Jeśli kierowca auta potrąci zwierzę, to zgodnie z art. 25 ustawy o ochronie zwierząt ma obowiązek zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust. 3, czyli m.in. funkcjonariuszy Policji lub straży gminnej

- Wykonanie tego obowiązku zawężone zostało jednak poprzez stwierdzenie "w miarę możliwości", co znacznie osłabia ustawowy nakaz i oznacza, że kierowca ma pewną dozę swobody w wyborze swojego zachowania. Podczas gdy samodzielne udzielenie pomocy zwierzęciu faktycznie nie zawsze może okazać się możliwe, już zawiadomienie właściwych służb powinno być w obecnych czasach bezwzględnym obowiązkiem. Postulować więc powinno się zmianę przepisu w tym zakresie – mówi Emilia Kudasik-Gil, aplikantka radcowska.

Zobacz w LEX: Kuszlewicz Karolina, Ustawa o ochronie zwierząt. Komentarz do art. 25 >

 

Nieudzielenie pomocy grozi grzywną

Zaniechanie udzielenia pomocy zwierzęciu, rozumiane również jako zaniechanie zawiadomienia o jego potrąceniu odpowiednich służb stanowi wykroczenie, za które grozi kara aresztu albo grzywny.

Ustawodawca - poprzez spenalizowanie omawianego zachowania jako wykroczenia - uznał, że samo niezapewnienie zwierzęciu stosownej pomocy lub niezawiadomienie odpowiednich służb o zdarzeniu wypełnia znamiona art. 37 ust. 1 u.o.z., a nie art. 35 ust. 1a tej ustawy. 

- Teoretycznie wydawałaby się dopuszczalna kwalifikacja takiego zachowania również jako przestępstwa z art. 35 par. 1a u.o.z., czyli znęcania się nad zwierzęciem poprzez świadome dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień, przy założeniu, że sprawca umyślnie w zamiarze bezpośrednim pozostawił konające, cierpiące zwierzę bez udzielenia mu pomocy. Wydaje się jednak, że - w praktyce - jedynie w ekstremalnych przypadkach moglibyśmy mieć do czynienia z taką kwalifikacją kumulatywną – uważa Emilia Kudasik-Gil.

Zobacz również: Kulawy system pomocy dzikim zwierzętom po wypadkach >>

Trudne ustalenie odpowiedzialności

Potrącenie psa czy kota samochodem może mieć dwojakie konsekwencje: śmierć lub obrażenia zwierzęcia oraz uszkodzenie samochodu. Odpowiedzialność zależy od okoliczności zdarzenia. Poszkodowany ma prawo żądać odszkodowania od osoby odpowiedzialnej za szkodę, a pies może poważnie uszkodzić auto. I jego właściciel - o ile odpowiedzialność będzie po jego stronie -nie tylko będzie ponosił koszty leczenia swojego zwierzęcia (o emocjonalnych kosztach nie wspominając), ale też będzie musiał zapłacić za naprawę auta.

Artykuł 431 kodeksu cywilnego stanowi, że kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło, chyba że ani on, ani osoba, za którą ponosi odpowiedzialność, nie ponoszą winy.

Chociażby osoba, która zwierzę chowa lub się nim posługuje, nie była odpowiedzialna według przepisów paragrafu poprzedzającego, poszkodowany może od niej żądać całkowitego lub częściowego naprawienia szkody, jeżeli z okoliczności, a zwłaszcza z porównania stanu majątkowego poszkodowanego i tej osoby, wynika, że wymagają tego zasady współżycia społecznego

 

Chcesz zapisać ten artykuł i wrócić do niego w przyszłości? Skorzystaj z nowych możliwości na Moje Prawo.pl

Załóż bezpłatne konto na Moje Prawo.pl >>

- Jeżeli wczytamy się w ten przepis, to okazuje się, że katalog osób ponoszący na jego podstawie odpowiedzialność jest znacznie szerszy i nie ogranicza się do samego właściciela. Dotyczy on osób, które zwierzęta chowają lub się nimi posługują. W tej pierwszej grupie rzeczywiście będzie właściciel zwierzęcia, czyli osoba, u której ten pies czy kot na stałe zamieszkują. Natomiast katalog ten, moim zdaniem, obejmie również opiekunów tzw. kotów wolnobytujących. Czyli osoby, które wspomniane zwierzęta dokarmiają, niejednokrotnie dają im schronienie na czas burzy lub upały, ale z założenia koty te większość czasu spędzają "na wolności", zajmującym się swoimi kocimi sprawami – uważa dr Kamil Szpyt, radca prawny z Kancelarii Dybała Janusz Szpyt i Partnerzy Kancelaria Radców Prawnych. 

Wynika to z faktu, że chowanie to pozostawanie "pod stałą pieczą", a nie "stałe przebywanie w gospodarstwie domowym". Z kolei posługiwanie się to używanie zwierzęcia, czyli np. wypożyczenie konia ze stadniny na kilkugodzinną przejażdżkę.

- Wyjątek stanowiłaby sytuacja, w której zwierzę nie działoby z własnego popędu, lecz na skutek woli właściciela. Wówczas zastosowanie znalazłby art. 415 k.c. Jako przykład takiego działania można sobie wyobrazić przywołanie karnego, wytresowanego psa, tak żeby przybiegł z drugiego końca drogi, tuż przed przejeżdżającym samochodem. I, niestety, nie zdążył – mówi Kamil Szpyt.

Przepis ten przewiduje domniemanie winy w nadzorze, co niejako automatycznie stawia chowającego lub posługującego się w gorszej sytuacji. 

Czytaj też w LEX: Zadośćuczynienie pieniężne i odszkodowanie za śmierć lub uszkodzenie psa "rodzinnego" na skutek czynu niedozwolonego (w świetle orzecznictwa) >

Natomiast jeżeli chodzi o odpowiedzialność posiadacza pojazdu komunikacyjnego - zastosowanie znajdzie tutaj art. 436 k.c., czyli odpowiedzialność kierowcy opiera się na zasadzie ryzyka.

Jak tłumaczy Kamil Szpyt, przyjmuje się, że generalnie zwierzę nie powinno się znaleźć na drodze, czy w ogóle miejscu, poruszają się samochody. Ale można by się zastanawiać np. nad sytuacją placu treningowego, gdzie odbywają się kursy szkolenia psów, ktoś wjeżdża samochodem, szuka miejsca parkingowego, pies w trakcie przywoływania nie reaguje na komendę i uderza w samochód. Brak zachowania należytej ostrożności przez kierowcę ewidentny. Pytanie - z jaką prędkością jechał, czy powinien w tym miejscu spodziewać się psa, czy wiedział, że odbywają się tam kursy.

Zdarzają się też przypadki celowych potrąceń zwierzęcia, a wtedy już w grę wchodzi odpowiedzialność karna z art. 35 ustawy o ochronie zwierząt, wtedy też kierowca ponosi odpowiedzialność cywilną.

Zobacz linię orzeczniczą: Strona podmiotowa przestępstwa znęcania nad zwierzętami - rozumienie zamiaru bezpośredniego sprawcy >