Sprawa, która toczy się już 8 lat, dotyczy artykułu „Ein Kämpfer und sein zweites Leben” opublikowanego na wiosnę 2017 r. na stronie internetowej wydawnictwa Mittelbayerischer Verlag KG z Ratyzbony. Tekst opisywał historię pochodzącego z Częstochowy Israela Offmana, którego siostra została zamordowana w Treblince. W tekście pojawiła się sugestia, że Żydówka zginęła w „polskim obozie”, podczas gdy był to niemiecki nazistowski obóz zagłady utworzony na terenie Generalnego Gubernatorstwa. W latach 1942-1943 zginęło tam ok. 800 tysięcy więźniów (m.in. Żydzi z getta warszawskiego, w tym Janusz Korczak). Oryginalny tekst był dostępny jedynie przez 8,5 godziny i został zmodyfikowany po interwencji polskiego konsulatu w Monachium, choć wydawnictwo dopisało też, że obozowymi oprawcami byli naziści.

Polski więzień oburzony

Przeciwko niemieckiemu wydawcy na drogę sądową wystąpił Stanisław Zalewski, więzień Auschwitz numer 156569 (oraz dwóch innych obozów), prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych. Zalewski domagał się zakazania wydawnictwu rozpowszechniania w jakikolwiek sposób określeń "polski obóz zagłady" lub "polski obóz koncentracyjny", a także jego odpowiedników we wszystkich na określenie niemieckich obozów zlokalizowanych podczas ostatniej wojny na terenach okupowanej Polski. Ponadto chciał, aby wydawnictwo opublikowało na swojej stronie internetowej oświadczenie z przeprosinami, jak również wpłaciło na rzecz związku więźniów, któremu przewodzi Zalewski, kwotę 50 tysięcy złotych. Pozew trafił do polskiego sądu, dlatego wydawnictwo - przed wdaniem się w spór co do istoty sprawy - wniosło o jego odrzucenie ze względu na brak jurysdykcji krajowej sądów polskich, twierdząc, że sprawę powinny rozpatrywać sądy w Niemczech.

 


Początkowo Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił odrzucenia pozwu, ale – po zażaleniu wydawnictwa - Sąd Apelacyjny zażądał od Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) odpowiedzi na pytania co do stosowania art. 7 pkt 2 unijnego rozporządzenia 1215/2012/UE w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych.

Sędziowie powzięli wątpliwość, czy jurysdykcja oparta na łączniku centrum interesów ma zastosowanie w sprawie z powództwa osoby fizycznej o ochronę jej dóbr osobistych w przypadku, gdy wskazywana jako działanie naruszające te dobra publikacja internetowa nie zawiera informacji (bezpośrednio lub pośrednio) odnoszących się do tej konkretnej osoby, natomiast zawiera informacje lub stwierdzenia sugerujące naganne działania zbiorowości, do której powód należy (w tej konkretnej sprawie - narodu) i z czym powód wiąże naruszenie jego dóbr osobistych. Ponadto sędziowie pytali, czy w sprawie o ochronę majątkową i niemajątkową dóbr osobistych przed naruszeniami w Internecie, dokonując oceny, czy sąd krajowy jest sądem miejsca, w którym nastąpiło lub może nastąpić zdarzenie wywołujące szkodę, należy brać pod uwagę takie okoliczności jak krąg odbiorców, język tekstu, czas dostępu do spornej informacji, jak również indywidualne cechy powoda (status więźnia hitlerowskiego, działanie w organizacjach kombatanckich) powoływane w sprawie jako uzasadnienie szczególnego uprawnienia do przeciwstawienia się na drodze sądowej rozpowszechnianiu zarzutów przeciwko zbiorowości/wspólnocie, której jest członkiem.

Stanowisko Trybunału

TSUE w wyroku z 17 czerwca 2021 r. (C-800/19) orzekł, że rozporządzenie 1215/2012/UE należy interpretować następująco: sąd, w którego obszarze właściwości znajduje się centrum interesów życiowych osoby podnoszącej naruszenie jej dóbr osobistych przez treści opublikowane na stronie internetowej, ma jurysdykcję do rozpoznania - w odniesieniu do całości doznanych krzywd i poniesionych szkód - powództwa odszkodowawczego wniesionego przez tę osobę tylko wtedy, gdy treści te zawierają obiektywne i możliwe do zweryfikowania elementy, pozwalające na bezpośrednie lub pośrednie indywidualne zidentyfikowanie tej osoby.

W tym przypadku zaś Stanisław Zalewski nie został w żaden sposób wskazany w artykule (czy to bezpośrednio czy też pośrednio), a swoje żądania oparł na mającym wynikać z użycia określenia "polski obóz zagłady Treblinka", naruszeniu jego tożsamości i godności narodowej. Przyznanie więc jurysdykcji do rozpoznania - w odniesieniu do całości doznanych krzywd i poniesionych szkód - powództwa odszkodowawczego wniesionego przez tę osobę, gdy w treści tej osoba ta nie została indywidualnie zidentyfikowana, sądowi, w którego obszarze właściwości znajduje się centrum interesów życiowych owej osoby (czyli polskiemu, gdyż Stanisław Zalewski mieszka w Warszawie), godziłoby w przewidywalność przepisów o jurysdykcji oraz w pewność prawa. TSUE wskazał też, że przeciwna wykładnia prowadziłaby do sytuacji, w której wiele sądów byłoby właściwych do rozpoznania danego powództwa, i mogłaby w ten sposób wpływać na przewidywalność przepisów o jurysdykcji, naruszając zasadę pewności prawa.

Ze względu na cel w postaci przewidywalności przepisów o jurysdykcji i pewności prawa związek ten musi - w sytuacji, w której powód twierdzi, że jego dobra osobiste zostały naruszone przez treści opublikowane w Internecie - być oparty nie na elementach wyłącznie subiektywnych, związanych jedynie z indywidualną wrażliwością tej osoby, lecz na elementach obiektywnych i możliwych do zweryfikowania, pozwalających na bezpośrednie lub pośrednie indywidualne zidentyfikowanie tej osoby. Zdaniem TSUE zwykła przynależność danej osoby do możliwej do zidentyfikowania szerokiej grupy, takiej jak naród, również nie pozwala na zrealizowanie celów przewidywalności przepisów o jurysdykcji i pewności prawa, ponieważ centra interesów życiowych osób należących do tej grupy mogą znajdować się w różnych państwach UE. Gdy powód nie został bezpośrednio lub pośrednio indywidualnie zidentyfikowany w internetowym tekście - ale uważa, że użycie w owej treści spornego określenia stanowi, w związku z tym, iż należy on narodu polskiego, naruszenie jego dóbr osobistych - nie ma szczególnie ścisłego związku między sądem, w którego obszarze właściwości znajduje się jego centrum interesów życiowych, a przedmiotowym sporem, w związku z czym sąd ów nie ma jurysdykcji do rozpoznania tego sporu.

 

SA w Warszawie - po uzyskaniu odpowiedzi z TSUE - odrzucił pozew. W lutym br. Sąd Najwyższy przekazał jednak sprawę do ponownego rozpoznania (postanowienie SN z 18 lutego 2025 r., II CSKP 1586/22). Prawnicy Stanisława Zalewskiego podkreślali w skardze kasacyjnej, że wcześniejsze orzecznictwo  polskich sądów niezmiennie przyjmowało krajową jurysdykcję. Należą do nich pozwy rozstrzygane w Warszawie (przeciwko wydawcom Die Welt i Bayerisher Rundfunk), w Olsztynie (przeciwko wydawcy portalu focusonline.de) i w Krakowie (pozew przeciwko ZDF). W żadnej z tych spraw, kwestia polskiej jurysdykcji nie została skutecznie zakwestionowana przez niemieckich pozwanych. 

SN uznał, zgodnie z tzw. regułą mozaiki, że poszkodowany przez tekst rozpowszechniony w kilku państwach UE może domagać się odszkodowania zarówno tam, gdzie wydawca ma siedzibę, jak również przed sądem w miejscu gdzie poszkodowany doznał krzywdy z powodu naruszenia jego godności/tożsamości narodowej. SN powołał się tutaj na orzecznictwo TSUE, rozróżniające jurysdykcję pełną - dotyczącą całości doznanych krzywd i poniesionych szkód - i ograniczoną (dotyczącą jedynie szkód poniesionych w danym kraju). W wypadku naruszenia dóbr osobistych za pośrednictwem treści opublikowanych w Internecie, TSUE zastrzegł, że poszkodowany może również, zamiast powództwa dotyczącego odpowiedzialności za całość doznanych krzywd i poniesionych szkód, wytoczyć powództwo przed sądami każdego państwa członkowskiego, na którego terytorium treść umieszczona w sieci jest lub była dostępna, a sądy te są właściwe do rozpoznania jedynie krzywdy lub szkody spowodowanych na terytorium danego państwa, przed którym takie powództwo zostało wytoczone.

Zamknąć za sobą drzwi

- Miejscem wystąpienia szkody i krzywdy jest Polska, co wynika z faktu, że w Polsce ma miejsce zamieszkania powód, również w Polsce, za pośrednictwem Internetu, była rozpowszechniana inkryminowana wypowiedź i w Polsce powód powziął wiedzę o rozpowszechnianiu przez pozwanego inkryminowanej wypowiedzi – podkreślali prawnicy Stanisława Zalewskiego: radcowie prawni Lech Obara i Szymon Topa, w jednym z pism procesowych przesłanych do Sądu Apelacyjnego.

Na posiedzeniu niejawnym (postanowienie SA w Warszawie z 26 listopada 2025 r., I ACz 811/25) sędziowie zdecydowali, aby odrzucić pozew w zakresie dotyczącym roszczenia o zobowiązanie do złożenia oświadczenia oraz roszczenia o zakazanie dalszego naruszania. W pozostałym zakresie sędziowie zażalenie Niemców oddalili. W praktyce oznacza to, że Sąd Okręgowy w Warszawie – który teraz ponownie po kilku latach wróci do sprawy - będzie mógł się zająć jedynie kwestią roszczenia o zapłatę 50 tysięcy złotych.

Oprócz walki o prawdę historyczną, w sprawie istotny jest również wyścig z czasem. Stanisław Zalewski chciałby zdążyć prawomocnie – i oczywiście z sukcesem - zakończyć proces sądowy z niemieckim wydawcą jeszcze za swojego życia, gdyż miesiąc temu obchodził już swoje setne urodziny. Dlatego jego pełnomocnik mec. Lech Obara nie chce jeszcze jednoznacznie deklarować, czy wniesie skargę kasacyjną do SN na środowe postanowienie SA, gdyż zdaje sobie sprawę, że mogłoby to przeciągnąć proces o kilka kolejnych lat.