaj: Odstraszać, nie wychowywać? Sejm odrzucił weto Senatu do zaostrzania kar>>

Decyzja Sejmu zakończyła proces legislacyjny, ustawa trafi teraz do podpisu prezydenta. Ma wejść w życie po trzech miesiącach.

Konfiskata pojazdów występuje już Kodeksie Karnym i Kodeksie Karnym Skarbowym, np. kiedy pojazd służy do przewożenia kontrabandy. Ministerstwo Sprawiedliwości po raz kolejny nowelizując Kodeks karny - projekt jest przedmiotem prac w Sejmie - chce rozszerzyć katalog przepadku pojazdu mechanicznego w sytuacji kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości lub pod wypływem środka odurzającego.

Ze znowelizowanej ustawy wynika, że nietrzeźwy kierujący (nie mniej niż 1,5 promila alkoholu), straci samochód, niezależnie od tego, czy spowodował wypadek drogowy. Zdaniem ministerstwa, tylko taki środek karny (resort podkreśla, że to nie kara) może podziałać na tych, którzy zasiadają pijani za kółkiem.

Sprawdź też: Przepadek pojazdu mechanicznego kierowanego w stanie nietrzeźwości - LINIA ORZECZNICZA >

Ustawa przewiduje, że policja tymczasowo zajmie auto sprawcy na okres do siedmiu dni, następnie prokurator orzeknie zabezpieczenie tego mienia, a sąd obligatoryjnie orzeknie przepadek pojazdu.

Czytaj także: Kierowcy robią za drogówkę, w policji coraz więcej nagrań>>

Cztery rozwiązania jednej sytuacji

Przepis art. 44 b. przewiduje trzy rozwiązania w sytuacji kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości:

  • przepadek pojazdu jeśli pojazd stanowił własność kierującego,
  • przepadek równowartości pojazdu
    • jeżeli pojazd nie stanowił własności lub stanowił współwłasność sprawcy,
    • jeżeli z uwagi na zbycie, utratę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie pojazdu jest niemożliwe lub niecelowe orzeczenie przepadku, 
  • nawiązkę w wysokości co najmniej 5000 złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności lub współwłasności pojazd mechaniczny wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy (art. 44b par. 4 projektu).

Zdaniem jednak części prawników, a także Biura Legislacyjnego Sejmu, ten ostatni przypadek budzi kontrowersje, bo może stawiać w lepszej sytuacji tych, którzy nie są właścicielami lub współwłaścicielami pojazdów. Nadto może budzić spory interpretacyjne, jak rozumieć pojęcie wykonywania czynności zawodowych lub służbowych i czy te dwa stany należy rozumieć łącznie.

Jak wyjaśniał podczas obrad podkomisji sejmowej prokurator Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej, paragraf 4 ma na celu ochronę proponowanych rozwiązań przed absurdami do których doszłoby gdyby tego przepisu nie było, np. w przypadku popełnienia przestępstwa przez motorniczego tramwaju, maszynisty składu kolejowego lub kierowcy TIR.

- Orzeczenie przepadku lub przepadku równowartości TIR-a kosztującego kilka milionów złotych ośmieszyłoby tę regulację. Dlatego, w tym przypadku orzekano by nawiązkę 5 tys. zł lub jej wielokrotność. To nie jest uprzywilejowanie. W każdym przypadku będzie orzekana dolegliwość w postaci zakazu prowadzenia pojazdów, terminowa lub bezterminowa.  Zakaz wyeliminuje kierowcę z zawodu – wskazywał prokurator Szafrański.

Czytaj też: Pojęcie winy w Kodeksie karnym skarbowym >

W trakcie obrad prac nad ustawą się też pytania o sytuację, w której sprawca będzie poruszał się np. samochodem leasingowanym, lub przestępstwa dopuści się samozatrudniony. Prokurator Szafrański wyjaśnił, że w przypadku samochodu leasingowanego sąd powinien orzec przepadek równowartości, zaś w sytuacji samozatrudnionego – przepadek pojazdu.

 


Dla przestępstwa wartość samochodu bez znaczenia

Wątpliwości co do nowych rozwiązań wyrazili w procesie konsultacji projektu zarówno Rzecznik Praw Obywatelskich, Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia, Krajowa Izba Radców Prawnych jak i Biuro Legislacyjne Sejmu. Wskazują, że za ten sam czyn, będą orzekane różne dolegliwości, bo samochód samochodowi nie jest równy. Dolegliwość będzie więc zależeć nie od okoliczności przestępstwa, ale wartość pojazdu mechanicznego. Obowiązkowość stosowania tego środka karnego prowadzić będzie do sytuacji, w których na sprawcę nałożony zostanie obowiązek zapłaty kilkuset tysięcy złotych tylko dlatego, że dopuścił się przestępstwa z wykorzystaniem drogiego środka komunikacji, w tym również nie będącego jego własnością. Sądy będą zobowiązane stosować reakcje karne nieadekwatne zarówno do wagi zdarzenia, stopnia winy sprawcy, jak i jego możliwości majątkowych i finansowych.

Według autorów tych opinii, to może rodzić wątpliwości dotyczące konstytucyjnej zasady proporcjonalności reakcji karnej, zasady szczególności i równości wobec prawa.

Sprawdź też: Samochód w ewidencji księgowej na przykładach >

- Nie można przyjąć bardziej logicznej metody. Wartość pojazdu będzie odzwierciadlać status majątkowy osoby i dlatego orzeczenie przepadku pojazdu będzie korelować ze statusem majątkowym – argumentował prokurator Szafrański.

Zdaniem resortu sprawiedliwości nie ma przy tym znaczenia, że konfiskata pojazdu może uderzyć też w członków rodziny skazanego (osoby starsze, niepełnosprawne, dzieci), dla których przepadek pojazdu może się okazać karą znacznie surowszą niż dla sprawcy przestępstwa, bo utrudni ich funkcjonowanie np. dojazd do szkół, uzyskanie pomocy medycznej. - Jeżeli sprawca prowadzi pojazd mechaniczny w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego musi się liczyć z tym, że zostanie orzeczony jego przepadek – twierdzi resort sprawiedliwości.

Kontrowersje wokół szacowania

Według ustawy, szacowanie wartości pojazdu do zapłaty jego równowartości ma być uproszczone, bez angażowania każdorazowo biegłego. Sądy mają przyjmować szacunkową, średnią wartość rynkową pojazdu odpowiadającą pojazdowi prowadzonemu przez sprawcę, ustaloną na dzień popełnienia przestępstwa w sposób określony przez rozporządzenie ministra sprawiedliwości w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw transportu. To właśnie minister ma ustalić jednolite i ustandaryzowane kryteria szacunku.  

Czytaj też: Szacowanie szkody za utratę możliwości korzystania z uszkodzonego pojazdu >

Biuro legislacyjne Sejmu przekonywało, że kryteria szacowania wartości pojazdu nie powinny być normowane w rozporządzeniu, a w ustawie. Zdaniem zaś Rzecznika Praw Obywatelskich takie uśrednianie wartości rynkowej może naruszać zasadę równości wobec prawa, bo jeden pojazd może być modyfikowany indywidualnie, posiadać podzespoły, które znacznie zwiększą jego wartość, inny zaś posiadać wady zmniejszające jego wartość.

Resort sprawiedliwości ripostował, że takie ryczałtowe sposoby ustalania wysokości występują już w przypadku orzekania nawiązki i nie budzą wątpliwości. A każdorazowa konieczność ustalania wartości pojazdu przez biegłych wydłużyłaby znacznie postępowanie. Nadto w przypadku zniszczenia pojazdu ustalenie indywidualnej wartości sprzed wypadku nie byłoby możliwe.  

 

Polska Izba Ubezpieczeń ma wątpliwości

Andrzej Maciążek, wiceprezes Polskiej Izby Ubezpieczeń podnosił natomiast kwestie obowiązkowego ubezpieczenia OC pojazdu, szczególnie w okresie pomiędzy zabezpieczeniem pojazdu przez policję, a prawomocnym rozstrzygnięciem o przepadku mienia przez sąd. Jego zdaniem, z projektu ustawy nie wynika, kto będzie zobowiązany do zawarcia umowy ubezpieczenia w przypadku końca terminu ubezpieczenia i zawarcia składki. Z ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych wynika, że obowiązek ten spoczywa na posiadaczu pojazdu, ale nie definiuje czy to posiadacz samoistny czy zależny.

- Kto więc do czasu prawomocnego orzeczenia przez sąd będzie tym posiadaczem: podejrzany czy skarb państwa? Istotą posiadania jest władztwo nad rzeczą. Do czasu orzeczenia przez sąd dotychczasowy posiadacz może twierdzić, że nie ma pojazdu we władaniu, czyli posiadaczem już nie jest. Może nie jest zobowiązany do opłacania ubezpieczenia obowiązkowego i opłacania raty składki – wymieniał obawy Andrzej Maciążek.

Wskazywał też na niejasności dotyczące spraw spadkowych (jeśli sprawca zmarłby w między czasie przed podjęciem decyzji przed sąd), a także czy czasowe zajęcie samochodu przez policję może być traktowane jako termin zakończenia ubezpieczenia.

- Na podstawie obowiązujących przepisów były takie sytuacje, ale do czasu decyzji sądu samochód był we władaniu osoby i wszystkie czynności ubezpieczyciel realizował z tą osobą, która władała tym pojazdem. Tu jest luka. Różne przypadki się zdarzą, na przykład poluzowanie hamulca ręcznego i najechania na osobą trzecią – wskazuje Andrzej Maciążek.

Według Marcina Warchoła, wiceministra sprawiedliwości, nie ma tu żadnych niebezpieczeństw, bo nadal obowiązywać będzie art 295 Kodeksu postępowania karnego, który normuje, że tymczasowe zajęcia mienia nie może trwać dłużej niż 7 dni i upada jeśli w tym terminie prokurator nie wyda postanowienia o zabezpieczeniu majątkowym.

Ogólnopolski Związek Zawodowy Kuratorów Sądowych miał zaś wątpliwości odnośnie  ewentualnej ściągalności przepadku wartości pojazdu mechanicznego,  skoro dziś trudno wyegzekwować o wiele mniejsze nawiązki na Fundusz Pomocy Pokrzywdzony oraz Pomocy Postpenitencjarnej.