-Celem złożenia petycji jest podjęcie działań legislacyjnych lub działań wspierających inicjatywy legislacyjne w zakresie rządowego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie rozpoznawania spraw dotyczących zawartych z konsumentami umów kredytu denominowanego lub indeksowanego do franka szwajcarskiego – pisze w social mediach radca prawny Beata Strzyżowska. Prawniczka przygotowała tekst petycji do projektu procedowanego w Sejmie (druk nr 1758) i udostępniła go na profilu Meta swojej kancelarii. Oprócz parlamentarzystów petycja-apel jest skierowana m.in. do rzecznika finansowego Michała Ziemiaka, rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka. Wśród adresatów petycji są też Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a także – firmujący projekt – minister Waldemar Żurek i jego pełnomocniczka Aneta Wiewiórowska-Domagalska.

Zbyt duże przywileje dla banków

Petycja zarzuca projektowi, że wprowadza rozwiązania faworyzujące sektor bankowy kosztem konsumentów. Dlatego postuluje rozszerzenie zakresu walut objętych ustawą na wszystkie waluty obce (np. euro, jeny, dolary USA), nie tylko franki szwajcarskie. Ponadto w petycji postuluje się usunięcie art. 8 projektu, czyli przepisu umożliwiającego bankom wnoszenie powództwa wzajemnego do końca postępowania w I instancji.

Są też dwa postulaty dotyczące kwestii, w których interesy kredytobiorców i reprezentujących ich kancelarii są mocno zbieżne finansowo. Chodzi o art. 5 i 18 projektu ustawy – petycja żąda usunięcia przepisów pozwalających bankom składać zarzut potrącenia aż do końca postępowania apelacyjnego, jako naruszających Konstytucję (art. 76 i 78) i zasadę prekluzji.

W petycji kładzie się też nacisk na to, czego w projekcie brakuje. -Projekt ten pomija zupełnie problematykę m.in. powództw banków przeciwko konsumentom, żądania banków w zakresie odsetek od kapitału (…). Ponadto projektowana ustawa przyznaje bankom, które stosowały klauzule abuzywne, liczne nieuzasadnione wyjątki od zasad postępowania cywilnego, nieproporcjonalnie wzmacniające ich pozycję procesową, jak również wprowadza dyskryminujące regulacje dot. kosztów sądowych – czytamy w uzasadnieniu. -Te zabiegi stanowią próbę obejścia polskiego porządku prawnego, a co za tym idzie także prawa UE. Projekt ustawy - w obecnym brzmieniu - stanowi przykład jednostronnej i nierównej interwencji legislacyjnej, która bez uzasadnienia faworyzuje banki, przenosząc konsekwencje ich błędów na konsumentów (kredytobiorców) oraz Skarb Państwa – to kolejne tezy petycji.

Mec. Strzyżowska w social mediach zachęca do kopiowania petycji, podpisywania i wysyłania jej do wymienionych w niej adresatów.

 

Sprawdź również książkę: Przewodnik frankowicza >>


Do posłów napływają uwagi krytyczne

Projekt ustawy frankowej po pierwszym czytaniu trafił do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, ale nie ma go w porządku prac tej komisji w tym tygodniu. Zainteresowani mogą też kierować drogą elektroniczną listy do komisji, korzystając z odpowiedniej opcji na stronie sejmowej.

Do projektu wpływają też kolejne opinie, oprócz opisanej już przez prawo.pl krytyki przesłanej przez radcę prawnego Roberta Mazura, partnera w kancelarii Mazur i Wspólnicy. Narodowy Bank Polski poinformował, że nie składa żadnych uwag do projektu, natomiast suchej nitki na planowanych przepisach nie zostawia Stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu” (SBB). Główny obiekt krytyki jest podobny do tego w petycji mec. Strzyżowskiej – czyli art. 5, umożliwiający bankom dokonanie potrącenia pod koniec wieloletniego procesu, co może oznaczać dla kredytobiorcy utratę odsetek za zwłokę banku i konieczność pokrycia kosztów procesowych. SBB zwraca uwagę, że w skrajnych przypadkach, w razie gdy toczą się równolegle dwa procesy – jeden z powództwa kredytobiorcy, a drugi z powództwa banku – może dojść do kuriozalnej sytuacji polegającej na wydaniu dwóch niezależnych wyroków zasądzających zwrot kapitału na rzecz banku. Dlatego SBB apeluje o wykreślenie art. 5 projektu ustawy.

Prezes SBB Arkadiusz Szcześniak widzi też kilka pozytywów projektu, które wymienia z swojej opinii przesłanej do Sejmu. Chodzi np. o rozpatrywanie spraw na posiedzeniach niejawnych, uproszczenie postępowania dowodowego (zeznania na piśmie, przesłuchania online) czy automatyczne zawieszanie spłaty kredytu bez konieczności wydawania postanowienia zabezpieczającego przez sąd.

Projekt publicznie krytykuje też m.in. dr Jacek Czabański, adwokat, pełnomocnik kredytobiorców w sprawach przeciwko bankom. Podkreśla on, że projekt mający - w założeniu - przyspieszyć postępowania frankowe, raczej nie spełni swojego zadania. -Nie dotyka największego problemu, jakim jest brak dobrowolnego uznawania roszczeń kredytobiorców przez banki, a to jest jedyna przyczyna takiej liczby spraw w sądach. Tymczasem projekt nie wprowadza żadnych mechanizmów, które miałyby zachęcić banki do unikania procesów sądowych, w tym zwłaszcza poprzez zwiększenie kosztów przegranego procesu. Jak stwierdzają projektodawcy, 97 proc. spraw jest przegrywanych przez banki, a jednak banki dalej zmuszają kredytobiorców do występowania na drogę sądową, zamiast uznawania ich roszczeń bez procesu – zauważa mec. Czabański.

 

Skład jednoosobowy może uratować sprawę

Czabański też jednak dostrzega niektóre korzystne rozwiązania. -Zaletą projektu jest to, że wprowadza zasadę automatycznego wstrzymania płatności rat kredytu w chwili doręczenia bankowi odpisu pozwu kredytobiorcy, co uwalnia sądy od rozpoznawania wniosków o zabezpieczenie – jednak nie spodziewałbym się znacznego przyspieszenia postępowań tylko z tego powodu – dodaje mec. Czabański.

Zdaniem Czabańskiego drugą zaletą, choć przypadkową, jest natomiast zasada jednoosobowych składów sędziowskich w sprawach frankowych, gdyż w ich przypadku uniknie się kontrowersji związanych z dokoptowaniem dwóch kolejnych sędziów do sprawozdawcy. -Kiedyś regułą było rozpoznawanie apelacji w składzie trzyosobowym, później – na fali zmian Covid-owych - wprowadzono składy jednoosobowe, co miało swoje zalety w postaci szybszego rozpoznania sprawy, ale również i wady w postaci zwiększenia się rozbieżności orzecznictwa sądów apelacyjnych, gdyż odmienne poglądy poszczególnych sędziów, które w składzie wieloosobowym zostałyby przegłosowane, obecnie znajdą swój wyraz w rozstrzygnięciu prawomocnym. Tego mankamentu nie usuwa możliwość złożenia skargi kasacyjnej, gdyż jest ona ograniczona co do wartości oraz podstaw zaskarżenia. Dlatego powrót do składów trzyosobowych jest co do zasady słuszny, chociaż będzie się on na pewno wiązał ze zmniejszeniem tempa rozpoznawania spraw. Do tego minister sprawiedliwości wprowadził teraz zamieszanie przez zastąpienie zasady losowania wszystkich trzech sędziów składu, przez zasadę losowania jednego i dobierania dwóch pozostałych według kryteriów, które dopiero zostaną ustalone przez danego prezesa sądu. Tak ustalony skład może być kwestionowany co do jego niezależności. Paradoksalnie, sprawy frankowe mogą uniknąć tego zarzutu, a to przez brak składu trzyosobowego – podkreśla mec. Czabański.