Jak podkreślają samorządowcy, programy rządowe są bardzo cenne, ale gminy mają coraz większe problemy z zatrudnianiem pracowników w swoich urzędach. Problem pojawił się z momentem odejścia wielu z nich na emerytury. I nie chodzi o specjalistów – architektów czy urbanistów, ale o pracowników obsługujących klientów czy księgowość. - Nikt za oferowane pieniądze nie chce przyjść do pracy, nawet na podstawowe stanowiska - mówi Krzysztof Iwaniuk, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.

 


Pracowników w gminach brakuje

Elżbieta Jedlecka, wójt gminy Wądroże Wielkie mówi serwisowi Prawo.pl, że gminy wiejskie mają ograniczone możliwości, jeśli chodzi o kadrę. – Mamy problemy z zatrudnieniem pracowników, nie jesteśmy atrakcyjni finansowo jako administracja – podkreśla. Ludzie rezygnują z pracy, a po reformie i zmianie wieku emerytalnego nastąpiła zmiana pokoleniowa. – Doświadczeni pracownicy odeszli, kiedy tylko pojawiła się taka możliwość, nie było też czasu na wdrożenie młodych osób pod okiem tych bardziej doświadczonych - wyjaśnia.

Sekretarz jednej z gmin dodaje, że nowi pracownicy nie utożsamiają się z urzędem i traktują pracę czysto zarobkowo – jeśli dostają bardziej atrakcyjną ofertę - odchodzą.

Współpraca przy Czystym Powietrzu

Od 29 lipca zmienił się sposób obsługi wniosków o dofinansowanie w tym programie – gminy na podstawie porozumień zawartych z wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska i gospodarki wodnej, przyjmują wnioski o dofinansowanie i dokonują ich wstępnej weryfikacji. Ma to ułatwić dostęp potencjalnym wnioskodawcom do skorzystania z programu oraz usprawnić proces jego wdrażania. Do tej pory nie przewidziano dla samorządów środków na pokrycie kosztów zatrudnienia pracownika.

Jak poinformował podczas Kongresu Gmin Wiejskich RP Henryk Kowalczyk, minister środowiska, już 525 samorządów odpowiedziało na propozycję rządu i podpisały umowy z wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska. Co, jak podkreślił, oznacza, że samorząd chcą pomagać swoim mieszkańcom w dobrym dotarciu do środków w programie Czyste Powietrze.

Minister zadeklarował, że rząd przewiduje możliwość rekompensaty finansowej dla samorządów za dołączenie do programu. - Będziemy brali w kolejnych etapach pod uwagę możliwość zachęcenia przez przyznanie rekompensaty finansowej dla samorządów – mówił.

Czytaj: Gminy pomogą rządowi z Czystym powietrzem. Czy na swój koszt?>>

Mirosław Lech, członek zarządu ZGWRP, wójt Korycina, uważa, że wzywanie samorządów do obsługi tego programu bez gratyfikacji jest nie fair. Wskazuje, że przystępują do niego głównie te samorządy, które na to stać. - A urzędy, dla których zatrudnienie jednego pracownika to 10 czy 15 proc. całej kadry, mają problem - podkreśla. Jak dodaje, w małych urzędach jest ogromne obłożenie zadaniami i dobrze byłoby mieć wsparcie np. w udziale w jakimś procencie od wniosku.

Komisja ds. szacowania strat w związku z suszą

Jak mówią serwisowi Prawo.pl samorządowcy, kolejny rok nie ma dofinansowania do pracy urzędników w komisjach ds. szacowania strat na obszarach dotkniętych suszą. – Nigdy nie było, my ze swoich pieniędzy płacimy – podkreślają wójtowie, z którymi rozmawialiśmy. A oprócz tego, że oddelegowany jest pracownik z referatu rolnictwa, zaangażowany jest także kierowca, który woził wszystkich członków komisji na koszt gminy.

W urzędach średnich gmin jest zazwyczaj ok. 20 pracowników, więc „wyjęcie” nawet jednej osoby jest problemem organizacyjnym – ktoś musi w tym czasie wykonać jej pracę. Tym bardziej że urzędnicy zajmują się różnymi dziedzinami jednocześnie. Poza tym, wójt nie może wypłacić dodatkowego wynagrodzenia, może oddać pracownikowi dzień wolny. Wtedy pozostałe obowiązki "leżą" – mówią włodarze.

Komisje ds. szacowania strat na obszarach dotkniętych suszą powołuje wojewoda na wniosek gminy. W ich skład wchodzi pracownik urzędu gminy, przedstawiciel izby rolniczej oraz ośrodka doradztwa rolniczego. Jak nam mówili wójtowie, delegowani urzędnicy byli wyłączeni z prac w urzędzie w wakacje przez ponad miesiąc. Urzędnik był zaangażowany w pracę przy szacowaniu nawet kilka tygodni, w tym w terenie, czyli na polu - dwa tygodnie. Następnie nawet miesiąc mogło trwać opracowanie wszystkich zgłoszonych wniosków i wyliczanie szkód.

Dokumenty musiały trafić do wojewody w określonym terminie, czasu było więc niewiele. A każdy protokół musiał być sporządzony indywidualnie dla każdego gospodarstwa, podpisany przez każdego członka komisji, do tego dochodziły zbiorcze sporządzenia dla całej gminy, a często także dla kilku, jeśli rolnik ma ziemię w sąsiednich gminach.

W Ossie trwa XIX Kongres Gmin Wiejskich. Wśród tematów wiodących będzie m.in. ochrona środowiska i finanse samorządów. Spotkanie zakończy się 19 września.

Czytaj też: Gminy wiejskie chcą więcej pieniędzy na niwelowanie zapóźnień cywilizacyjnych