Przez siedem pierwszych miesięcy 2019 r. w wypadkach na polskich drogach zginęło 1 618 osób, o 164 więcej niż w tym samym okresie 2018 r. - wynika z ostatnich policyjnych statystyk. Równocześnie o ponad 900 spadła liczba wypadków (z 17 579 - siedem pierwszych miesięcy 2018 r. do 16 652 w 2019). - Wypadki są tragiczniejsze, więcej jest takich w których ginie więcej niż jedna osoba - mówią rozmówcy Prawo.pl. 

Rekordowa jest też liczba praw jazdy odbieranych za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanych. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy 2019 r. straciło je blisko 27 tys. kierowców, w tym samym okresie 2018 r. - 17 tys. 432. - Kierowcom spieszy się też do kieliszka - mówią nieoficjalnie policjanci. Potwierdzają to jednak statystyki - od stycznia do lipca 2019 r. zatrzymano ... 65 tys. 280 pijanych kierowców - o prawie 5 tys. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. 

Czytaj: 
Prędkość, brawura, bezmyślność - więcej ofiar na drogach>>

Po polskich autostradach za szybko, na zderzaku i... bez wyobraźni​>>
 

Zabija niezmiennie ... prędkość 

Policjanci i eksperci przyczyn zjawiska doszukują się w wielu kwestiach - jedną z głównych, niezmiennie, jest nadmierna prędkość. Dlaczego jeździmy szybko? Jak mówią, przede wszystkim z roku na rok jest coraz cieplej, zim praktycznie nie ma, a lepsze warunki pogodowe zachęcają do szybkiej jazdy. Oceniamy, że nie ma ryzyka poślizgu i chętniej wciskamy pedał gazu. Więcej jest też samochodów coraz nowszych i coraz szybszych, które kierowcom wydają się bezpieczniejsze. 

W policyjnych statystykach na pierwszym miejscu wśród przyczyn wypadków jest nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu - jej tragicznym żniwem - w ciągu siedmiu miesięcy tego roku - było 4075 wypadków, zginęły w nich 204 osoby, a rannych było prawie 5 tys., na drugim miejscu jest niedostosowanie prędkości do warunków na drodze - choć takich wypadków było mniej - 3454, zginęło w nich prawie dwukrotnie więcej osób - 429, a rannych zostało 4408. Na "kolejnych miejscach" znalazły się nieprawidłowe zachowanie wobec pieszych - 1173 wypadki, 121 osób zginęło i 1757 zostało rannych i nieprawidłowe wyprzedzanie - 665 wypadków, 99 osób zginęło, 840 zostało rannych. 

- Prawie zawsze w tle jest jednak prędkość - mówią policjanci i eksperci z zakresu bezpieczeństwa. 

 

 

Kary są wysokie, ale ... nie odstraszają

O konieczności poprawy bezpieczeństwie na polskich drogach mówi się od lat. W swoim raporcie z 2014 r. Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że tylko w ciągu dekady wypadki pochłonęły życie 45 tys. osób, 500 tys. osób zostało rannych a koszty ekonomiczne przekroczyły 28 mld złotych. Od tego czasu poprawił się stan infrastruktury drogowej, powstało m.in. Polskie Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego gromadzące dane, zwiększono liczbę policjantów na drogach, postawiono na ich szkolenia, zmieniono przepisy w wielu obszarach - m.in. w zakresie kontroli stanu technicznego pojazdów, a  od 2015 r. za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym kierującemu grozi zatrzymanie dokumentu prawa jazdy na trzy miesiące (po nowelizacji i doprecyzowaniu decyzję o odebraniu może podjąć policjant na miejscu zdarzenia).  

Czytaj: Rząd za korytarzami życia i suwakiem na drogach>>
 

Zaostrzono też kary dla pijanych kierowców. Za prowadzenie samochodu po użyciu alkoholu - od 0,2 do 0,5 promila alkoholu - grozi areszt do 30 dni albo grzywna od 50 do 5000 zł. Ponadto sąd ma orzec wobec takiego kierowcy obligatoryjny zakaz prowadzenia pojazdów. Kierowca, który ma powyżej 0.5 promila alkoholu popełnia przestępstwo zagrożone grzywną, karą ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. A przy recydywie do 5 lat. Grzywna może być wymierzona w wysokości od 10 do 540 stawek dziennych (przy czym stawka dzienna ma być uzależniona od m.in. zamożności i wynosić od 10 zł do 2 tys. zł).  Pijany lub odurzony narkotykami sprawca śmiertelnego wypadku lub powodującego ciężkie uszkodzenia ciała idzie do więzienia, na co najmniej 2 lata, a kara ta nie może zostać zawieszona.

Czytaj w LEX: Wypadek przy pracy (w drodze do/z pracy) a wypadek komunikacyjny >

-  Problem w tym, że nie zniechęciło to do niewłaściwych zachowań na drodze. Dlaczego? Moim zdaniem to efekt między innymi tego, że w ślad za tym nie poszła nieuchronność kary. Te kraje, które skutecznie poradziły sobie z tym problemem oprócz zaostrzenia kar postawiły właśnie na ich nieuchronność. A gdybyśmy dzisiaj w Polsce przeprowadzili sondaż wśród kierowców kiedy ostatnio miałeś przeprowadzoną kontrolę drogową, to większość powiedziałaby, że nie pamięta kiedy – mówi Mariusz Sztal z IntroHL, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego,  były  kierownik Wydziału Szkoleń w WORD Warszawa. 

 


Także Konrad Romik sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jedno z rozwiązań upatruje w efektywności kontroli policyjnych. - Powołane są i już działają policyjne grupy SPEED, wyspecjalizowane jednostki, wyposażone w najlepszy dostępny sprzęt do kontroli nadmiernej prędkości i eliminacji z drogi kierowców, którzy stanowią zagrożenie dla własnego życia i zdrowia oraz  innych uczestników ruchu drogowego. Wymiernym efektem tych działań jest choćby zatrzymanie już tysięcy praw jazdy - mówi. I zapewnia, że KRBRD będzie wpierać tego typu działania, bo - jak dodaje - są konieczne. 

Sprawdź w LEX:

Eksperci są też zgodni, że kierowca wsiadając do samochodu i wciskając pedał gazu raczej nie analizuje jaka kara go czeka, bo zakłada, że nikt go nie sprawdzi. 

Zawodzą też policjanci, prokuratorzy i ... biegli

W ocenie adwokata Michała Burtowego, największym problemem wpływającym na nieskuteczność poprawy bezpieczeństwa na drogach nie jest ani zbyt niskie zagrożenie karne, ani problemy interpretacyjne czy niejasność przepisów. Przyznaje, że dolegliwość kary jest istotna ale wiąże się to niekoniecznie z jej surowością, a bardziej z szybkością orzeczenia i nieuchronnością wykonania

- Może to dotyczyć w konkretnym przypadku kary finansowej (lub środka karnego), zakazu prowadzenia pojazdów - to bardzo skuteczne i odstraszające narzędzie, czy też izolacji więziennej. Każda sprawa powinna być rozpatrywana indywidualnie, w świetle zasady obiektywizmu przez sąd, ale także przez pozostałe organy procesowe już na etapie zabezpieczania śladów i podejmowania pierwszych czynności procesowych - mówi. 

Sprawdź w LEX: Czy pracodawca może zwolnić pracownika, wobec którego orzeczono prawomocnym wyrokiem zakaz prowadzenia pojazdów? >

W ocenie prawnika, szereg problemów jest właśnie na etapie prowadzenia sprawy przez policję i prokuraturę. - Policjantom często brakuje umiejętności lub staranności do prawidłowego zabezpieczania śladów, biegłym brakuje kompetencji merytorycznych, organom postępowania przygotowawczego - prokuraturze, policji - brakuje kompetencji do oceny tych opinii. Pracuje się w związku z tym tendencyjnie, np. oskarżając kierowcę pojazdu w zderzeniu z rowerzystą czy pieszym – bo na pierwszy rzut oka to prowadzący auto zawsze jest winny - mówi. 

 


Psycholog transportu dr Andrzeja Markowskiego zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt karania sprawców wykroczeń i przestępstw drogowych. - Jeżeli już stosować kary, to w sposób rozsądny. Wysokie grzywny i zaostrzanie kar powodują tylko chęć odwetu. Większość kar ma działać na zasadzie: pokażemy wam, że tak robić nie można.  Przykład? Co się dzieje gdy policjant zatrzyma kierowcę i ukarze go punktami karnymi za prędkość? Często gdy tylko radiowóz zniknie za zakrętem kierowca przyspiesza. Nie dlatego, że stracił czas, ale by sobie samemu pokazać, że on się nie da. Kara ma więc sens tylko wtedy, gdy ma charakter edukacyjny – dodaje.

Sprawdź w LEX: Uprawnienia do kierowania pojazdami na terenie zakładu pracy >

Edukacja potrzebna już od przedszkola

Mariusz Sztal nie ma wątpliwości, że dużą bolączką w poprawie bezpieczeństwa na polskich drogach jest edukacja. – Ja jestem zwolennikiem edukacji wielofazowej. Czyli kształtowania postawy uczestników ruchu od najmłodszych lat. A my mamy obecnie deficyt w podstawie programowej. Na żadnym etapie nauczania – nie ma tak naprawdę zbyt wiele czasu poświęconego bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Jeśli temat ten jest poruszany, to często dość lakonicznie, innymi słowy szkoła zawsze może powiedzieć, że jeśli raz w roku zrobi dzień bezpieczeństwa to wypełnia podstawę programową – mówi. 

I dodaje, że problem jest zdecydowanie szerszy niż kwestia bezpieczeństwa w drodze do szkoły. - Na żadnym etapie edukacji, także podczas kursów na prawo jazdy nie ma obowiązku uczenia uczniów, kursantów, ile – przykładowo – przy dużych prędkościach, potrzeba drogi by się bezpiecznie zatrzymać.  Czyli jaki jest czas reakcji kierowcy. Największy deficyt w systemie edukacji dostrzegam od momentu kiedy dziecko zdało na kartę rowerową czyli -  10, 11 lat do czasu kiedy teoretycznie robi prawo jazdy.  Bo ustawodawca przyjął , że w wieku 18 lat wszyscy będą robić prawo jazdy i nauczą się zasad ruchu – dodaje. 

A tak - jak mówią eksperci - się nie dzieje - bo po pierwsze statystyki pokazują, że coraz mniej osób przystępuje do kursu na prawo jazdy kończąc 18 lat, a po drugie szwankuje też system kursów dla przyszłych kierowców. 

Wypadek? Mnie się nie zdarzy 

Już w 2014 r. NIK wskazywała, że jednym z najsłabiej funkcjonujących ogniw w systemie bezpieczeństwa ruchu drogowego są ośrodki nauki jazdy. I jak mówią eksperci, mimo wprowadzanych zmian nadal są słabym punktem. 

- System przygotowania do posiadania prawa jazdy jest po prostu nieskuteczny bo ukierunkowany bardzo mocno na sukces finalny czyli zdania egzaminu. A czemu jeździmy za szybko? Bo lubimy to robić i nie jest to domena jedynie Polaków.  Problemem jest jednak to, że nie zdajemy sobie sprawy z konsekwencji.  Choćby z tego, że już 60 km/h zamiast 50 km/h powoduje znaczący wzrost drogi hamowania. A taka wiedza - bywa, że nie jest przekazywana na kursie na prawo jazdy - mówi Sztal. 

W ocenie ekspertów błędem było też nie wprowadzenie tzw. postedukacji - czyli kursów doszkalających dla młodych kierowców, pomiędzy 4 a 8 miesiącem od uzyskania prawa jazdy. Proponowano to w  2011  r. - To mogło przynieść efekty. Chodziło o to, by mogli się dzielić swoimi doświadczeniami i uzyskiwali odpowiedzi na najbardziej palące problemy – dodaje Andrzej Markowski.

Jak mówi brak podstawowej wiedzy wśród kierowców wychodzi też przy jeździe pod wpływem alkoholu.  - Większość spośród tych kierowców, którzy są rano za to zatrzymywani, to osoby przekonane, że są trzeźwe. A to jest m.in. efekt tego, co jest przekazywane na kursach jazdy. Dlaczego? Bo kursanci nie są informowani  co się dzieje w organizmie z alkoholem, jak się rozkłada. Choćby o tym to, że w ciągu godziny spalane jest 10 g czystego alkoholu. Że spalany jest tylko w wątrobie, nie da się go rozpuścić pijąc wodę, spłukać pod zimnym prysznicem. Czyli pół litra wódki –  na początek góralskiego wesela – spalimy dopiero po 24 godzinach, nie krócej - zaznacza ekspert.