Zdecydowanie nie ma powodów do paniki, tymczasem w ostatnich dniach w przestrzeni medialnej zaczęły pojawiać się informacje o masowym wykupowaniu przez konsumentów brokatu, który także zalicza się do mikroplastiku i ma rzekomo zniknąć ze sklepów – tak działo się np. w Niemczech. Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to efekt wchodzących w życie unijnych przepisów, ponieważ te dają firmom o wiele więcej czasu na przystosowanie się do regulacji, a dodatkowo mają ujednolicić prawo na terenie całej UE. Inną kwestią jest to, że niektóre państwa członkowskie same podejmowały działania mające wyeliminować mikroplastik z produktów – i miały do tego prawo.

Czytaj też: Mikroplastik w kosmetykach jest powszechny, ale prawo na to pozwala​ >>

Nie tylko brokat

Aby uporządkować fakty, należałoby zacząć przede wszystkim od tego, że wyróżniamy mikroplastiki wtórne (powstające przypadkowo, jako drobne kawałki plastiku) oraz pierwotne (celowo dodawane do produktów). Mikroplastiki wtórne to przede wszystkim uboczny produkt degradacji, np. plastikowych reklamówek. Z mikroplastikiem pierwotnym możemy mieć do czynienia w kosmetykach, w różnych postaciach. Może być to brokat dodawany do kosmetyków do makijażu, jak i np. syntetyczne drobiny używane w peelingach mechanicznych – choć trzeba zaznaczyć, że są to tylko przykłady. Już kilka lat temu branża kosmetyczna zaczęła jednak we własnym zakresie podejmować działania eliminujące drobiny mikroplastiku w kosmetykach, zastępując je ekologicznymi rozwiązaniami (przykładowo, w peelingach mechanicznych powszechnie stosuje się pestki truskawki zamiast syntetycznych drobin).

Źródła, z których pochodzi najwięcej drobin mikroplastiku zanieczyszczających środowisko, są jednak dość zaskakujące. Jak wynika z raportu Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN), to działania człowieka w 98 proc. przypadków są źródłem zanieczyszczania wód mikroplastikiem wtórnym. Problem w tym, że większość z nich nie jest generowana celowo. Jednym z istotniejszych źródeł powstawania zanieczyszczeń mikroplastikiem jest… pranie syntetycznych tkanin. Ma to związek z tym, że w praniu ścierają się włókna ubrań, które nie rozpuszczają się w wodzie. Trafiają następnie do ścieków, a stamtąd, potencjalnie, do rzek i oceanów. Według raportu do zanieczyszczania wód przyczynia się także standardowe zużycie i ścieranie opon samochodowych, powstające na skutek ich eksploatowania. Włókna są bowiem zmywane przez deszcz i przenoszone przez wiatr, a następnie – ponownie – trafiają potencjalnie do rzek.

Czytaj też w LEX: Wprowadzanie kosmetyków do obrotu: produkcja i zgłoszenie >

 

Zagrożenie nie tylko dla środowiska

Główną inspiracją podjęcia przez unijnego legislatora prac nad przepisami pozwalającymi wyeliminować w przyszłości mikroplastik z produktów była jednak nie tylko troska o środowisko. Coraz częściej mówi się bowiem o tym, że mikrodrobiny nie pozostają bez wpływu na zdrowie człowieka.

- Wszechobecność niewielkich fragmentów syntetycznych lub modyfikowanych chemicznie polimerów naturalnych, które są nierozpuszczalne w wodzie, ulegają bardzo powolnemu rozkładowi i z łatwością mogą dostawać się do układu pokarmowego organizmów żywych, budzi obawy dotyczące ich ogólnego wpływu na środowisko i potencjalnie na zdrowie człowieka. Polimery te występują powszechnie w środowisku i wykryto je również w wodzie pitnej i żywności. Kumulują się w środowisku i przyczyniają do zanieczyszczenia mikrodrobinami plastiku – wskazano w motywach nowelizacji rozporządzenia (2023/2055) w sprawie rejestracji, oceny, udzielania zezwoleń i stosowanych ograniczeń w zakresie chemikaliów (REACH) w odniesieniu do mikrocząstek polimerów syntetycznych.

Maria Papis, associate w praktyce Life Sciences kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, przypomina, że branża kosmetyczna już wcześniej miała świadomość zagrożeń, i podejmowała działania, by wyeliminować mikroplastik w jak największym zakresie już od kilkunastu lat.

- Jest to długo wyczekiwane rozporządzenie. Głosy na temat tego, że mikroplastik jest szkodliwy zarówno dla środowiska, jak i zdrowia człowieka, pojawiają się już od kilku lat. W europejskim sektorze kosmetycznym kluczowe znaczenie dla odchodzenia od mikroplastiku w produktach kosmetycznych miała z pewnością rekomendacja Cosmetics Europe. Stowarzyszenie to w 2015 roku zaleciło zaprzestania stosowania tych mikrocząstek polimerów syntetycznych w kosmetykach spłukiwanych, służących do złuszczania i oczyszczania skóry, które nie ulegają biodegradacji w środowisku wodnym. Cel ten miał zostać osiągnięty do 2020 roku, a Cosmetics Europe co jakiś czas prezentowało imponujące dane procentowe, pokazujące siłę samoregulacji branży – zaznacza prawniczka. 

Jak zaznacza dr Joanna Uchańska, radczyni prawna i partnerka w Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy, rozporządzenie to element długofalowej strategii unijnej. 

- Realizacja tej zmiany wynika z planów na poziomie unijnym na rzecz eliminacji zanieczyszczeń (m.in. z maja 2021 r.). W ramach celów na 2030 r. uwzględniono zmniejszenie o 30 proc. ilości mikrodrobin plastiku uwalnianych do środowiska. Co jednak ważne, w dokumentacji zgodnej z załącznikiem XV zaproponowano wyłączenie polimerów ulegających rozkładowi lub rozpuszczalnych w wodzie oraz polimerów naturalnych niemodyfikowanych chemicznie, ponieważ nie charakteryzują się one długoterminową trwałością, a zatem nie przyczyniają się do zwiększenia zidentyfikowanego ryzyka - wyjaśnia prawniczka. 

 

Nowość
Nowość

Robert Grzeszczak, Dagmara Kornobis-Romanowska

Sprawdź  

Brokat zniknie z makijażu – ale dopiero za dwanaście lat

Prawnicy zaznaczają, że nowe rozporządzenie to mimo wszystko duże wyzwanie dla branży kosmetycznej – choć przepisy obejmą nie tylko kosmetyki. Unijny prawodawca również miał jednak świadomość, że zmiana będzie wymagała czasu, dlatego przewidział okresy przejściowe, z których niektóre są niezwykle długie. Zwolennicy brokatowych kosmetyków do makijażu na pewno nie mają powodów do paniki – produkty do makijażu, warg i paznokci zostaną objęte nowymi zasadami dopiero za dwanaście lat. Ma to zapewnić branży czas na opracowanie alternatywnych rozwiązań. Jednak od 17 października 2031 roku będą musiały być one opatrzone zastrzeżeniem, że nadal zawierają mikrocząstki polimerów syntetycznych. Dla pozostałych produktów przewidziano natomiast czteroletni (kosmetyki spłukiwalne) oraz sześcioletni okres przejściowy.

- Rozporządzenie to dotyka w największym stopniu producentów produktów kosmetycznych. Najtrudniejsza będzie oczywiście zmiana formuł produktów, które takie mikrocząstki zawierają, ponieważ wymaga ona czasu i nakładów finansowych. Za zmianą formuł w konsekwencji podąży także zmiana etykiet produktów, marketing i, przede wszystkim, zaufanie konsumentów do danej marki. A trzeba pamiętać, że jest to zmiana rewolucyjna. Nowa definicja mikroplastiku jest szeroka i obejmuje wiele substancji, które nierzadko przesądzały o cechach konkretnego produktu, a do tej pory nie miały swoich zamienników. Producentów czeka więc ogromne wyzwanie w postaci znalezienia substancji alternatywnych, które nie pozbawią docenianych przez konsumentów właściwości produktów, a jednocześnie nie pogrzebią ich biznesu finansowo – podkreśla Maria Papis.

Czytaj też w LEX: Informacja o kosmetyku - na opakowaniu i po polsku. Omówienie wyroku TS z dnia 17 grudnia 2020 r., C-667/19 (A.M.p. E.M.) >

Deklaracje do weryfikacji

Eksperci zwracają również uwagę na to, że rozporządzenie wprowadza definicję legalną mikrocząstek polimerów syntetycznych. Do tej pory producenci chętnie umieszczali na kosmetykach deklaracje typu „receptura wolna od mikroplastiku” – po to, by zachęcić konsumentów do kupowania ich produktów. Teraz może to mieć jednak swoje konsekwencje.

- Przykładowo uczestnicy rynku, którzy stosują na swoich produktach oświadczenia „nie zawiera mikroplastiku” powinni przyjrzeć się dokładnie swoim recepturom i sprawdzić, czy to oświadczenie jest dalej aktualne – wyjaśnia mec. Papis.

Jak zauważa dr Joanna Uchańska, w praktyce oznacza to, że oświadczenie, które teraz jest umieszczane na opakowaniach w celu przyciągnięcia uwagi, wkrótce stanie się obowiązkowe, tyle że w zmienionej i odwróconej formie. Zaznacza jednak, że ważne jest także to, by odróżniać intencjonalnie dodawane do produktów mikroplastiki od polimerów naturalnie niemodyfikowanych chemicznie czy rozpuszczalnych w wodzie. Tych zakazy unijne bowiem nie obejmą, a konsumenci nie zawsze widzą te różnice. Dlatego istotna jest edukacja, czym mikroplastik jest. 

- Producenci także nie powinni budować swojej komunikacji marketingowej i reklamowej opartej o strach, czy obawy, bo to jest zakazane. Zakazane jest także stosowanie takich oznaczeń, że produkt danej substancji nie zawiera, podczas gdy jest ona wykluczona do stosowania przez prawo w ogóle. Przekaz dotyczący zawartości lub nie określonych substancji powinien być neutralny i jedynie informacyjny, a dodatkowo w przypadku kosmetyków do makijażu, warg i paznokci konieczne będzie wyraźne poinformowanie, że mikroplastiki w kosmetyku są - podsumowuje dr Uchańska.