Właścicielom nieruchomości, nawet tych, które nie są zamieszkałe, ciężko uniknąć obowiązku płacenia opłat za zagospodarowanie odpadami. W świetle orzecznictwa sądów administracyjnych płaci każdy, zgodnie ze stawkami ustalonymi przez gminę. Obowiązek uiszczenia opłaty jest na tyle uciążliwy, że ponoszą go nawet osoby, które pozbywają się odpadów na własną rękę albo w ogóle ich nie produkują.

Czytaj także: WSA: Żyjący z zasiłku nie zapłaci za odpady >>>
 

Nie zostawiał śmieci, ale musiał zapłacić  

Obowiązek ponoszenia opłaty był zarzewiem konfliktu władz samorządowych z dzierżycielem domku kempingowego, który spędzał w nim dziesięć dni w roku. Zobowiązany do uiszczenia 260 zł podkreślał, że niewykorzystane produkty spożywcze i opakowania zabiera ze sobą do domu w mieście, ponieważ obawia się zwabienia gryzoni i owadów do domku w czasie swojej nieobecności. Sprawą zajął się sąd administracyjny, który stwierdził, że rada gminy była upoważniona do ustalenia ryczałtowej, rocznej opłaty od nieruchomości wykorzystywanych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe jedynie przez część roku.

WSA podkreślił, że opłata ta powstaje z mocy samego prawa, jest oderwana od faktycznej ilości wytwarzanych odpadów i ma publicznoprawny charakter. Natomiast obowiązek jej uiszczenia jest związany z samym posiadaniem nieruchomości, a nie z faktem powstawania odpadów, czy ich odbieraniem. Na potrzeby ustalenia jej wysokości nie ma też znaczenia czas wykorzystania nieruchomości w roku kalendarzowym (wyrok WSA w Olsztynie z dnia 19 kwietnia 2018 r., sygn. akt I SA/Ol 113/18).

- W przypadku opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi właściciele nieruchomości otrzymują możliwość pozbycia się odpadów komunalnych. Opłata ta nie jest związana z rzeczywistą ilością odebranych odpadów – podkreśla Maciej Kiełbus, partner w Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna. - Było to jedno z kluczowych założeń reformy gospodarki odpadami komunalnymi zapoczątkowanej w 2011 roku, opłata miała być oderwana od rzeczywistej ilości odpadów. Dzięki temu właściciele nieruchomości stracili ekonomiczną zachętę do nielegalnego pozbywania się odpadów co pozwalało na obniżenie uiszczanych wówczas opłat - dodaje.

 

Joanna Dmowska, Anna Elżbieta Nieć

Sprawdź  

Samodzielne pozbywanie się odpadów nie zwalnia z opłaty

Z kolei z wyroku WSA w Łodzi z marca 2018 r. (sygn. akt I SA/Łd 50/18) wynika, że właściciele nieruchomości muszą składać deklaracje o wysokości opłaty i ją ponosić, nawet jak sami je segregują i sprzedają. Jeżeli tego nie zrobią, to wójt wyda decyzję, w której określi, ile mają zapłacić. Sądy wskazują, że z ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, wynika, że nie jest to opłata za usługę, ale danina publiczna. Oznacza to, że ma ona charakter obowiązkowy, a mieszkaniec gminy nie jest zwolniony od jej płacenia nawet wtedy, gdy samorząd niewłaściwie organizuje odbiór opadów. W podobnym tonie wypowiedział się Białostocki sąd administracyjny w wyroku z maja 2019 r. (sygn. akt I SA/Bk 112/19), która wskazał, że z obowiązku ponoszenia opłaty nie zwalnia fakt, że odpady segregowane były gromadzone w piwnicy, a zielone w kręgach umieszczonych na terenie posesji, zmieszane zaś wywożone do innej gminy.

- Opłata za gospodarowanie odpadami komunalnymi nie jest podatkiem, lecz opłatą publicznoprawną. Podstawowa różnica między podatkiem a opłata polega na ekwiwalentności opłaty – wskazuje Maciej Kiełbus, partner w Dr Krystian Ziemski & Partners Kancelaria Prawna. - W zamian za opłatę dostaję określoną usługę publiczną w zamian. Nie jest przy tym wymagana pełna ekwiwalentność. Innymi słowy wysokość opłaty nie musi się równać wartości konkretnej usługi na rzecz podmiotu zobowiązanego do uiszczenia opłaty – dodaje.

Płaci ten, kto wytwarza

Sądy administracyjne wskazują, że za odpady płaci ten, kto je wytwarza, czyli nie zawsze jest to właściciel nieruchomości. Z taką sprawą do czynienia miał WSA w Poznaniu (sygn. akt I SA/Po 510/18). Burmistrz określił z urzędu wysokość opłaty za zagospodarowanie odpadów. Adresatem decyzji był właściciel nieruchomości, który bronił się, że budynek jest podzielony na lokale, które są wynajmowane. Dlatego to ich najemcy powinni zostać obciążeni obowiązkiem ponoszenia opłaty. Sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację właścicielowi.

 

WSA uznał, że nie ulega wątpliwości, że jeżeli właściciel nieruchomości nie zamieszkuje nieruchomości i udostępnia ją w całości lub w części innemu podmiotowi na podstawie umowy najmu, to można uznać, że dwa podmioty są objęte definicją właściciela z ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Dlatego w sytuacji tej należy uznać, że zobowiązanym do ponoszenia opłaty jest podmiot faktycznie władający nieruchomością.
 

Spółdzielnia zapłaci za najemców

Sprawa wygląda inaczej, jeżeli właścicielem nieruchomości jest spółdzielnia, która wynajmuje lokale użytkowe niestanowiące odrębnego od gruntu przedmiotu własności.  Taką sprawę rozpoznawał WSA w Łodzi (sygn. akt I SA/Łd 590/18). Sąd wskazał wówczas, że podmiotem zobowiązanym do złożenia deklaracji jest spółdzielnia, a nie najemcy lokalów. W kontekście spółdzielni warto też zwrócić uwagę na wyrok WSA w Bydgoszczy (sygn. akt I SA/Bd 633/18), w którym uznano, że w interesie spółdzielni leży zabezpieczenie pojemników przed wrzucaniem do nich odpadów z innych nieruchomości. Jeżeli ignorowała ten fakt, to musi zapłacić za ich zagospodarowanie.