Jak pokazuje sprawa Kamila z Częstochowy, system ochrony dzieci przed przemocą pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza w obszarze współpracy i wymiany informacji pomiędzy poszczególnymi służbami. Bardzo istotny w tej historii okazał się np. fakt, że rodzina zmieniała miejsce zamieszkania, przeprowadzając się z Częstochowy do Olkusza, a potem wracając do Częstochowy. Poruszenie wywołane tragedią, skłoniło władze do rozważenia wprowadzenia zmian systemowych, nie ograniczają się one, na szczęście, jedynie do pomysłów zaostrzenia kar, ale do zmian w systemie ochrony małoletnich.

Zobacz nagranie szkolenia w LEX: Przeciwdziałanie przemocy domowej – rewolucyjne zmiany 2023 >

Akta krążą między sądami, a dzieci pozostawione same sobie

O tym, jak problematyczna może być dla ochrony dziecka przeprowadzka rodziny, mówi Prawo.pl kurator sądowy Aleksandra Szewera-Nalewajek. Wskazuje, że zmiana właściwości sądu i uprawomocnienie się rozstrzygnięcia w tej sprawie, to czasochłonny proces. – Bywa, że akta krążą pomiędzy sądami. W takich sytuacjach wiele zależy od determinacji kuratora – ja np. w sytuacjach kryzysowych informowałam pomoc społeczną z nowego miejsca zamieszkania rodziny o jej przeprowadzce. Miało to umożliwić jak najszybsze podjęcie współpracy z rodziną – wskazuje. Nie ma jednak wypracowanych procedur w takich sprawach, a kurator po wyprowadzce rodziny nie ma narzędzi do tego, by się nią dalej skutecznie zajmować.

Czytaj w LEX: Hiszpański model prawnej ochrony przed przemocą domową >>

- Mogę jedynie napisać do sądu, a ten - zlecić wywiad w nowym miejscu zamieszkania, aby kurator mógł ocenić sytuację, zanim akta zostaną przekazane do nowego nadzoru. Istnieją takie możliwości, ale nie zawsze są wykorzystywane, ponieważ często brakuje zasobów - zarówno kuratorów, jak i sekretarzy sądowych – podkreśla. Dodaje, że nie jest to pierwsza sytuacja, gdy dziecko utknęło między dwoma sądami. - W takim wypadku jeden sąd jeszcze nie zakończył rozpatrywania sprawy, a drugi nie otrzymał jeszcze akt. W efekcie rodzina pozostaje poza systemem wsparcia, a nawet kontroli. Wydaje się logiczne, że powinniśmy wypracować procedury zapobiegające takim sytuacjom – wskazuje Aleksandra Szewera-Nalewajek.

Nie zawsze skuteczna jest też procedura Niebieskiej Karty, bo często zakładane są tylko dla osób dorosłych, a pomija się w nich dzieci. - Inny problem – jest ich zbyt dużo, bo dotyczą każdego przypadku stosowania przemocy, w natłoku drobniejszych spraw giną niekiedy te najbardziej poważne, wymagające natychmiastowej interwencji – podkreśla. Kurator zwraca też uwagę, że kuleje wymiana informacji pomiędzy różnymi instytucjami, brakuje centralnej bazy danych, a kuratorzy nie zawsze otrzymują wszystkie informacje na temat danej rodziny.

Czytaj w LEX: Niebieska Karta w praktyce szkolnej i przedszkolnej >>

Sprawdź w LEX: Czy powiadamia się osobę pokrzywdzoną i sprawcę przemocy o zakończeniu procedury niebieskiej karty? >

Szwankuje wymiana informacji

Podobnego zdania jest Patrycja Kasica, adwokatka, Kancelaria Adwokacka Adwokat Patrycja Kasica, która również zwraca uwagę, że przy okazji takich spraw, przynajmniej oceniając to na podstawie doniesień mediów, wyłania się problem z nieprzekazywaniem sobie informacji przez służby. Zauważa, że o to samo rozbija się procedura niebieskiej karty. - Bo na gruncie obecnych przepisów przemocy nie ma jeśli partnerzy już razem nie mieszkają (w czerwcu wejdą w życie nowe przepisy obejmujące również takie sytuacje). To z kolei powoduje, że dzieci znikają w systemie – podkreśla. Również zwraca uwagę, że zbyt długo (miesiąc, dwa) trwa procedura przekazywania akt pomiędzy sądami. – Dlatego powinno się stworzyć ogólnopolski system wyłapujący dzieci zagrożone przemocą, czy też objęte np. niebieską kartą. Dobrym pomysłem jest też system odnotowujący przypadki śmierci dziecka, który jest postulowany od lat,  ale w tym zakresie myślę o innym bardziej jeszcze prewencyjnym systemie alertowym. Serious child case reviews jest również bardzo potrzebny, bo na jego podstawie będzie można ocenić czy i jakie błędy zostały popełnione, ale istotna jest też prewencja - mówi mec. Kasica.

Czytaj w LEX: Dopuszczalność stosowania kar cielesnych wobec dzieci. Glosa do wyroku s.okręg. z dnia 12 września 2016 r., VI Ka 360/16 >>

Potrzebna zmiana mentalności – również sędziów

- Zdecydowanie ta tragedia i mnóstwo innych tragedii dotyczących dzieci, które dzieją się w tym momencie gdy rozmawiamy, powinny być przyczynkiem do tego, żeby wszystkie środowiska, które powinny się zajmować ochroną dzieci usiadły do stołu i zaczęły rozmawiać czego brakuje i - tak naprawdę - jakie narzędzia są potrzebne - mówi Aleksandra Ejsmont, radczyni prawna Kancelaria Radcy Prawnego Aleksandra Ejsmont. - Ogromnie doceniam, że Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych podjęło w tym zakresie uchwałę, że wypunktowali to, jakie działania będą podejmować. Ale ja nie raz i nie dwa spotkałam się na sali sądowej z takimi sytuacjami, że musiałam wyjaśniać właśnie sędziemu z czego wynika to, że np. dziecko się samookalecza. Bo pytano mnie dlaczego ono nie rozumie, że to jest złe. Pamiętam też inną sprawę, kiedy dziecko wzniosło się na wyżyny odwagi, zgłosiło przemoc a na sali sądowej spotkałam się z narracją, że gdyby tego nie zrobiło, to nie trzeba by rozważać umieszczenia go w pieczy zastępczej. Dzieci często pokazują, że jest źle, uciekają. Wielu sędziów widząc, że jest źle nie boi się podejmować naprawdę trudnych decyzji, ale są i tacy, którzy ciągle dają szansę rodzicom niewydolnym, bywa że z problemami alkoholowymi, narkotykowymi – wskazuje.

Czytaj w LEX: Prawo dziecka do wyrażania własnych poglądów >>

To wszystko zamiast umieszczenia dziecka w pieczy zastępczej po to, by zapewnić mu elementarne bezpieczeństwo, choćby do momentu kiedy rodzice zaczną nad sobą pracować, zmienią swoje postępowanie. Sędziowie są jednak oceniani negatywnie niezależnie od decyzji, jaką podejmą. - Teraz wszyscy zastanawiają się dlaczego dziecko nie zostało zabrane z dysfunkcyjnej rodziny, ale nie tak dawno zarzucano sędziemu, że działał bez refleksji, skrzywdził dziecko bo zabrał je od rodzica, który w internecie pisał, że rozważa rozszerzone samobójstwo. Było zagrożone dobro dziecka więc tamta decyzja była słuszna - wskazuje.

Czytaj w LEX: Dziecko - ofiara przestępstwa w postępowaniu karnym >>

Zbyt dużo spraw, za mało ludzi

Sędzia Anna Begier z Sądu Rejonowego we Wrześni, członkini Zespołu ds. Prawa Cywilnego "Iustitii" zauważa, że tak poważna decyzja, jak ta o odebraniu dzieci rodzicom, nie może być pochopna, bo jest krzywdząca zarówno dla rodziców, jak i dla dzieci. – Musi opierać się na przynajmniej solidnym uprawdopodobnieniu, jeżeli nie udowodnieniu krzywdzenia dziecka. Sam anonimowy donos nie wystarczy. Rodzice i dziecko, jak każda strona procesu cywilnego, mają prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy.  Niekiedy nie da się szybko wykazać krzywdzenia dziecka i braku kompetencji wychowawczych, niewydolności rodziców, potrzebna jest do tego opinia biegłych lub OZSS, na którą czeka się kilka miesięcy - wskazuje

Sędzia Begier podkreśla, że problematyczne bywa również odbieranie noworodków rodzicom, których poprzednie dzieci w wyniku zaniedbań trafiły do pieczy zastępczej. - Kolejnego dziecka nie mieli nawet możliwości jeszcze skrzywdzić, ale czy jednak można dawać rodzicom kolejną szansę  na odpowiedzialne rodzicielstwo, czy można czynić eksperyment na dziecku i ryzykować, że i ono zostanie zaniedbane? Wydaje się, że dla dobra dziecka - nie - zaznacza sędzia Begier.

Czytaj w LEX: Wysłuchanie dziecka w procesie cywilnym (art. 216[1] k.p.c.) >>

Brakuje też kandydatów na rodzinę zastępczą. - Jedyne co sąd może zrobić, to wydać postanowienie bez wskazania konkretnej rodziny, a doprecyzować je po wskazaniu kandydatów. Wydawanie postanowień zabezpieczających, które nie mogą być w praktyce wykonane, naraża na szwank autorytet wymiaru sprawiedliwości - podkreśla sędzia Begier. Sędzia Anna Begier akcentuje, że system pieczy zastępczej jest aktualnie tak niewydolny, że po kilka tygodni na miejsce czekają nawet noworodki. Umieszczenie w pieczy zastępczej rodzeństwa, tak by go nie rozdzielać, graniczy z cudem – wskazuje.

Zwraca na to uwagę również Zarząd Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce, reagując na sprawę z Częstochowy, wydał uchwałę, w której wskazał na główne problemy w systemie ochrony dzieci przed przemocą. Są to w szczególności:

  • brak narzędzi do analizy systemowej krzywdzenia dzieci, w tym ze skutkiem śmiertelnym;
  • niewystarczający przepływ informacji pomiędzy sądem opiekuńczym, organami pomocy społecznej, kuratorami, organizatorem pieczy zastępczej i Policją, szczególnie w sytuacji zmiany miejsca zamieszkania rodziny z dzieckiem;
  • brak wystarczającej liczby rodzin zastępczych, wakaty na stanowiskach sędziów, kuratorów, sekretarzy sądowych;
  • zbyt duża liczba spraw.

 

Czytaj w LEX: Przeciwdziałanie przemocy w rodzinie w orzecznictwie sądów administracyjnych >>

Projekt zmian już gotowy

Aleksandra Szewera-Nalewajek tłumaczy, że zmiany nie mogą iść w kierunku kolejnych biurokratycznych obowiązków. - Najważniejsze powinny być dzieci, a nie zasypywanie nas papierami i kontrolami, mam więc nadzieję, że nie do tego sprowadzać się będzie ta reforma – mówi. Dodaje, że kuratorzy są przeciążeni pracą, tymczasem do przeprowadzania trudnych wywiadów potrzebne jest skupienie i świeżość umysłu – wskazuje. Mec. Ejsmont uważa natomiast, że potrzebne są szkolenia dla sędziów, pracowników szkół. - Teraz dużo mówimy o tragedii dziecka, pojawiają się populistyczne głosy o karach, tylko pytanie, jak to się przełoży na inne tego typu sprawy i prewencję – wskazuje.

 

W swoim wystąpieniu, sędziowie rodzinni apelują m.in. o:

  1. przyjęcie ustawy o analizie krzywdzenia dzieci ze skutkiem śmiertelnym (serious case review);
  2. zwiększenie liczby rodzin zastępczych zabezpieczających miejsca dla małoletnich potrzebujących opieki poza systemem rodzinnym, tak, by orzeczenie sądowe było niezwłocznie wykonane;
  3. dostosowanie kadry orzeczniczej i urzędniczej w sądach do realnych potrzeb w wydziałach rodzinnych.

 

Zmiany w przepisach szykuje resort sprawiedliwości we współpracy z praktykami. - Mam nadzieję, że zmiany, w których tworzeniu miałam swój udział zostaną uchwalone jak najszybciej – mówi adwokat Monika Horna-Cieślak. - Są one niezbędne. Projekt uwzględnia postulaty zgłaszane od dawna przez organizacje pozarządowe. Ustawa dotyczy nie tylko kuratora i jego uprawnień, ale także terminologii - nazwa jest bowiem często myląca. Dążyliśmy do doprecyzowania, że kurator będzie reprezentantem dziecka.  W ramach nowych regulacji znajdzie się również zmiana systemu wynagrodzeń i wprowadzenie standardów ochrony dzieci. Każda placówka będzie musiała mieć opracowane takie standardy ochrony, eliminując niepewność, gdzie zgłosić podejrzenia o stosowanie przemocy wobec dziecka – podkreśla.

Ustawa przewiduje wyznaczenie osoby odpowiedzialnej za takie przypadki, otoczenie dziecka opieką psychologiczną i utworzenie interdyscyplinarnego zespołu specjalistów, którzy będą odpowiednio przeszkoleni. Częścią nowych regulacji będzie również Narodowa Strategia Walki z Przemocą Wobec Dzieci.

- Zależy nam na tym, aby sędziowie zawsze dostrzegali podmiotowość dziecka, słuchali ich, a nie polegali wyłącznie na relacjach rodziców – podsumowuje mec. Horna-Cieślak.