Związek Powiatów Polskich oraz Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych stanowczo opowiadają się przeciwko przejęciu szpitali powiatowych przez rząd i dalszej centralizacji ochrony zdrowia. Zdaniem samorządowców, system powinien być ściśle powiązany z powiatem, a nie zarządzany centralnie.

Podczas konferencji prasowej przedstawiciele obu organizacji podkreślali, że w powołanym przez ministra zespole przygotowującym zmiany zabrakło samorządów, nie konsultowano z nimi także prowadzonych prac. Tymczasem 28 lutego mają pojawić się założenia do przygotowywanego rozporządzenia i ustawy, która ma się pojawić jako projekt w maju. Swoje zamiary potwierdził we wtorek minister zdrowia. Reforma szpitalnictwa wymaga zmiany struktury właścicielskiej – stwierdził  Adam Niedzielski. - Nie da się zoptymalizować szpitalnictwa przy rozproszonej strukturze – ocenił.

Zobacz też: Powiaty: Reforma szpitali musi uwzględnić głos samorządów i podmiotów leczniczych>>
 

Mieszkańcy stracą wpływ na dostępność publicznych świadczeń opieki zdrowotnej

Jak podkreślił Andrzej Płonka, prezes Związku Powiatów Polskich, starosta bielski, system, ochrony zdrowia w Polsce „jakoś jeszcze działa, i to nie dzięki, a pomimo tego, co robi minister zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia”. Jak dodał, decentralizacja działała, poprawiała dostępność i przynosiła efekty, a teraz „okazuje się, że to co robiliśmy, było złe” i zamiast podziękowania za starania, żeby szpitale w tzw. Polsce powiatowej działały, powiaty dostają zapowiedź przejęcia szpitali.

 


W dodatku bez konsultacji

Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych podkreślił, że nie było żadnych konsultacji projektu. - Naszym hasłem od powstania związku jest: w regionach siła, a nie w centrali – mówił. Jak dodał, obecnie NFZ kształtuje politykę zdrowotną, a zamiar odebrania powiatom szpitali powiatowych jest propozycją diaboliczną, która prowadzi do tego, że mieszkańcy lokalnych wspólnot samorządowych nie będą mieli żadnego wpływu na dostępność publicznych świadczeń opieki zdrowotnej, a powiaty stracą tak naprawdę jedyny prawdziwy instrument, dzięki któremu mogą wykonywać zadania z zakresu szeroko rozumianej ochrony zdrowia na danym terenie. Jak mówił, NFZ musi zakupić odpowiednią liczbę świadczeń w regionie, wojewoda ma kompetencje związane z inwestycjami w ochronę zdrowia, „nie można więc mówić o chaosie kompetencyjnym i konflikcie interesów”. Instrumenty, które ma wojewoda, NFZ i minister, są właściwe do nadzoru – dodał.

- System jest niedofinansowany, może naszym zdaniem dojść do likwidacji szpitali, to nasza obawa, a celem jest zapewnienie opieki dla mieszkańców – przestrzegał.

Powiaty „nie radzą sobie ze szpitalami”?

- Nie wyobrażam sobie, że ogłoszę mieszkańcom, iż szpital zostanie zlikwidowany, zdajemy sobie sprawę w naszym związku, że jak mamy robić reformę służby zdrowia, to nie ma sensu robić tego wybiórczo, nie wyobrażam sobie, żeby szpital był zarządzany z góry, to już było i wiadomo jak wyglądało – mówił Józef Swaczyna, przewodniczący Konwentu Powiatów Województwa Opolskiego, starosta strzelecki. I podkreślił, że wskazywanie, iż szpitale powiatowe nie wywiązują się ze swoich obowiązków, to przesada. - To nasze szpitale były na pierwszej linii frontu, kiedy się zaczął COVID – mówił. Dodał, że jak wygląda zarządzanie centralne, pokazują sanepidy. Ostro podsumował też, że „głupotą jest mówienie, że powiaty nie radzą sobie ze szpitalami”.

Krzysztof Żochowski, wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych zauważył, że informacja, czego potrzebują mieszkańcy, jest we wspólnotach lokalnych, a nie w Warszawie. - Ministerstwo ma ważną rolę do spełnienia, jest dużo do zrobienia, są problemy finansowe, tu jest duże pole do wykonania dla ministra zdrowia, żeby doprowadzić Polskę co najmniej do średniej europejskiej – mówił.

Nowe szyldy na szpitalach

- Zmiana szyldów na szpitalach powiatowych pogorszy, a nie poprawi sytuację - mówiła Bernadeta Skóbel, radca prawny, kierownik Działu Monitoringu Prawnego i Ekspertyz w Biurze Związku Powiatów Polskich. Jej zdaniem ministerstwo powinno się zająć wypełnianiem innych braków. Jak wskazała, obecnie obywatele dopłacają 1/3 do systemu ochrony zdrowia. – To są te środki, które mieszkańcy wydają, idąc do przychodni prywatnych, gdzie płacą, żeby szybciej opiekę medyczną uzyskać – wyjaśniła.

Według Andrzeja Płonki, po centralizacji dostępność dla pacjentów będzie o wiele gorsza niż obecnie.  - Wykształcenie lekarza zajmuje 15 lat, pochłania czas, a fundujemy sobie pomysł reformy. A miliardy złotych zostały przekazane przez powiaty na restrukturyzacje i remonty szpitali, musieliśmy też je dostosować do wymogów unijnych, to wszystko środki powiatów, środki województw były przeznaczane na szpitale podległe marszałkom województw – mówił.

Miasta: bezprawne wywłaszczenie społeczności lokalnych

Również Unia Metropolii Polskich i Związek Miast Polskich uważają, że dalsza centralizacja ochrony zdrowia jest całkowicie bezzasadna i przyniesie jedynie kolejne szkody w systemie. Ich zdaniem, publiczne placówki ochrony zdrowia, które są własnością społeczności lokalnych i regionalnych, powinny pozostać w zakresie odpowiedzialności samorządu terytorialnego.

W wydanym oświadczeniu korporacje przedstawicieli miast podkreśliły, że ponad 70 proc. długów publicznej ochrony zdrowia generują placówki zarządzane przez resort zdrowia, a mniej niż 30 proc. – samorządowe, których jest znacznie więcej i mają dużo gorsze finansowanie. - Jak na dłoni widać, kto lepiej gospodaruje powierzonym dobrem publicznym – podkreślono.

Ich zdaniem przejęcie własności tych placówek przez instytucje centralne byłoby to bezprawne wywłaszczenie społeczności lokalnych, z jednoczesnym narażeniem mieszkańców na znacznie mniej efektywne zarządzanie. Unia Metropolii Polskich i Związek Miast Polskich podkreślają, że zmiany w organizacji systemu ochrony zdrowia muszą służyć przede wszystkim dobru pacjentów – mieszkańców, a „dziś może to zapewnić tylko samorząd terytorialny”.

A rządowy zespół pracuje nad reformą

W grudniu 2020 roku minister zdrowia wydał zarządzenie w sprawie utworzenia Zespołu do spraw przygotowania rozwiązań legislacyjnych dotyczących restrukturyzacji podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne. Na początku stycznia Adam Niedzielski potwierdził, że prowadzone są prace nad koncepcją centralizacji szpitali. Jak mówił, pandemia pokazała, że rozproszone zarządzanie, rozproszenie zasobów i właścicieli powodują bałagan organizacyjny. Nadzór nad szpitalami miałby przejąć rząd.

Opinie: Centralizacja nie jest dobrym pomysłem

Andrzej Sośnierz, poseł Zjednoczonej Prawicy, były prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, podkreślał w rozmowie z Prawo.pl, że pomysł, żeby marszałkowie województw zarządzali wszystkimi szpitalami z wyjątkiem klinicznych jest rodem z epoki PRL. „Nie po to Solidarność zlikwidowała ten archaiczny system, żeby go znowu przywracać, bo najbardziej ucierpi na tym pacjent” – mówił.

Jak mówił w wywiadzie dla Prawo.pl dr Krzysztof Bukiel, przewodniczący Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, zapowiadana centralizacja szpitali nie jest dobrym pomysłem. Jego zdaniem najważniejszym warunkiem reformowania systemu ochrony zdrowia powinno być płacenie szpitalom i innym podmiotom leczniczym uzależnione od liczby przyjmowanych pacjentów i liczby udzielanych świadczeń. - Nie mogą być one administracyjnie reglamentowane – podkreślał.

Podobnego zdania jest dr Mariusz Jędrzejczak, były dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Zgierzu, który zaznaczał w wywiadzie dla Prawo.pl, że do przeprowadzenia udanej reformy ochrony zdrowia potrzebne są minimum trzy warunki: czas na jej przygotowanie i wprowadzenie, duże pieniądze oraz przedyskutowane wcześniej porozumienie społeczne i polityczne. Tymczasem tryb prac zaproponowany przez Ministerstwo Zdrowia nie zapewnia spełnienia żadnego z nich.