Projekt firmowany przez posłów z Solidarnej Polski wpłynął do Sejmu 30 marca.  A prezentując go Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości, powołując się na publikacje niemieckich mediów podkreślił, że niektóre NGO-sy są "elementem polityki rosyjskiej i nacisków na opinię publiczną państw zachodu", a także są "narzędziem polityki klimatycznej państwa rosyjskiego", bo Moskwa przekazała 82 mln euro europejskim stowarzyszeniom ochrony klimatu, których celem miało być zapobieganie produkcji gazu ziemnego na Starym Kontynencie.  Według wiceministra, ustawa ma być więc elementem deputinizacji, także w zakresie działań różnych NGO.

 

 

Według autorów projektu,  proponowane przepisy mają załatać lukę prawną w polskich przepisach, która może być wykorzystywana do prowadzenia działalności lobbingowej podmiotów, zarówno rządowych, jak i pozarządowych, poprzez organizacje pozarządowe (w tym zagraniczne). Wywierania w pośredni lub bezpośredni sposób wpływu na życie publiczne w kraju.

Więcej: Politycy chcą lustrować NGO, by wyłapać agentów wpływu z zagranicy>>

 


Nękanie organizacji pozarządowych

Zdaniem autorów stanowiska, pod którym podpisało się 46 organizacji, propozycje zawarte w „Lex Woś” to przykład „nękania” sektora organizacji społecznych niepotrzebnymi i nieuzasadnionymi regulacjami, których wspólnym mianownikiem jest brak zaufania do obywateli oraz rozbudowa systemu centralizacji i nadzoru.

Najważniejsze konsekwencje proponowanych przepisów:

  • Na znaczną część organizacji zostaną nałożone dodatkowe, bardzo rozbudowane obowiązki sprawozdawcze oraz będą musiały oznaczać wszystkie swoje komunikaty medialne informacjami o darczyńcach.
  • Darczyńcy prywatni stracą ważny obszar swojej prywatności (ich dane osobowe zostaną upublicznione).
  • Przychody organizacji, w tym środki zagraniczne, zostaną wyeksponowane i przedstawione jako “podejrzane”.
  • Zostanie rozbudowany mechanizm kontroli nad organizacjami dysponujący nowymi sankcjami finansowymi i karnymi.

- Obowiązki zawarte w projekcie są niepotrzebne. Organizacje społeczne już obecnie podlegają rozbudowanemu systemowi sprawozdawczości i nadzoru, który znacząco wykracza poza obowiązki innych podmiotów np. partii politycznych. Dostęp do informacji o finansach organizacji mają m.in. organy skarbowe, organy przeciwdziałające praniu brudnych pieniędzy i służby specjalne. Dodatkowo, zgodnie z obowiązującymi przepisami, informacje o dużych darowiznach od osób prawnych powinny być dostępne publicznie np. na stronie organizacji lub w jej sprawozdaniu - czytamy w opinii.

Jej autorzy przyznają, że jawność jest ważną zasadą życia publicznego, która obejmuje wszystkie sektory – publiczny, gospodarczy i społeczny. Oceniają jednak, że nowe obowiązki, które proponuje projekt, stanowią wyraz wybiórczego podejścia do zasady jawności i w istocie wrogiego podejścia do niezależnej aktywności społecznej. Wszelkie nowe potencjalne obowiązki w tym zakresie powinny być oparte na rzetelnej analizie ryzyka, powinny być adekwatne do zagrożeń i powstać w dialogu z sektorem organizacji społecznych.

Odrzućcie ten projekt

- Dziś, kiedy znaczna część organizacji społecznych, bez oglądania się na rządzących, angażuje się w pomoc Ukrainie, takie rozwiązania nie są potrzebne - stwierdzają autorzy stanowiska. I apelują o:

  • odrzucenie lub niepodejmowanie prac nad szkodliwymi dla organizacji społecznych przepisami zawartymi w tzw. „Lex Woś”,
  • zawieszenie prac nad innymi projektami z zakresu sprawozdawczości i jawności, które zwiększają obciążenia organizacji i powrót do debaty w duchu realnych uproszczeń i rzetelnych konsultacji w spokojniejszym czasie.