Oskarżonemu zarzucano, że nieumyślnie spowodował wypadek drogowy w ten sposób, że włączając się do ruchu nie zachował szczególnej ostrożności i nie ustąpił pierwszeństwa motorowerowi kierowanemu przez pokrzywdzonego, w wyniku czego doprowadził do zderzenia. Na skutek zdarzenia poszkodowany doznał złamania podudzia lewego.

Sąd rejonowy warunkowo umorzył wobec oskarżonego postępowanie o nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym (art. 177 § 1 k.k.). Sąd wyznaczył oskarżonemu dwuletni okres próby i orzekł nawiązkę dla pokrzywdzonego w kwocie 3.500 zł. Obrońca oskarżonego wniósł apelację od tego wyroku. Podniósł w niej w szczególności, że sąd wadliwie ustalił stan faktyczny sprawy. Jego zdaniem należało odmiennie niż uczynił to sąd rejonowy ocenić wiarygodność dowodów.

Czytaj: SN: sąd karny musi ustalić, czy kierowca oskarżony o potrącenie pieszego, mógł uniknąć wypadku>>
 

Zdaniem autora apelacji sąd powinien był rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego wątpliwości i uznać, że technika jego jazdy była prawidłowa. Sąd okręgowy utrzymał w mocy zaskarżony wyrok. W ocenie sądu odwoławczego zaskarżony wyrok był trafny. Sąd okręgowy nie zgodził się z apelującym, że stan faktyczny sprawy został wadliwie oceniony przez sąd pierwszej instancji.

 

Brak wątpliwości sądu

Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynikało bowiem, że oskarżony nie dochował należytej ostrożności w dniu zdarzenia, co skutkowało spowodowaniem wypadku drogowego. Należało przyjąć, że oskarżony wykonał manewr włączania się do ruchu, choć nie upewnił się, że może on bezpiecznie wjechać na jezdnię. Zachowanie oskarżonego było nierozważne. Apelujący nie ma więc racji, że za wypadek odpowiada poszkodowany motocyklista.

Sąd odwoławczy podkreślił, że nie ma mowy o istnieniu w sprawie wątpliwości, które są nieusuwalne. Sąd rejonowy miał podstawy, by dokonać ustaleń co do tego, że to oskarżony naruszył zasady w ruchu drogowym. Ocena dowodów powinna być dokonana w sposób swobodny – podkreślił sąd okręgowy. To, że oskarżony ma odmienne stanowisko niż sąd nie oznacza, że w sprawie zaszły niedające się usunąć wątpliwości, o jakich mowa w art. 5 § 2 k.k. Na podstawie tego przepisu niedające się usunąć wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.  Zasadę tę określa się jako „in dubio pro reo”. W orzecznictwie wskazuje się, że samo podważanie przez oskarżonego oceny dowodów przedstawionej przez sąd nie oznacza, że doszło do naruszenia przepisu art. 5 § 2 k.k. Subiektywne spostrzeżenia strony co do tego, jaką należało przyjąć wersję stanu faktycznego nie oznaczają automatycznie, że sąd nie usunął wszelkich wątpliwości. Na tę okoliczność zwrócił w szczególności uwagę Sąd Najwyższy w postanowieniu z dnia 23 marca 2016 r. w sprawie IV KK 43/16 (LEX nr 2019621). Zatem, wyrok sądu rejonowego należało utrzymać w mocy – wskazał sąd odwoławczy.

Wyrok Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie z 9 kwietnia 2019 r., VI Ka 795/18, LEX nr 2673295.
 

Komentarz adwokata Łukasza Strzeleckiego

Zasada in dubio pro reo związana jest z zasadą domniemania niewinności. Wynika z niej, że wątpliwości, których nie da się usunąć, muszą być rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego. Zasada ta adresowana jest do sądu. Nie chodzi tu o wątpliwości, które ma strona postępowania, a o wątpliwości, które powziął sąd. Istotne jest, że nie dotyczy to jakichkolwiek wątpliwości, a tylko takich, których obiektywnie nie da się usunąć. Mogą one odnosić się do stanu faktycznego lub wykładni prawa.

Sąd ma obowiązek dążyć do ustalenia prawdy, także działając z urzędu, oceniając dowody zgodnie z zasadą ich swobodnej oceny. To znaczy, że musi kierować się zasadami prawidłowego rozumowania oraz wskazaniami wiedzy i doświadczenia życiowego. Przykładowo, jeżeli dwóch świadków przedstawia odmienne wersje tego samego zdarzenia, to nie oznacza, że w sprawie występują niedające się usunąć wątpliwości i należy przyjąć wersję bardziej korzystną dla oskarżonego. Sąd musi po prostu ocenić te zeznania, mając na uwadze wskazane wyżej kryteria, i ustalić, który z nich mówi prawdę. Nie można zatem zarzucać, że sąd nieprawidłowo ocenił dowody, bo nie zastosował zasady in dubio pro reo, gdyż zarzuty te się wykluczają.

Jeżeli w sprawie dotyczącej wypadku drogowego biegły zaopiniuje, że prędkość pojazdu prowadzonego przez oskarżonego wynosiła między 50 km/h a 70 km/h i nie będzie innych dowodów na tę okoliczność, to Sąd musi przyjąć, że było to 50 km/h. Sytuacja będzie jednak odmienna, jeżeli za pojazdem oskarżonego z taką samą prędkością jechał inny pojazd, a kierujący nim zezna, że oba pojazdy poruszały się z prędkością 70 km/h. Jeśli zeznania tego świadka będą dla sądu wiarygodne, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby ustalić fakty w sposób niekorzystny dla oskarżonego. W pierwszej kolejności należy bowiem prawidłowo ocenić materiał dowodowy, a dopiero w ostateczności, gdy nie uda się rozwiać wątpliwości, sięgnąć do zasady in dubio pro reo –  wyjaśnia adwokat Łukasz Strzelecki z Kancelarii Adwokackiej w Miechowie.