Janusz K. 45-letni prawnik z wykształcenia - stanie przed Sądem Okręgowym w Lublinie oskarżony o sutenerstwo i stręczycielstwo małoletnich. To postać znana lubelskim organom ścigania. Dziewięć lat temu został skazany za sutenerstwo. Tym razem oskarżenia są poważniejszego kalibru. Mężczyzna zarabiał na prostytucji małoletnich. Jego najmłodsza j„pracownica” miał zaledwie 14 lat. 
Dziewczyny  werbował przez internet, kusząc podjęciem płatnego zajęcia np. przy roznoszeniu ulotek. Tak zwerbował siedem kobiet. Wynajmował im mieszkania, woził do klientów niemal w całej Polsce. Pomagała mu tym 23-letnia prostytutka z Piotrkowa Trybunalskiego, użyczając m.in. swojego mercedesa do transportu dziewczyn. Biznes działał do czasu, aż mężczyzna pobił jedną z młodych kobiet. Ta powiadomiła policję. Janusz K. na swój proces czeka w areszcie tymczasowym. Prokuratura nie ujawnia ile zarobił na sutenerstwie.

Czekolinda zarabia miliony

A w tym „biznesie” zrobić można sporo. Karolina P. znana bardziej jako „Czekolinda"  odpowiada przed sądem za to, że od 2014 do 2017 roku, wraz z byłym partnerem, prowadziła na Wilanowie luksusową agencję towarzyską „Rasputin” (choć oficjalnie kobieta prowadziła agencję eventową). Miesięcznie w agencji „pracowało” od kilkunastu do kilkudziesięciu kobiet z Polski, Ukrainy, Białorusi i innych państw. Dla wygody klientów w lokalu zamontowano nawet bankomat. Jak dowodzą śledczy na tym biznesie zarobiła co najmniej 4,5 mln złotych. 

 


Sprawny biznes na szeroką skalę

Małżonkowie Robert i Grażyna Ch., którzy przez osiem lat kierowali kilkunastoma agencjami towarzyskimi w Krakowie i Zakopanem zarobili, co najmniej 10 mln złotych. Przynajmniej do takich zarobków przyznali się śledczym. Pracowało dla nich kilkadziesiąt prostytutek, które musiały oddawać połowę swoich zarobków, od 50 do kilkuset złotych w zależności od zakresu usługi, urody, wieku i popularności wśród klientów poszczególnej pani. 
Agencje działały całodobowo, a ich personel był rotowany, aby nie znudził się klientom.  Jak informuje Prokuratura Krajowa, grupa kierowana przez małżonków Ch. była sprawnie działającym biznesem.  Jej członkowie powiązani byli więzami pokrewieństwa, bo w skład zarządu tego przedsiębiorstwa sutenerskiego wchodzili jeszcze brat Grażyny Ch. i kuzyn jej męża. Śledczy ustali, że grupa zmonopolizowała krakowski rynek usług seksualnych i podejmowała działania, aby wyeliminować konkurencyjne agencje oraz kobiety parające się prostytucją na własny rachunek - np. demolując im lokale i mieszkania. Interes szedł tak dobrze, że małżonkowie sondowali rozszerzenie  działalności na województwa podkarpackie i świętokrzyskie. Plany pokrzyżowali im policjanci CBŚP, którzy pod koniec ubiegłego roku rozbili grupę. 
Teraz główni oskarżeni chcą się dobrowolnie poddać karze. Prokuratura zgodziła się iść z nimi na układ  pod warunkiem, że oddadzą łącznie 10 mln złotych - on ma spędzić za kratami 3,5 roku, ona 2,5 roku.  

Czytaj: Szwecja: restrykcyjne prawo nie ograniczyło prostytucji>>
 

W sierpniu tego roku zapadł zaś wyrok w sprawie pięciu sutenerów z Ostrołęki, którzy czerpali korzyści z prostytucji w latach 2012 -16. Sąd okręgowy, na razie nieprawomocnie, skazał ich na kary od 5 lat więzienia do pół roku pobawienia wolności z warunkowym zawieszeniem kary na 3 lata, tytułem próby. Orzekł też przepadek korzyści majątkowych od 2,5 do 171 tys. złotych.

Seks biznes tez tworzy PKB

Sutenerskie podziemie w Polsce kwitnie. Ostatnie dane GUS z 2007 roku szacowały, że rynek usług ochroniarskich i sutenerskich wynosił ponad 700 mln złotych rocznie. Do tego, jako drugie tyle, trzeba doliczyć dochody prostytutek. GUS oszacował, że seks biznes wypracowuje od 0,04 do 0,05 PKB. Jego rozwój wspiera internet oraz przeróżne otwarte  i zamknięte serwisy.

Z najnowszego raportu firmy Sedlak&Sedlak wynika, że polska prostytutka w lipcu 2019 roku zarabiała średnio 209,82 zł za godzinę pracy, męska nieco więcej - 209,91 zł. Średnia płaca za noc wyniosła 2060 zł. Najwięcej kosztowały usługi seksualne w nadbałtyckich kurortach – ponad 400 złotych.
Dla porównania - dwa lata temu za usługi seksualne trzeba było płacić mniej – średnio 183 zł za godzinę oraz 1732 zł na noc. 

Czytaj: NSA: Dochody z prostytucji trzeba udowodnić>>
 

Lato to czas burzy hormonów i miłosnych uniesień. Po sezonie średnio za godzinę uciechy trzeba w  zapłacić, w zależności od regionu od 150 do 200 zł. . Najwięcej zarabiają najmłodsze prostytutki, w wieku 18-25 lat, o 119 zł więcej, niż starsze koleżanki po fachu. Raport opublikowany w serwisie wynagrodzenia.pl powstał na podstawie analizy 16 597 anonsów, które zamieszczono na popularnym portalu erotycznym.

- W sutenerskim świecie to są stawki - nazwijmy to - brutto. Netto panie zarabiają mniej, bo w większości muszą dzielić się zyskami ze swoimi "opiekunami". Zazwyczaj to połowa stawki. Dla przestępców czerpanie korzyści z cudzego nierządu to intratny biznes. Sprawna, atrakcyjna prostytutka jest w stanie obsłużyć nawet 10 lub więcej klientów dziennie. Niektóre, pracując od poniedziałku do piątku, inne tylko w weekendy – mówi lubelski policjant, który przez kilka lat rozpracowywał „dziwexy”, jak w swoim slangu ten proceder określają policjanci. Funkcjonariusz podkreśla, że proceder sutenerstwa często wychodzi na jaw dopiero wtedy, gdy któryś z alfonsów dopuszcza się przemocy wobec swojej podopiecznej, gdy w grę wchodzą narkotyki lub inne przestępstwa. Czasami same panie buntują się przed niewolniczymi stawkami płaconymi przez opiekunów. 


Pod szyldem SPA, w pokoiku na godziny

O tym, że zyski  sutenerów w Polsce są duże, świadczą informacje z kolejnych zatrzymań. Około miliona złotych mogła zarobić grupa kierowana przez Ewę D. ps. Kama, która w Poznaniu stworzyła pięć agencji towarzyskich działających pod szyldem SPA. W ciągu dwóch ostatnich lat mogło przewinąć się przez nie około 100 kobiet. W marcu tego roku, razem z Ewą D. funkcjonariusze zatrzymali 13 osób, które usłyszały zarzuty sutenerstwa. 
W maju tego roku w Rybniku policjanci rozbili też siedmioosobową grupę przestępczą złożoną głównie z kobiet. Na jej czele stała 41-letnia mieszkanka Zabrza. Zarządzać seks biznesem pomagały jej cztery inne kobiety (w wieku 21  -41 lat) i trzech mężczyzn. Zatrzymani organizowali m.in. „agencje turystyczne” w wynajętych mieszkaniach w Rybniku, Żorach i Nowym Sączu. Prokuratura nie ujawnia ile zarobili na procederze. 
Do zarobku - co najmniej 100 tys. zł - przyznała się trójka sutenerów z powiatu zamojskiego i chełmskiego zatrzymana niedawno przez policjantów z Zamościa. Swój „biznes” prowadzili zaledwie przez rok. 

Prostytutki nie można eksploatować

Polskie prawo nie zabrania prostytucji. Nie ma nawet legalnej definicji tego zjawiska. Słownik języka polskiego wskazuje, że jest to „odbywanie stosunków płciowych w celach zarobkowych”. Tak to pojęcie definiowane jest też w orzecznictwie i doktrynie.   
Karane jest zmuszanie do uprawiania prostytucji. Art. 203 kodeksu karnego normuje, że kto przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub wykorzystując stosunek zależności lub krytyczne położenie doprowadza inną osobę do uprawiania prostytucji - podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
Ścigane są też zachowania związane z eksploatacją prostytucji, o których mowa w art. 204 k.k.: sutenerstwo, stręczycielstwo i kuplerstwo. Każde z tych trzech przestępstw zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli natomiast przedmiotem zachowań jest małoletni, czyli osoba, która nie ukończyła lat 18, wówczas sprawca podlega karze pozbawiania  wolności od roku do lat 10. 

Sutenerstwo, czyli czerpanie korzyści majątkowych z uprawiania prostytucji przez inną osobę to najpopularniejsze przestępstwo związane z seks biznesem. 

Stręczycielstwo to nakłanianie innej osoby do uprawiania prostytucji np. przez naleganie, przekonywanie, obietnicę korzyści.
Kodeks karny przewiduje też przestępstwo kuplerstwa, czyli ułatwiania innej osobie prostytucji. Prawnicy zwracają uwagę, że kuplerstwo może polegać na przykład na pośredniczeniu między prostytutką a klientami, wynajmowaniu pomieszczeń, w których świadczy się usługi. To m.in. takie zarzuty są wysuwane w przestrzeni publicznej wobec prominentnego polityka, właściciela kamienicy, w której najemca urządził pensjonat z pokojami na godziny. 

Prawnicy podkreślają jednak, że zachowania kwalifikowane jako kuplerstwo muszą mieć charakter działań permanentnych i mieć na celu osiągnięcie własnej korzyści majątkowej związanej z prostytucją. To przestępstwo, którego można dopuścić się jedynie w zamiarze bezpośrednim.
Wynajęcie więc prostytutce lokalu na cele mieszkalne i pobieranie tylko czynszu w zwykłej wysokości nie jest przestępstwem, pomimo tego, że lokatorka oddaje się w nim płatnym czynnościom seksualnym.